Sławomir Neumann #TYLKONATEMAT: W PO nie ma zagrożenia, że Trzaskowski dokona secesji

Jakub Noch
– Po naszych ostatnich rozmowach mam pewność, iż w PO nie ma zagrożenia secesją. W naszym wspólnym interesie – Donalda Tuska, Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego i wszystkich innych członków PO – jest to, aby ręka w rękę budować alternatywę dla PiS – mówi #TYLKONATEMAT Sławomir Neumann.
Fot. Andrzej Iwanczuk / Reporter / East News
Z członkiem Zarządu Krajowego Platformy Obywatelskiej rozmawiamy o pierwszych skutkach powrotu Donalda Tuska do polityki krajowej, strategii PO na najbliższe miesiące, a także o tym, w jakiej formule opozycja powinna stanąć do wyborów, by to ją premiowała metoda d'Hondta.

To prawda, że w PO był pan jednym z największych orędowników powrotu Donalda Tuska?

Sławomir Neumann: Tak, bo Platforma potrzebowała nie tylko wsparcia, ale też pewnego wstrząsu, ładunku energii i nadziei. Donald Tusk to wszystko daje. Mieliśmy duże kłopoty wewnętrzne, sporo poważnych różnic, jeśli chodzi sprawy programowe, jak i takie praktyczne, codzienne podejście do uprawiania polityki.


Teraz mam takie poczucie - wręcz graniczące z pewnością - że to się skończyło. Niedawna Rada Krajowa i pierwsze rozmowy na Zarządzie pokazują, iż jedność PO już nie jest zagrożona.

Czy tego wstrząsu przypadkiem zbyt mocno nie przeżył Rafał Trzaskowski?

Nie mam poczucia, że Rafał został jakoś mocno wstrząśnięty… Przed takimi kluczowymi zmianami zawsze są jakieś emocje i różne scenariusze rozważane. No ale jak już ten scenariusz powrotu Donalda się ziścił i oficjalnie został on szefem PO, to wszystkie emocje opadły i idziemy dalej.

Także razem z Rafałem Trzaskowskim, który jest przecież wiceszefem Platformy, prezydentem stolicy i jedną z najważniejszych twarzy platformy – tu się nic nie zmieniło. Rafał jest i będzie olbrzymim kapitałem dla PO! Przyznaję, że były jakieś tam turbulencje, ale tak to czasami w partiach demokratycznych bywa.

Nie obawiacie się, że Trzaskowski może doprowadzić do jakiejś secesji?

Jestem przekonany, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Po naszych ostatnich rozmowach mam pewność, iż w PO nie ma zagrożenia secesją. W naszym wspólnym interesie – Donalda Tuska, Borysa Budki, Rafała Trzaskowskiego i wszystkich innych członków PO – jest to, aby ręka w rękę budować alternatywę dla PiS.

A sam powrót Donalda Tuska na pewno jest w interesie PO? Przecież już w tych pierwszych dniach widzimy, że nikt lepiej nie mobilizuje waszych przeciwników

Ja nie zamierzam zamartwiać się naszymi przeciwnikami. Uważam, że druga strona mobilizowałaby się tak czy siak.

W powrocie Tuska chodziło natomiast o to, abyśmy my się zmobilizowali i wzięli do roboty! Chodziło o to, by PO miała jasny cel, silne przywództwo i jak najlepiej mogła przygotować się do wyborów – organizacyjnie i programowo...

Dlatego skupiamy się teraz przede wszystkim na sobie, by w kolejnych wyborach dać Polakom jak najlepszą ofertę. Tak jak Donald powiedział, PiS jest złem i trzeba to zło wreszcie odsunąć od władzy. Nie ma co liczyć, że oni się sami rozpadną lub osłabną. Po prostu trzeba dać Polakom lepszą ofertę, stać się od nich silniejszym i wygrać.

Wiemy już jak wygląda nowy układ sił w PO, a co z całą Koalicją Obywatelską? Szykują się jakieś przetasowania w kierownictwie klubu parlamentarnego?

Nic takich zmian w Koalicji Obywatelskiej nie zapowiada. Nie ma żadnych wewnętrznych turbulencji w Nowoczesnej, Inicjatywie Polska czy u Zielonych. Z ich strony nic się więc nie zmienia, a my uważamy, że KO powinna trwać, bo to coś więcej niż projekt na jedne wybory. Musimy raczej Koalicję poszerzać, szukać nowych środowisk, gdyż to pomoże w zwycięstwie nad PiS.

Pewnie Donald Tusk parę kwestii w KO zdefiniuje sobie na nowo, ale nie należy spodziewać się jakichś większych zmian, a tym bardziej napięć. Nadal zamierzamy budować jak najszerszy blok, a autorytet i doświadczenie Tuska wydatnie w tym pomogą.
Czytaj także: Polacy ocenili, czy Tusk ma szansę zostać premierem. Widać wyraźny podział
Jeszcze przed powrotem Donalda Tuska w #TYLKONATEMAT zadałem to pytanie Katarzynie Lubnauer, ale wydaje się, że teraz warto je powtórzyć: czy w KO jest miejsce dla osób, które do Sejmu trafiły wprost z ulicznych protestów i wyraźnie nie pasują do partyjnego życia?

Ależ oczywiście, że one mogą czuć się w KO bezpieczne, nikt na nich nie dybie! Poza tym mamy przecież czas, kiedy trzeba rzucić wszystkie ręce na pokład. To trochę wyświechtane hasło, ale w naszej aktualnej sytuacji całkowicie prawdziwe.

Niektóre osoby pewnie muszą nauczyć się jakoś żyć w KO z Tuskiem na czele, ale to nie są to żadne sprawy, które mogłyby doprowadzić do konfliktów czy rozpadu.

Przecież PO specjalnie szukała na listy wyborcze ludzi z innych środowisk – takich, którzy mogli nam dać nowe spojrzenie na wiele spraw. Oni są w KO niezbędni, byśmy nie tkwili w takim skostniałym, jednowymiarowym spojrzeniu...

Franek Sterczewski, Klaudia Jachira, Magda Filiks i wielu innych dają nam nowe pomysły, na które być może nigdy byśmy nie wpadli, gdyby ich z nami nie było.

Donald Tusk co drugie słowo powtarza "PiS", ale czy to rzeczywiście jest wasz główny przeciwnik, czy w tym wszystkim idzie raczej o walkę z opozycyjną konkurencją?

Niech każdy na pozycji zajmie się sobą… Nowa Lewica też ma teraz jakieś swoje zawirowania i pewnie czekają ją istotne zmiany. Ale dobrze im życzę, bo uważam, że lewica z tymi swoimi kilkoma-kilkunastoma procentami jest w Polsce potrzebna. PO przecież nigdy lewicowa nie będzie.

Natomiast w przypadku Polski 2050 i Szymona Hołowni będę do znudzenia powtarzał: to jest nowy byt, który nie został zweryfikowany w wyborach. Jak ten projekt będzie wglądał za dwa i pół roku? Nikt nie ma pojęcia, bo przez tyle czasu jeszcze wiele może się wydarzyć.

Wytrzymać na scenie politycznej przez kilka lat bez wyborów jest naprawdę bardzo trudno. A takie właśnie zadanie stoi przed ekipą Hołowni. Niech im się wiedzie, jeśli dadzą radę przyciągnąć tych wyborców, którzy w ogóle nie głosowali lub tych zrażonych do PiS. Bo w to, że przejdzie do nich większość wyborców PO nie wierzę.

Czyli Platforma zamierza kontynuować takie "prokoalicyjne kokietowanie" z nadzieją na budowę jednego wielkiego bloku?

Wszelkie bloki buduje się na wybory. Jestem przeciwnikiem budowania takich projektów na siłę, kilka lat przed wyborami, gdy możliwe jest, że to nie przetrwa do kluczowego momentu. Jeśli teraz da się znaleźć wspólne punkty, trzeba współpracować, a kiedy istnieją rozbieżności warto o tym głośno mówić.

Jednocześnie tego czasu do wyborów nie ma sensu marnować na szukanie wrogów na opozycji. Trzeba skupić się na tym, kto jest prawdziwym przeciwnikiem, czyli PiS.

Ma pan takie polityczne doświadczenie, że można powiedzieć, iż z Victorem d’Hondtem znacie się jak łyse konie… Jaka jest więc pańskim zdaniem optymalna formuła, w której opozycja powinna pójść do wyborów, by to ją premiowała metoda przeliczania wyniku procentowego na miejsca w Sejmie?

Jestem realistą. Nie uda się stworzyć jednego bloku. Lewica jest dzisiaj zupełnie poza kursem na jeden blok. Zostaje więc PO, PSL i Polska 2050 – to ewentualnie mógłby być jeden blok zdolny do zdobycia większości w nowym parlamencie.

Ma pan racje, że my z d’Hondtem się dobrze znamy. PO najlepiej dowiodła tego w 2007 roku. Wtedy też zdawało się, że PiS ma znaczącą przewagę nad Platformą. Jednak Donald Tusk po rozmowie ze śp. Lechem Kaczyńskim zdecydował, że idziemy na wcześniejsze wybory i to myśmy je wygrali...

Dzisiaj sytuacja trochę tamte czasy zaczyna przypominać. Z tym, że nie sądzę, by tym razem Jarosław Kaczyński zdecydował się na przedterminowe wybory, bo ma świadomość czekającej go przegranej. Wybory najpewniej będą w konstytucyjnym terminie za ponad dwa lata. My będziemy jednak gotowi na każdą prawdopodobność.

Kampania Rafała Trzaskowskiego przecież to potwierdziła, że PO zawsze jest gotowa do rozpoczęcia kampanii. W zeszłym roku bardzo szybko się podnieśliśmy, zrównaliśmy wynikami sondażowymi z PiS oraz Andrzejem Dudą i było naprawdę o włos od zwycięstwa. Jestem przekonany, że to były ostatnie wygrane przez nich wybory.

Przeczytaj więcej rozmów #TYLKONATEMAT:

Posłuchaj: