Michał Kobosko #TYLKONATEMAT: Po tej niszczącej władzy Polskę trzeba będzie naprawiać bardzo długo

Jakub Noch
– Z każdym kolejnym dniem PiS doprowadza Polskę do coraz gorszej sytuacji ekonomicznej, codziennie pogłębia dramat pandemii. To w dramatyczny sposób przekłada się na złą sytuację osobistą obywateli i pogarszanie się nastrojów społecznych – mówi #TYLKONATEMAT Michał Kobosko.
Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER


Jaki był powód ukłonu Polski 2050 w kierunku osób niezaszczepionych?

Chcemy z nimi rozmawiać, bo jesteśmy takim ugrupowaniem, które ma możliwość kontaktu z bardzo szerokim elektoratem z różnych stron. I różne środowiska też z nami się kontaktują, także te sceptycznie nastawione do szczepionek. Nie akceptujemy też takiego czarno-białego patrzenia i generalizowania, że kto się nie zaszczepił, ten musi od razu być bezmyślny, wyznawać teorie spiskowe i odrzucać dorobek nauki.


To jest bowiem znacznie bardziej zróżnicowana grupa. W której rzeczywiście są i tzw. płaskoziemcy, którzy odrzucą każdy rozsądny argument. Jednak jej wielką część stanowią osoby mające obawy o swoje zdrowie, np. ze względu na podejrzenia, że szczepionki na COVID-19 zostały opracowane zbyt szybko, nie wykonano odpowiedniej liczby testów i mogą pojawić się niepożądane reakcje organizmu.

Czemu w sumie trudno się dziwić, bo wszyscy pamiętamy, jakie było ciśnienie czasowe nakładane na koncerny farmaceutyczne. A wielu ludzi od dawna „big farmie” nie ufa.

Staramy się więc rozmawiać z niezaszczepionymi, tłumaczyć i przekonywać, bo dla nas w Polsce 2050 to oczywiste, że szczepienia są jedyną metodą na ograniczenie tempa przebiegu pandemii i zapobieganie jej tragicznym skutkom.

Szymon Hołownia konsultował z kierownictwem partii treść tego głośnego listu czy to była jego osobista inicjatywa?

Od początku w PL2050 mamy taki system, że każdy przedstawia swój pomysł do przedyskutowania i to dotyczy także Szymona Hołowni. Ja również poznałem treść tego listu przed publikacją i zdecydowanie się pod tym przesłaniem podpisuję. Nie było w tej sprawie żadnych wewnętrznych kontrowersji.

Tu nie chodzi bowiem o nic więcej, jak o nawiązanie kontaktu i zdobycie możliwości użycia merytorycznych argumentów wobec tych, którzy nie są zadeklarowanymi antyszczepionkowcami, płaskoziemcami i tymi, którzy zaprzeczają grawitacji. Odróżnia nas to, że z szacunkiem rozmawiamy z tymi, którzy jeszcze się nie zaszczepili, bo mają na różne sposoby uzasadnione obawy.

Problem w tym, że według lekarzy nie ma już czasu na dyskusje i trzeba podejmować stanowcze decyzje.

Ale czyja to jest wina? Ta sytuacja obciąża tylko i wyłącznie rząd Prawa i Sprawiedliwości, który nie przeprowadził żadnej realnej kampanii informacyjnej, rozwiewającej wątpliwości osób sceptycznie nastawionych do szczepień na koronawirusa. Rząd nie zrobił nic, aby rzetelnie wytłumaczyć Polakom, że ryzyko zakażenia się i śmierci z powodu COVID-19 jest nieporównywalnie większe, niż potencjalne ryzyko związane z przyjęciem szczepionki.

Rząd PiS nie wykonał pracy, w której ani Polska 2050, ani żadna inna partia opozycyjna nie mogła go wyręczyć. Wszystko, co my możemy zrobić, to tego typu inicjatywy, jak choćby ów głośny list Szymona Hołowni. Jako ugrupowanie centrowe z szerokimi horyzontami wykorzystujemy swoje możliwości, aby przekonać tak wiele osób, jak to tylko możliwe.

A nie jest tak, że po prostu na drugą rocznicę istnienia PL2050 postanowiliście sprawdzić, czy macie szansę powalczyć o elektorat Konfederacji i inne tego typu środowiska?

Sceptycyzm wobec szczepień przypisuje się często elektoratowi Konfederacji czy PiS, ale z doświadczenia wiem, że to mylące uproszczenie. Spotkaliśmy już naprawdę dużą grupę osób wciąż niezaszczepionych, które pochodziły z grona wyborców tzw. partii liberalnych.

Żadni tam radykałowie, tylko właśnie ludzie, którzy mówią, że nie zaszczepili się, bo nie poznali dotąd jednoznacznych argumentów przemawiających za bezpieczeństwem takich zabiegów.

Pod koniec 2019 roku nie tylko Szymon Hołownia przeskoczył na drugą stronę medialno-politycznej barykady. Nie żałuje pan decyzji ws. swojego zaangażowania?

Miło, że przypomina pan moją karierę w mediach, ale pamiętajmy, że ja akurat do polityki nie wchodziłem bezpośrednio.

To prawda, ale świat think-tanków to wciąż ta "dobra strona"…

Funkcjonując w tym świecie miałem już okazję okrzepnąć, zbliżyć się do czystej polityki – której nie postrzegam jako "złej strony". Dwa lata temu decyzję o współtworzeniu PL2050 podejmowałem absolutnie świadomie i odpowiedź brzmi: nie żałuję.

Uważam, że to co robimy ma wielki sens i to poczucie mnie nie opuszcza. Wierzę, że Polacy potrzebowali, aby ktoś zaoferował im trzecią drogę pomiędzy odwieczną walką dwóch wielkich rywali w postaci PiS i PO.

Po starcie Szymona Hołowni w wyborach prezydenckich ta trzecia siła wreszcie powstała. Mamy na czym budować i nieustannie to robimy. A każdy kolejny dzień w Polsce rządzonej przez obecną ekipę tylko utwierdza nas w tym, że trzeba walczyć.

I entuzjazm wciąż jest taki sam?

Nie wydaje mi się, żeby była jakakolwiek ludzka działalność, przy której udaje się utrzymać miesiącami taki sam poziom entuzjazmu. Jednak jeśli nawet były momenty zwątpienia, to od tych dwóch lat jesteśmy i tak na bardzo wysokich obrotach. A krótkie okresy jakiegoś spowolnienia i normalnego ludzkiego zmęczenia to coś naturalnego, także w polityce.

Poza tym zawsze szybko z nich wychodzimy, również dzięki naszym wyborcom i sympatykom. Dzięki tym wszystkim ludziom którzy mówią nam, że właśnie tego potrzebowali – tej trzeciej opcji, a nie tylko śmiertelnego i jakoś już nudnego zwarcia Kaczyńskiego i Tuska.

Stojące w miejscu słupki sondażowe są frustrujące?

Sondaże w Polsce to totalna karuzela… Jedną z najważniejszych rzeczy, których nauczyliśmy się przez te minione dwa lata to to, że na wszelkie wyniki sondażowe należy reagować ze spokojem i dystansem. Byliśmy spokojni, kiedy Polska 2050 w całej serii badań miała ponad 20 proc. poparcia i jesteśmy spokojni także dzisiaj.

Zresztą nie mamy powodów do sondażowej frustracji. Na dwa lata przed wyborami aktualny poziom poparcia jest dla nas satysfakcjonujący, lokuje nas bowiem trwale jako trzecią siłą polityczną w kraju. Oczywiście chcielibyśmy osiągnąć jak najlepszy wynik, ale najbliższa kampania wyborcza to będzie długi i trudny marsz, nie ma się więc co przyzwyczajać do dzisiejszych słupków sondażowych.

"Wokół nas niemal wszystkie produkty i usługi drożeją, i będą drożeć dalej" – stwierdził pan w jednym z ostatnich nagrań zamieszczonych na Twitterze. Po co pchać się do władzy w takich czasach?

Tak postrzegam odpowiedzialność za Polskę: być gotowym do kierowania krajem także w trudnych czasach. Jeśli ktoś wchodzi do polityki, żeby zmieniać kraj na lepsze, to nie może kombinować, że czasem może bardziej opłaca się być i pozostać w opozycji.

Z każdym kolejnym dniem PiS doprowadza Polskę do coraz gorszej sytuacji ekonomicznej, codziennie pogłębia dramat pandemii. To w dramatyczny sposób przekłada się na złą sytuację osobistą obywateli i pogarszanie się nastrojów społecznych.

Jak najbardziej mamy świadomość tego, że po tej niszczącej władzy trzeba będzie naprawiać Polskę bardzo długo i dogłębnie. Jest nam obce myślenie, że trudne czasy trzeba przeczekać. Każdy z nas wie i rozumie, że ewentualna kolejna kadencja PiS przyniosłaby katastrofalne i właściwie nieodwracalne skutki…

A macie coś poza frazesami o konieczności zmiany władzy? Jakieś konkrety?

Mamy przygotowany cały pakiet programowy gotowy do uruchomienia od pierwszych chwil po zmianie władzy. Od początku naszej działalności konsekwentnie prezentujemy zarysy każdego kolejnego – w ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy „Plan dla gospodarki” Polski 2050. Wcześniej: pomysły na uporządkowanie relacji państwo-Kościół, plan transformacji energetyczno-klimatycznej, reforma systemu ochrony zdrowia, scenariusze uleczenia Trybunału Konstytucyjnego.

Oczywiście "Plan dla gospodarki" wymaga doprecyzowania. Przyjdzie na to czas, gdy będziemy mieli szansę ten plan realizować. Dziś nie znamy wielu zmiennych, dostępnych wyłącznie stronie rządowej, możemy jedynie pewne rzeczy z dużym prawdopodobieństwem zakładać. Poza tym pamiętajmy, że w polityce nie ma praw autorskich i jeżeli dzisiaj wyłożymy wszystkie karty, to jutro będą nimi grać wszyscy inni i głośno krzyczeć, że to ich pomysły.

A może tego właśnie wymaga odpowiedzialność za Polskę, żeby nie czekać? Może lepiej pójść do premiera Morawieckiego, wyłożyć karty na stół i zaproponować porozumienie ponad podziałami?

To byłoby piękne, gdyby rządzący kogokolwiek z opozycji słuchali i potrafili racjonalnie współpracować. W państwie PiS tak jednak nie jest...

Przypomnijmy tylko, że w sprawie walki z pandemią do tej pory odbyło się tylko jedno spotkanie, z którego nic nie wynikło. To było czysto PR-owskie zagranie ze strony marszałek Witek. Tak samo jak wcześniejsze spotkanie dotyczące kryzysu na granicy u premiera Morawieckiego.

Generalnie mamy do czynienia z rządem, który nikogo poza swoimi klakierami nie słucha i który twierdzi, że wszystko wie najlepiej – co jest totalną ściemą. A co gorsza, mamy do czynienia z rządem, który opozycję oskarża wyłącznie o same złe rzeczy i antypolskie działania.

My jesteśmy otwarci na merytoryczną rozmowę i współpracę dla dobra obywateli, między innymi dlatego wysyłaliśmy nasze – konkretne już – propozycje anty-pandemiczne do Ministerstwa Zdrowia. Dlatego też przedstawiliśmy rządowi pomysły na rekompensowanie polskim przedsiębiorcom skutków obostrzeń.

I dlatego ostatnio przedstawiliśmy "piątkę Hołowni", czyli nasz projekt rozwiązań osłabiających skutki inflacji. Na komisji sejmowej prezentowaliśmy nasz projekt zawieszenia paliwowej opłaty emisyjnej, ale PiS-owska większość szybko go odrzuciła. To tyle w aspekcie dialogu między rządem a opozycją.

Przeczytaj więcej rozmów #TYLKONATEMAT:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut