Zdjęcie z dzieckiem migrantów rzucił na ziemię. Szef BBN tłumaczy: "Działałem odruchowo"

redakcja naTemat
Poseł KO Artur Łącki po wystąpieniu sejmowym położył przed szefem BBN Pawłem Solochem zdjęcie dziecka migrantów wykonane w Michałowie. Rodziny te zostały potem cofnięte na granicę. Soloch szybkim ruchem zrzucił zdjęcie na ziemię. Skandaliczne zachowanie odbiło się w mediach szerokim echem, w końcu sam Soloch postanowił się wytłumaczyć.
Szef BBN, Paweł Soloch, tłumaczy, dlaczego zrzucił na ziemię zdjęcie z dzieckiem migrantów Fot. Zbyszek Kaczmarek/REPORTER
W czwartkowy wieczór debatowano w Sejmie nad przedłużeniem o kolejne 60 dni stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. 237 posłów było za wnioskiem prezydenta, a 179 przeciw. 31 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu. Między politykami doszło do emocjonalnej wymiany zdań.

Poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki wszedł na mównicę sejmową ze zdjęciem dziecka migrantów, którzy byli przetrzymywani przed budynkiem Straży Granicznej w Michałowie, a którego obecny los jest nieznany. Poseł zwrócił się do rządzących i prezydenta Andrzeja Dudy.

– Dlaczego pozwalacie szczuć psami na te dzieci? Ale was nie ma o co pytać, bo to jest wołanie na puszczy. Pytam się pana prezydenta: niech nam pan powie, gdzie jest to dziecko? Co się z nim stało? Oczekujemy odpowiedzi od pana prezydenta – mówił Artur Łącki.
Czytaj także: Poseł dał szefowi BBN zdjęcie dziecka migrantów z granicy. Reakcję Solocha po prostu trzeba zobaczyć
Następnie poseł zszedł z mównicy i skierował się w stronę szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Pawła Solocha i położył przed nim zdjęcie dziecka. Szef BBN szybkim ruchem strącił je na ziemię. Wtedy poseł Łącki ponownie położył zdjęcie na ławę sejmową Pawła Solocha. A ten po raz kolejny nerwowo wyrzucił zdjęcie.


Zachowanie Solocha jest szeroko komentowane w mediach, wielu uznało, że było ono niedopuszczalne. – Gdybym był prezydentem, natychmiast bym zwolnił tego pana. To nie jest człowiek, który powinien reprezentować głowę państwa. Wydawało mi się, że te najważniejsze stanowiska w państwie piastują ludzie, którzy coś sobą reprezentują, ten człowiek nic sobą nie reprezentuje. Tylko totalne chamstwo – skomentował w rozmowie z naTemat Artur Łącki.

Paweł Soloch odniósł się do sytuacji na antenie Radia Plus. – Działałem odruchowo, poseł Łącki rzucił mi papiery, nie patrząc na mnie. To były działania w emocjach. Niedobrze się stało, że reagowałem na poziomie posła Łąckiego. On wygłosił wcześniej bardzo agresywną przemowę, słyszałem też agresywne okrzyki pod swoim adresem. W ogóle wszystkich poniosły emocje. W tym sensie mały sukces odnieśli wczoraj Łukaszenka i Putin – mówił szef BBN.

Odpowiedział również na pytanie, dlaczego prezydent Andrzej Duda nie wziął udziału w obradach. – Akurat wczoraj temperatura i taka absolutna emocjonalność, brak merytoryki w tych dyskusjach po czasie w jakiś sposób to tłumaczy. Ale pan prezydent w tym samym czasie mniej więcej, w podobnych godzinach, podpisywał ustawę o rekompensatach dla przedsiębiorców, którzy działają w strefie stanu wyjątkowego, zajmował się innymi czynnościami – tłumaczył.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut