Trump śledzi każde potknięcie Bidena. Wiadomo, czy już szykuje się na wybory w 2024 roku

Zuzanna Tomaszewicz
Gdy talibowie przejęli Afganistan, Joe Bidenowi zarzucono nieudolność, a najbardziej do jego dymisji nawoływał sam Donald Trump. Zdaje się, że były prezydent USA nieustannie obserwuje poczynania swojego następczy, i bacznie przygląda się każdemu jego potknięciu. I tu pojawia się pytanie, czy przedstawiciel republikanów ponownie wystartuje w wyborach prezydenckich w 2024 roku? Wiadomo, jakie są na to szanse.
Czy Donald Trump wystartuje w wyborach prezydenckich USA w 2024 roku? Fot. BRENDAN SMIALOWSKI / AFP
Po tym, gdy talibowie zajęli stolicę Afganistanu, Kabul, doszło do prawdziwego exodusu. Wiele osób stłoczyło się na lotnisku w Kabulu, bo chciało jak najszybciej opuścić kraj. Wraz z rozwojem wydarzeń w Stanach Zjednoczonych podniosły się głosy nawołujące do rezygnacji Joe Bidena z fotela prezydenta.

Donald Trump[/url] zwrócił się do swojego następcy, tym samym wzywając go do ustąpienia. "Czas, by Joe Biden zrezygnował w niesławie po tym, na co pozwolił w Afganistanie. To, co tam zrobił, przejdzie do historii jako jedna z największych porażek w historii Ameryki" – napisał w oświadczeniu.


Można więc odnieść wrażenie, że kandydat Partii Republikańskiej z 2016 roku nie ma zamiaru odejść od polityki. Wszystko by się zgadzało. Według zagranicznych opinii (w tym zdania Jasona Millera, byłego doradcy poprzedniego prezydenta), szansa na to, że nazwisko Trumpa zagości na liście wyborczej w 2024 roku, wynosi od 99 do 100 proc.

Jak czytamy w "Guardianie", Trump wystartuje najpewniej w wyborach prezydenckich głównie ze względu na to, aby uniknąć problemów finansowych i pozwów. Pandemia koronawirusa odbiła się ciężko na finansach Trump Tower czy hoteli sygnowanych nazwiskiem ex-prezydenta.

Przypomnijmy, że tuż po szturmie na Kapitol na początku 2021 roku, profile społecznościowe Trumpa zostały zablokowane. Facebook, Instagram czy Twitter usunęły byłemu prezydentowi USA profile na czas nieokreślony, a swoją decyzję uzasadniały notorycznym rozpowszechnianiem fałszywych informacji, dotyczących wyborów prezydenckich w USA oraz "ryzykiem podżegania do przemocy".
Czytaj także: Talibowie mogą być na Twitterze. Donald Trump wciąż nie ma tam wstępu

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut