"Waluś" walczy o życie, a jego rywal jest zdziwiony. "Nigdy nikt by się nie spodziewał"
"Uważam, że błędem było to, że nie było karetki na miejscu. Rozmawialiśmy jeszcze po walce, a później stracił przytomność. Mam nadzieję, że stan się poprawi" – przyznał Dawid Zalewski, który znokautował w piątek Artura Walczaka podczas gali PunchDown 5. Ten stracił przytomność i walczy o życie w jednym z wrocławskich szpitali.
To właśnie "Zaleś" potężnie znokautował byłego strongmana podczas piątkowej gali PunchDown 5, a ten stracił przytomność i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Jak się okazuje, dzięki informacjom pochodzącym od rapera "Bonusa BGC", Artur Walczak jest w stanie krytycznym i doznał poważnego uszkodzenia mózgu. Raper jest jego przyjacielem i publikuje kolejne wiadomości dotyczące "Walusia".
W niedzielę w swoich social mediach Piotr Witczak opublikował również rozmowę z Dawidem Zalewskim, który nie kryje zaskoczenia całą sytuacją i tym, jak zakończyła się jego walka z "Walusiem". Zgodnie z "Bonusem BGC" przyznał również, że na miejscu rozgrywania gali nie było karetki pogotowia. Wpisy i relacje zawierające wypowiedzi obu zniknęły już z sieci.
"Mega mi przykro takiej sytuacji, nigdy nikt by się nie spodziewał. Uważam, że błędem było to, że nie było karetki na miejscu. Rozmawialiśmy jeszcze po walce, a później stracił przytomność. Mam nadzieję, że stan się poprawi" – mówił poruszony "Zaleś". Na razie nie mamy nowych informacji ws. stanu Artura Walczaka, który jest w jednym z wrocławskich szpitali.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut