Pijany mężczyzna włamał się do parlamentu. Myślał, że to... hotel

Weronika Tomaszewska
Do parlamentu Rumunii włamał się pijany Irlandczyk. Mężczyzna twierdzi, że zrobił to przez pomyłkę. Myślał, że to... hotel. Został zatrzymany. Wszczęto śledztwo w sprawie zniszczenia budynku państwowego.
Budynek parlamentu w Bukareszcie. fot. Filip Cwik/Newsweek Polska/REPORTER

Rumunia: Pijany Irlandczyk włamał się do budynku parlamentu


Serwis Romania Journal podaje, że do zdarzenia doszło w poniedziałek 27 grudnia ok. godz. 4. Pijany obywatel Irlandii miał wówczas przeskoczyć ogrodzenie, wybić szybę w toalecie i włamać się do gmachu parlamentu Rumunii.
Czytaj także: "Nie chcemy drugiej Rumunii". Radykalizm Ceaușescu doprowadził do tragedii dzieci i kobiet
Mężczyzna zdążył wejść po schodach na trzecie piętro. Wtedy straż schwytała włamywacza i wezwała policję. Został przewieziony na posterunek i zatrzymany na 24 godziny.


Śledztwo w sprawie zniszczenia budynku państwowego wszczęła już tamtejsza prokuratura. Turysta podczas przesłuchania powiedział funkcjonariuszom, że myślał, iż budynek parlamentu to tak naprawdę hotel, w którym miał zarezerwowany pokój. Planował tego dnia wyjechać do Braszowa.

Rumuńska dziennikarka zdradza szczegóły sprawy


Zachowanie Irlandczyka wywołało oburzenie w sieci. Rumuńska dziennikarka Sonia Simionov napisała w poście na Facebooku, że według jej nieoficjalnych informacji mężczyzna przyjechał do Rumunii z kolegą, z którym wieczorem imprezowali w jednym z klubów w centrum Bukaresztu.

Simionov dodaje, że gdy lokal został zamknięty, przenieśli się do klubu ze striptizem, z którego zostali wyproszeni około 3.00 w nocy. Poszli więc szukać innej rozrywki i trafili pod gmach parlamentu, do którego jeden z nich się włamał.

Zobacz także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut