Morawiecki miał przeczytać relację dziennikarza z TVP Info, lecz... poprosił "o inne źródło"

Anna Świerczek
W serwisie Telegram pojawiła się kolejna domniemana rozmowa polskich polityków – tym razem Mateusza Morawieckiego i prezesa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michała Kuczmierowskiego. Z ujawnionych treści wynika, że szef rządu może być sceptyczny wobec doniesień Telewizji Publicznej. Kiedy otrzymał link do relacji Cezarego Gmyza z TVP Info, miał odpisać: ":))) poproszę o inne źródło".
Serwis Telegram opublikował domniemaną rozmowę Mateusza Morawieckiego i prezesa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michała Kuczmierowskiego. Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Przypomnijmy, że jeden z kanałów w rosyjskim serwisie Telegram już od ponad tygodnia publikuje treści, które mogą pochodzić z prywatnej skrzynki e-mailowej ministra Michała Dworczyka. Kolejne z ujawnionych e-maili to domniemana rozmowa Mateusza Morawieckiego z Michałem Kuczmierowskim.

Wiadomości pochodzą z 17 i 18 grudnia 2020 roku i dotyczą dostępności respiratorów w Polsce. Prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych miał poinformować szefa rządu, że mamy nadmiar respiratorów i coraz mniej szpitali chce je przyjmować.
Jak wynika z opublikowanej korespondencji, Kuczmierowski miał zaproponować Morawieckiemu, aby Polska przekazała Niemcom część sprzętu. "Z doniesień wygląda, że Niemcy mają mimo lockdownu problem z dostępnością respiratorów i łóżek w szpitalach" – pisał.


"Faktycznie mają ich dużo, ale już 80 proc. łóżek covidowych zajętych i szacują, że jak tendencja się utrzyma to do końca roku im zabraknie. W razie czego będę trzymać rękę na pulsie" – miał odpowiedzieć premier. Następnie Kuczmierowski przesłał Morawieckiemu link do tekstu na portalu TVP Info, z dopiskiem "Gmyz dzisiaj o tym mówił z Berlina". I to właśnie na tę wiadomość szef rządu miał odpisać: ":))) Poproszę o inne źródło".
Dodajmy, że w środę odbyło się niejawne posiedzenie Sejmu w sprawie ostatnich cyberataków. Po zakończeniu obrad rzecznik rządu Piotr Müller podkreślał, że działania dezinformacyjne są prowadzone w sposób zorganizowany. "Właściwe służby podejmują działania, żeby zidentyfikować niektórych autorów tych działań" – poinformował.

W naTemat.pl informowaliśmy, że niektórzy posłowie opozycji wyszli z posiedzenia wcześniej i nie kryli swojej irytacji faktem, że zostało ono utajnione.

– To posiedzenie zostało tak zorganizowane, by przykryć kompromitację rządu – ocenił po wyjściu z sali Cezary Tomczyk (KO). Podobnego zdania był Krzysztof Gawkowski z Lewicy. – To kpina z instytucji tajnego posiedzenia. Zabrakło jakichkolwiek informacji, o których moglibyśmy powiedzieć, że mają charakter tajny – stwierdził.
Czytaj także: Zirytowani posłowie opozycji wychodzą z tajnego posiedzenia Sejmu. "To kpina"