Pandższir to ostatnia nadzieja Afganek? Upadły rząd schronił się na północy kraju

Julia Łowińska
Pozostali w kraju członkowie upadłego rządu przysięgli sprzeciwiać się terrorowi talibów, którzy przejęli władzę w kraju, po tym, jak wycofało się z niego amerykańskie wojsko. Zwolennicy fundamentalizmu religijnego to przede wszystkim zagrożenie dla kobiet, które ostatkami sił walczą o swoje prawa. Ruch oporu zlokalizowany w dolinie Pandższir może być ostatnia nadzieją dla Afganek i Afgańczyków.
Pandższir ostatnią nadzieją dla Afganek? Fot. East News

Padższir ostatnią nadzieją Afganistanu

Przez ostatnie kilka dni oczy całego świata zwrócone są na Afganistan, gdzie w zastraszającym tempie władzę przejęli talibowie, po wycofaniu się z kraju Amerykanów. Terror bojowników budzi przerażenie wśród ludności, która w popłochu próbuje wydostać się z kraju. Najbardziej przerażone są kobiety, dla których rządy talibów oznaczają praktycznie odebranie im jakichkolwiek praw. Według zeznań dziennikarzy, Afganki już zniknęły z ulic Kabulu.
Prezydent Ashraf Ghani uciekł z kraju, ale wolę walki wykazali wiceprezydent Amrullah Saleh, który według konstytucji powinien być teraz głową państwa, oraz grupa polityków, która została w kraju i schroniła się w nieopanowanym przez talibów Pandższir, u podnóży Himalajów, który ze względu na swoją lokalizację stanowi pewnego rodzaju fortecę.


Prowincja na północ od Kabulu była bastionem ruchu oporu przeciw sowietom w latach 80,. a następnie przeciw talibom w latach 90. Saleh, urodzony w Pandższir i przeszkolony w walce, zapowiedział, że prowincja stanie się bazą do walki z talibami. Może być to nadzieja dla mieszkańców, którzy nie chcą żyć w państwie opartym na fundamentalizmie religijnym. Afgańczycy, w akcie niezwykłej odwagi, protestowali przeciwko talibom, ściągając z ulic ich flagę i zawieszając afgańską. W osobnym strajku protestowały również kobiety, domagające się poszanowania swoich praw.

Saleh zapowiedział, że byłby też w stanie utworzyć z talibami koalicję, która zapewniłaby obecność wszystkich frakcji w rządzie, a obywatelom bezpieczeństwo i poszanowanie praw. Na razie nie wiadomo jednak, jakie ruchy podejmą bojownicy. Mówi się, że prowadzą rozmowy z byłym prezydentem Hamidem Karzajem, a o pozostanie na stanowisku poprosili też burmistrza Kabulu oraz ministra zdrowie. Talibowie mogą mieć jednak pewne trudności z utrzymaniem rządu po 20-letniej przerwie.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut