"To robota Tuska". Tak posłowie Nowej Lewicy komentują rozłam w klubie

Anna Dryjańska
– Nareszcie. Nareszcie to zrobili – słyszymy na sejmowych korytarzach, gdy rozmawiamy z posłami Nowej Lewicy. Tak komentują odejście z ich klubu pięciorga parlamentarzystów, którzy utworzyli nowe koło Polskiej Partii Socjalistycznej (PPS). Przyznają, że secesja to dla Lewicy pewien kłopot, ale podkreślają, że tylko przejściowy. – Nie będziemy płakać – mówi naTemat.pl jedna z posłanek. Nie kryje uśmiechu.
Poseł Andrzej Rozenek i wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska–Stanecka opuścili klub Lewicy i utworzyli koło PPS wraz z senatorem Wojciechem Koniecznym, posłanką Joanną Senyszyn i posłem Robertem Kwiatkowskim. fot. Pawel Wodzynski/East News
Informacja o tym, że we wtorek z klubu odchodzą wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska–Stanecka, senator Wojciech Konieczny, posłanka Joanna Senyszyn i posłowie Robert Kwiatkowski oraz Andrzej Rozenek, spadła na posłów Nowej Lewicy jak grom z jasnego nieba. Mówiąc prezyzyjnie: spodziewali się rozłamu, ale moment do końca pozostał tajemnicą.

"Nie wiedzieliśmy jak głosować"

Parlamentarzysta, z którym rozmawiamy, nie kryje emocji.

– Jeszcze przed południem Joanna Senyszyn przedstawiała na komisji nasze stanowisko w sprawie projektu ustawy o IPN. W czasie przerwy wyszła i ogłosiła razem z resztą, że tworzy koło PPS. Zostawiła nas samych, choć odpowiadała za pilotowanie tego projektu. Nie wiedzieliśmy jak głosować – złości się poseł.


Posłanka – ta od "nareszcie" – mówi, że odetchnęła z ulgą. – Trudno się pracuje z osobami, które mają pretensje nawet o to, że słońce świeci – kwituje.

Podobnie jak inni członkowie klubu Lewicy była przekonana, że przetasowania są nieuniknione.

Konflikt wokół Nowej Lewicy, partii powstałej z połączenia SLD i Wiosny, trwał od miesięcy. Gdy w październiku na czele ugrupowania wspólnie stanęli Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń, animozje nie zanikły. Choć część buntowników, którzy sprzeciwiali się zjednoczeniu Lewicy lub/i twardej ręce Czarzastego (zawieszał wszystkich, którzy próbowali temu przeszkodzić), wycofała się, to nie wszyscy złożyli broń.

Wilczy bilet do Nowej Lewicy dostał poseł Andrzej Rozenek, który nie szczędził Czarzastemu gorzkich słów w mediach, oskarżając go o niedemokratyczne kierowanie partią.

W otwartym konflikcie ze współprzewodniczącym NL była wicemarszałkini Senatu. Gabriela Morawska–Stanecka kilka miesięcy temu powiedziała, że Czarzasty miał jej zagrozić odstrzeleniem. Prof. Joanna Senyszyn wprost oskarżała go o dyktatorskie metody. – Efekt polityki obecnego kierownictwa Lewicy jest taki, że w połowie kadencji straciliśmy co najmniej 1/3 wyborców – mówił kilka tygodni temu w "Newsweeku" poseł Robert Kwiatkowski.

Jak mówią źródła naTemat.pl, senator Wojciech Konieczny, członek Polskiej Partii Socjalistycznej, przekuł ich niezadowolenie we wzmocnienie szyldu PPS w parlamencie. Jednak to nie on, przekonują nasi rozmówcy, był motorem zmian.

Towarzysz–liberał

Posłowie Nowej Lewicy nie mogą powstrzymać się od kpin, gdy patrzą na świeżo upieczonych socjalistów.

"Żałuję, że w klubie Lewicy zabraknie Andrzeja Rozenka, Joanny Senyszyn, Roberta Kwiatkowskiego, Wojciecha Koniecznego i Gabrieli Morawskiej Staneckiej. Z drugiej strony powstaje koło PPS, partii która uważa 'kapitalizm za system nieprzyjazny ludziom, egoistyczny i antydemokratyczny'. Czekam na działania!" – napisał na Twitterze poseł Maciej Gdula.
Fragment deklaracji ideowej PPS

Kapitalizm jest systemem nieprzyjaznym ludziom, egoistycznym i antydemokratycznym. Stawiając pieniądz ponad wartości pracy, wiedzy i kultury zagraża godności człowieka. Uważamy, że można i należy ograniczyć jego złe, drapieżne cechy i wziąć pod społeczną kontrolę, podobnie, jak czynią to partie socjaldemokratyczne i związki zawodowe na zachodzie Europy. Czytaj więcej

W nieoficjalnych rozmowach parlamentarzyści są mniej dyplomatyczni. – To całe koło PPS to żart. Kto oprócz Koniecznego jest tam socjalistą? Milionerka Senyszyn? Mecenas Morawska–Stanecka, która prywatyzowała kopalnie? Były szef TVP Kwiatkowski? Towarzysz–liberał Rozenek? – śmieje się nasz informator.

Podobny sceptycyzm ws. nowej tożsamości secesjonistów prezentują inni rozmówcy naTemat.pl. Nie podejrzewają secesjonistów o plany rozbudowy struktur PPS-u czy inne działania służące realnemu wzmocnieniu partii założonej w 1892 roku. Jak mówią, historyczne logo PPS, ugrupowania z którego wywodził się Józef Piłsudski, jest niczym więcej, niż tylko szalupą ratunkową dla buntowników. Jeśli tak – gdzie chcą nią dopłynąć?

Kto stoi za rozłamem na Lewicy

Jedna z rozmówczyń naTemat przekonuje, że choć Konieczny użyczył partyjnego szyldu, to nie on jest głównym architektem zmian.

– Za tym wszystkim stoją Rozenek i Napieralski. Pamięta pani, jak rozwalili partię Palikotowi i stworzyli Biało–Czerwonych? Teraz robią to samo z Nową Lewicą: rozbijają. Ciekawy przypadek, prawda? – pyta posłanka.

Grzegorz Napieralski, przed laty szef SLD, od 2015 roku jest związany z Platformą Obywatelską. Obecnie zasiada w Senacie jako reprezentant Koalicji Obywatelskiej.

Odejście parlamentarzystów z klubu Lewicy skomentował następująco: — To będzie twór polityczny, w którym będzie można prowadzić rozmowy z innymi klubami parlamentarnymi – zaznaczył Napieralski.

Inni rozmówcy uważają, że Rozenek i Napieralski to tylko wierzchołek góry lodowej. – To robota Tuska, który od zawsze chciał się nas pozbyć. Zrobił to rękami Millera, który nie może się pogodzić z tym, że Lewica istnieje bez niego – przekonuje jedna z osób.

Przeczytaj też: Morawska–Stanecka ostro o działaniach Ziobry wobec Banasia. "Takie rzeczy się dzieją w mafii"

Leszek Miller, podobnie jak Napieralski były szef SLD, jest obecnie europosłem. Mandat zdobył z listy utworzonej przez PO Koalicji Europejskiej.

Kolejna osoba: – Tusk od dawna gra na zniszczenie Lewicy. Myśli, że bez nas Platforma dostanie więcej miejsc w Sejmie. Ale to hazard. Wyeliminowanie Lewicy może wzmocnić PiS, jak w 2015.

Co dalej

Dla części naszych rozmówców rozłam na Lewicy jest ruchem obliczonym na nadchodzące wybory.

– Są zapobiegliwi. Zostały niby jeszcze 2 lata, ale niektórzy już układają sobie w głowie listy. Buntownicy bali się, że zostaną na lodzie. Założę się, że przed wyborami przyjdą do Czarzastego z propozycją wspólnego startu i żądaniem biorących miejsc. Jako oddzielny byt będą mieli mocniejszą pozycję negocjacyjną – twierdzi jedna z osób. Pojawiają się też głosy, że z PPS–owskiej "szalupy" byli parlamentarzyści Nowej Lewicy chcą przeskoczyć na pokład Platformy Obywatelskiej. Jednak taki plan, słyszymy, może się okazać nierealistyczny.

– Nie oszukujmy się: jedynym cennym nabytkiem dla Tuska byłaby Morawska–Stanecka. Lista PO z wicemarszałkinią Senatu będzie wyglądać lepiej. Reszta nie ma na co liczyć. Tak czy inaczej do nas wrócą, więc nie warto palić mostów – podsumowuje jedna z osób.
Czytaj także: "Osoba bez kręgosłupa, bez zasad". Znajomi o Łukaszu Mejzie, 30-letnim nowym wiceministrze PiS

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut