To najciekawsza wersja Q5, jaką można kupić. I najładniejsza, bo wygląda inaczej niż "zwykły" SUV

Łukasz Grzegorczyk
Kiedy Audi pokazało swojego najpopularniejszego SUV-a w nowej odsłonie, a wszyscy wzdychali nad efektami liftingu, ja po cichu czekałem na tę bardziej rasową wersję. Q5 Sportback to jedyny wariant tego modelu, który chciałbym postawić w swoim garażu. Mimo że trzeba trochę dopłacić, nie żałowałbym ani złotówki.
Audi Q5 Sportback to bardziej wyrazista wersja najpopularniejszego SUV-a niemieckiej marki. Różnica w cenie może okazać się względnie mała. Fot. naTemat
I wcale nie chodzi tu o jakąś rewolucję. Ostudzę trochę emocje – Audi Q5 Sportback to po prostu Q5, tyle że skrojone bardziej na sportowo. I na tym w zasadzie mógłbym skończyć, ale spróbuję was przekonać, że ta wersja to naprawdę wabik na klientów, którzy szukają czegoś bardziej wyrazistego.
Fot. naTemat
No to po kolei, bo wokół tego "zwykłego" Audi Q5 przecież jest głośno już od miesięcy. Gdyby się uprzeć, Audi nie musiało niczego zmieniać, mówimy przecież o najlepiej sprzedającym się aucie producenta. Zresztą nawet pierwsza wersja sprzed 13 lat wyglądała przyzwoicie. Po co grzebać przy czymś, co już pokochali kierowcy?


Ano po to, że wyścig marek trwa non stop. Wystarczy rok, by design się zestrzał, a coś, co było nowe, zaczyna gubić się w tłumie. Dlatego w Audi musieli od nowa narysować Q5, choćby zmienić się miało tylko kilka kresek w projekcie. O efektach ewolucji tego modelu mogliście już przeczytać w naTemat, bo przeprowadziliśmy dwa testy topowego SUV-a.
Przypatrzcie się dobrze "zwykłemu" Q5, bo za moment o nim zapomnimy. Wersja Sportback, którą miałem okazję sprawdzić, to taka "wisienka" z oferty Audi. Niby dalej mamy do czynienia z Q5, ale liczą się detale, dzięki którym to auto wyjeżdża przed szereg. Zobaczcie poniżej – różnice widać gołym okiem.
Tak wygląda to "zwykłe" Audi Q5 po liftingu.Fot. naTemat
Audi Q5 Sportback – ta bardziej drapieżna odmiana najpopularniejszego SUV-a niemieckiej marki.Fot. naTemat
Na pierwszy rzut oka chodzi rzecz jasna o stylistykę. SUV-y z dopiskiem Sportback kojarzą się ze ściętą linią dachu, i coś takiego możecie zobaczyć także w tym przypadku. Jest bardziej agresywnie i sportowo, a przez to zadziornie. Auto kojarzy się bardziej z kimś, kto chodzi w dżinsowej kurtce i trampkach, a nie krawaciarzem z koszulą zapiętą na ostatni guzik.

Aż przypomniała mi się premiera Porsche Cayenne w wersji coupé, kiedy zachwycałem się przemianą tego auta. Wielki salon na kołach przeszedł taką transformację, że po raz pierwszy mogłem powiedzieć: podoba mi się. W przypadku Q5 aż tak skrajnych emocji nie miałem, ale bez wątpienia to w wersji Sportback bardziej kradnie spojrzenia.
Fot. naTemat
Pewnie się spodziewacie, że w tym wszystkim jest pewien haczyk. Te usportowione detale zwykle sprawiają, że design jest poprawiany kosztem komfortu i użyteczności wnętrza. No i tu zaskoczenie, bo w Audi zrobili chyba wszystko, by obyło się bez odczuwalnych zmian na minus.

To prawda, że w modelu Sportback będziecie mieć mniej miejsca nad głową. W praktyce nikt jednak tego nie zauważy, bo kiedy wskoczyłem ze swoim 1,85 m wzrostu na tylną kanapę, nad głową miałem jeszcze prześwit. Opadająca linia dachu zabrała najwyżej kilka milimetrów, co jednak nie odbiło się na wygodzie.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Wygląda na to, że w tym projekcie najbardziej ucierpiał bagażnik, który zmniejszył się o 10 litrów. Tylko umówmy się, dostępne 510 l przestrzeni to i tak sporo, więc mówimy o uszczerbku, który de facto można by przemilczeć.

Nie będę zbyt długo rozwodził się nad tym, co znalazło się w środku, bo w Q5 Sportback wnętrze jest dokładnie takie samo, jak w normalnej wersji. Może wspomnę tylko, że przeprojektowany wirtualny kokpit, a także ogólny minimalizm, do którego przyzwyczaiło nas Audi, na pewno docenią stali klienci marki. Cyfrowe rozwiązania świetnie połączono choćby z obsługą klimatyzacji za pomocą pokręteł. A dla mnie taki miks starego z nowym w autach sprawdza się najlepiej.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Skupmy się na tym, jak Q5 Sportback jeździ, bo tutaj trzeba wspomnieć o kilku ważnych kwestiach. Testowałem wersję 55 TFSI e quattro S tronic, czyli hybrydę plug-in. Dwulitrowy silnik o mocy 367 KM i 500 Nm momentu obrotowego to zestaw, który pozwalał rozpędzić się do 100 km/h w nieco ponad 5 sekund. Audi świetnie wpisało się w koncepcję szybkich i dynamicznych SUV-ów.
Fot. naTemat
Przy rozładowanej baterii udało mi się przejechać 200 km ze spalaniem 7,6 l, przy czym średnia prędkość wyszła mi w granicach 60 km/h. Na innej trasie, kiedy bardziej docisnąłem, zużycie poszło w górę do prawie 8,5 l. W mieście te liczby naturalnie jeszcze się zwiększą – u mnie nie więcej niż do 10 l.

Ale zaraz, przecież jeszcze mamy prąd! I to jest najlepsze, co mogło się trafić przy konfiguracji napędu w tym aucie. Jak to w hybrydach plug-in, mogłem ładować się z kabla i później jeździć wyłącznie w trybie EV, czyli elektrycznym. Zasięg? Producent podaje, że to maksymalnie 62 km, ale nie sugerujcie się tym za bardzo. Udało mi się przejechać na jednym ładowaniu ok. 50 km.
Fot. naTemat
Niby niewiele, jednak w tym czasie zrobiłem zakupy, podjechałem załatwić kilka spraw i wyjechałem jeszcze prawie 20 km za miasto. Kiedy kończył mi się zasięg, byłem już pod domem. Samochód zdążył łyknąć trochę benzyny, ale spalanie w połączeniu z prądem wahało się w granicach… 3 litrów.
Fot. naTemat
Naładowana bateria to jedna strona medalu. Byłem pod wrażeniem, jak hybrydowe Q5 Sportback potrafi skutecznie odzyskiwać energię. Z tą rekuperacją różnie bywa, czasami wydaje mi się, że nie działa w ogóle. Tutaj na prostym przykładzie wyszło mi, że kręcąc się po mieście można złapać nawet 5 km zapasu. To dodatkowy zasięg, który mówiąc wprost dostajecie w gratisie.
Fot. naTemat
Co ważne, Audi potrafi bardzo precyzyjnie zarządzać dostępną mocą. Mamy do tego cztery tryby jazdy: w pełni elektryczny (EV), hybrydowy (Auto Hybrid), ładowania akumulatora (Battery Charge) i podtrzymywania poziomu naładowania (Battery Hold), by wykorzystać energię w kolejnych etapach podróży.

Ten hybrydowy układ i dynamika jazdy to jedno, ale trzeba też wspomnieć o świetnym prowadzeniu. Q5 Sportback w zakrętach wgryza się w asfalt, a to również zasługa napędu quattro, który miałem w swoim aucie. Wybierając Sportbacka dostaniecie wszystko to, czego spodziewalibyście się po każdym Q5, bo precyzja prowadzenia czy działanie systemów bezpieczeństwa nie zmieniło się.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Fot. naTemat
W testowanym modelu miałem jeszcze pneumatyczne zawieszenie, ruchome w granicach 6 cm. Możecie obniżyć auto o 1,5 cm, albo podnieść aż o 4,5 cm, kiedy znajdziecie się w terenie.
Fot. naTemat
No to podsumujmy, mamy Audi Q5 ze ściętym dachem, zaczepną stylistyką, jeżdżące na benzynie i doładowane prądem. W podstawie ten model kosztuje ponad 280 tys. zł, ale za moją testówkę trzeba byłoby zapłacić dokładnie… 383 170 zł. No niestety, hybrydowy układ, pakiet stylistyczny S line i parę drogich dodatków złożyły się na tę kwotę.
Fot. naTemat
Dla porównania, cennik zwykłego Q5 startuje od 192 600 zł w podstawie. Ale idźmy za ciosem – ceny najskromniejszego Sportbacka z oferty zaczynają się od 208 300 zł. Czyli za dodatkowe 15 700 zł już możecie jeździć tym usportowionym wariantem. Biorąc pod uwagę, ile kosztują niektóre elementy wyposażenia, ta kwota nie jest powalająca. Problem zaczyna się w momencie, kiedy zamarzycie sobie jeździć hybrydą, albo zdecydujecie się na opcję z SQ5 Sportback (ponad 358 tys. zł w podstawie). Wtedy robi się naprawdę o wiele drożej.
Fot. naTemat

Gdybym miał dziś decydować się na Q5, wybór byłby dla mnie oczywisty. Nie miałbym dylematów, jak po przygodzie z Q3 Sportback, gdzie sportowe rysy pojawiły się kosztem miejsca na tylnej kanapie. A gdybym dysponował większą gotówką, to testowana przeze mnie hybryda byłaby opcją idealną. Warto jeszcze zerknąć na ofertę Mercedesa, bo GLC Coupé cenowo może wyjść podobnie, a w katalogu też mają hybrydy plug-in dla tego modelu.

Audi Q5 Sportback S line 55 TFSIe quattro S tronic na plus i minus:

+ To najciekawsza opcja z całej palety Audi Q5
+ Design z opadającą linią dachu
+ Agresywna stylistyka nie pojawiła się kosztem komfortu
+ Za podstawowe Q5 Sportback nie zapłacimy względnie dużo więcej niż za zwykłe Q5
+ Działanie układu hybrydowego
- Robi się dużo drożej, kiedy zaczniemy przebierać w bogatszych wersjach
- Trochę za wysokie spalanie przy jeździe z pustą baterią

Fot. naTemat

Czytaj także: Audi odświeżyło swojego najmniejszego crossovera. To, co mogło się zmienić... zostało po staremu

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut