Nowe spięcie rzeczniczki SG z dziennikarką TVN24. Powodem migranci w Michałowie

Wioleta Wasylów
W czwartek na konferencji prasowej doszło do spięcia między rzeczniczką Straży Granicznej i reporterką TVN24. – To jest pani deklaracja, manifest polityczny czy sugestia? – zapytała rzeczniczka, gdy dziennikarka chciała się dowiedzieć, dlaczego w zeszłym tygodniu do migrantów w Michałowie nie sprowadzono tłumacza, tylko odesłano ich z powrotem na granicę z Białorusią.
Rzeczniczce SG Annie Michalskiej nie spodobały się pytania o migrantów w Michałowie. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK / REPORTER
W zeszłym tygodniu 20 migrantów (Irakijczyków i tureckich Kurdów), w tym ośmioro dzieci, trafiło pod siedzibę Straży Granicznej w Michałowie na Podlasiu. Ostatecznie dość szybko odstawiono ich ponownie pod granicę z Białorusią, gdzie – jak stwierdziła SG – te osoby "przebywają legalnie".

– To mój ulubiony temat. Słucham – odparła z przekąsem rzeczniczka SG Anna Michalska, gdy dziennikarka TVN24 Agata Adamek chciała się upewnić, czy migranci trafili w bezpieczne miejsce. Rzeczniczka stwierdziła, że ze względu na stan wyjątkowy "osoby są często zawracane w to miejsce, w którym przekroczyły granicę". Dodała, że SG nie wie, gdzie one teraz są, ale wszystko odbyło się "zgodnie z prawami humanitarnymi".
– Możemy mieć pewność, że nie zostali zostawieni w środku lasu, tam, gdzie ciemno, tylko gdzieś, gdzie będą mieli zagwarantowaną opiekę? – dopytywała dziennikarka. – Te osoby były w dobrym stanie zdrowia, o losie tych dzieci decydowali rodzice. To już tyle w tym temacie – próbowała, bezskutecznie, zakończyć temat rzeczniczka.
Czytaj także: Kuriozalne zachowanie rzeczniczki SG po pytaniu o dzieci na granicy. "A po co pani ta informacja?"

Czemu z migrantami nie rozmawiał tłumacz?

Nagrania ujawnione w tym tygodniu pokazują, jak migranci prosili po turecku: "Chcemy otrzymać azyl. Chcemy zostać w Polsce". Mimo to Straż Graniczna uparcie twierdziła w mediach, że poza kamerami ci ludzie mówili (posługując się łamanym angielskim), że chcą się dostać do Niemiec "ze względu na socjal".


Do tej rozbieżnej wersji wydarzeń odniosła się dziennikarka i dociekała, czemu SG po prostu nie poczekała na tłumacza. Wtedy rzeczniczka zwróciła się do innych zebranych na konferencji: "Czy są jakieś inne pytania?".

Wtedy reporterka ponowiła pytanie o tłumacza. – To jest pani deklaracja, manifest jakiś polityczny, czy sugestia? Ja pani mówię, że wszystkie przepisy zostały zastosowane zgodnie z procedurami. Straż Graniczna jest formacją profesjonalną i dokładnie wie, co robi. Dziękuję – odparła Anna Michalska.

Próby nielegalnego przekraczania granicy

Głównym tematem konferencji były najnowsze dane SG dotyczące prób nielegalnego przekraczania granicy z Białorusią. Rzeczniczka powiedziała, że w środę próbowało to zrobić 700 osób.

Dodała, że 15 migrantów (z czego ponad połowa to dzieci) trafiło do szpitala. Ponadto Anna Michalska przekazała, że trzy rodziny z Iraku zawieziono do ośrodka w Michałowie. Tam mają się spotkać z pełnomocnikiem i planują złożyć wniosek o azyl.
Czytaj także: "Czegoś takiego w życiu nie widziałem". Dziewulski o zdjęciach "atrapy bomby", które wrzuciła SG

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut