Możesz zagrać jako terrorysta w Afganistanie. Tylko czy takie gry są dziś etyczne?
- Czy gry komputerowe wywołują agresję? Badania temu zaprzeczają.
- Czy granie w gry wojenne, a zwłaszcza w strzelanki osadzone w Afganistanie, jest etyczne?
- "Medal of Honor" miał swego czasu opcję wcielenia się w postać taliba.
Afganistan ≠ terrorysta
Gry wojenne, oparte na prawdziwych zdarzeniach i czerpiące garściami z historii, same w sobie nie wydają się amoralne; część z nich wręcz snuje opowieść o moralności, stając się jednorako ważnym narzędziem edukacyjnym. Tak jest było chociażby w przypadku "This War of Mine" studia 11 Bit Studios, która jest luźnym nawiązaniem do oblężenia Sarajewa w trakcie wojny w Bośni i Hercegowinie w latach 1992-1995.Survivalowa gra zmusza nas - zwykłych cywili - do podejmowania trudnych decyzji, których wybór rzadko kiedy rozchodzi się pomiędzy dobrą opcją a złą opcją. Wszystko ma swoje przyczyny i skutki, zaś podejmowane przez nas kroki wykonywane są zgodnie z osobistym rozumieniem tego, co jest "właściwe".
Głowimy się nad tym, jak sami zachowalibyśmy się w sytuacji zagrażającej naszemu życiu; czy instynkt przetrwania wyciągnąłby z nas to, o co sami byśmy siebie nie posądzili. Czy powinniśmy okraść starsze małżeństwo, aby ratować rannego kolegę? Czy powinniśmy zaufać nieznanej nam osobie pukającej desperacko do drzwi i wołającej o pomoc? Gra stawia więc na wybory poruszające kwestie naszej wewnętrznej etyki.
Niestety wśród tytułów odnoszących się do wojny znajdziemy też pozycje, które dopuszczają graczy do tego, aby wcielili się w postaci terrorystów. Zdarza się nawet, że twórcy z gamedevu sprytnie tuszują jakiekolwiek dosłowne nawiązania do choćby talibów, zmieniając tym samym nazwę radykalnej organizacji na nową, która zahacza brzmieniem o afganistańskie korzenie.Co więcej, "This War of Mine" włączono jako lekturę (tekst kultury) do polskiego systemu edukacji.
Chodzi głównie o strzelanki wojenne, które posiadają tryb multiplayer, jednak warto tu napomknąć, że ich przewodnie kampanie z reguły stawiają graczy w roli amerykańskich żołnierzy.
EA Games, w tym studio DICE i Danger Close Games, szybko zdecydowały się usunąć rażące słowo, zastępujące je terminem "Opposed Forces". Wizerunek wrogiej frakcji wciąż przywodzi jednak na myśl wygląd fundamentalistycznych, sunnickich bojowników. Nie mówiąc już o tym, że przeciwnikami protagonistów są członkowie AQ, szczwanego skrótu, za którym kryje się Al'Kaida.
W "Counter-Strike: Global Offensive" też możemy dołączyć do misji polegającej na zajęciu "bazy" wroga (coś à la gra w zdobywanie flagi). Wystarczy, że podłożymy tam bombę i zdetonujemy ładunek. W potyczce biorą udział zachodni żołnierze kontra terroryści.
Muniba Saleem, psycholożka społeczna z Uniwersytetu Michigan-Dearborn i zapalona graczka, przeprowadziła badanie pod kątem wpływu gier traktujących o terroryzmie na anty-arabskie postawy. Z jej raportu wynika, że grupy mniejszościową są w sporej mierze przedstawiane w grach jako wróg. "Bycie arabskim bohaterem gier wideo jest prawie równoznaczne z byciem terrorystą. W grach wideo brakuje pozytywnej reprezentacji Arabów" – czytamy.
Problem jest więc niejednostronny - dzięki Zachodowi propagujemy stereotypowy obraz osób z Azji Południowej i na dodatek wcielamy się w ich zdigitalizowane odpowiedniki. Czy w kontekście obecnych wydarzeń w Afganistanie, granie talibem ma moralną szansę przejść w dyskursie jako "po prostu rozrywka"?
Dziadek walczył na wojnie, w którą teraz sobie gram
"Battlefield V" zachęcił mnie tematem II wojny światowej. Jak sami wiemy, w polskiej kulturze pamięć o tym konflikcie jeszcze nie zginęła i długo nie zginie. Choć od wybuchu minęły 82 lata, wciąż traktujemy go jako wydarzenie, które miało miejsce nie tak dawno, a to wiąże się z faktem, iż niemalże każdy Polak posiada, bądź posiadał w swojej rodzinie kogoś, kto przeżył piekło tej wojny.Zaczęło się od bezrefleksyjnego grania. Zadania były proste: pokonaj przeciwnika i zdobądź wszystkie bazy wroga. Za zabijanie wirtualnych nazistów zdobywałam punkty, które popychały mnie wyżej w rankingu. Zabijając aliantów, też expiłam.
Coś mnie w końcu natchnęło, niestety niepozytywnie. Mój dziadek walczył w tej samej wojnie, w której symulację gram teraz ja. Prosta myśl, a jednak mnie poruszyła. Grę odinstalowałam.
"Battlefield V" to uromantyczniona wizja walki na froncie, która również wzbudza moralne wątpliwości, takie, jakie powinien wzbudzać "Medal of Honor", "Counter-Strike: Global Offensive" i "Call of Duty: Modern Warfare 2".
Na obronę gier powiem, że to dobrze, iż są one platformą do próbowania rzeczy, których w rzeczywistości byśmy nie spróbowali. W grach możemy być, kim chcemy, i łamać zasady o wiele większej wagi niż jechanie metrem bez biletu. Dopóki owe eksperymenty nie będą mieć wpływu na prawdziwe życie, nie ma się czego obawiać. Każdy odpowiada za swoje sumienie i swoją moralność, jednak należałoby mieć trochę wyczucia, bo wojna to nie zabawa i niebawem znów o niej pewnie usłyszymy.
Może Cię zainteresować: Dziewczyna, która wygrała z talibami. Malala Yousafzai przeżyła piekło, teraz walczy o Afganki
W 2018 roku naukowcy z Uniwersytetu w Yorku przeprowadzili badanie na dwóch grupach: pierwsza z nich grała w gry z hiperrealistyczną grafiką, za to druga grała w gry z kreskówkową animacją. Później uczestnicy analizy mieli zagrać między sobą w słowną grę. Po badanych z grupy numer 1. spodziewano się agresywnego zachowania. – Nie zauważyliśmy różnicy w zachowaniu obu grup ze względu na ilość oraz realizm dostarczanych materiałów o brutalnych treściach. Wyniki wskazują na to, że nie ma związku między realizmem dostarczanych brutalnych treści w grach komputerowym a faktycznym zachowaniem graczy – stwierdził dr David Zendle.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut