Niebezpieczny incydent na drodze do Morskiego Oka. Turyści uciekali przed końmi [WIDEO]

Weronika Tomaszewska
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w drodze na Morskie Oko. Para koni z saniami pędziła przed siebie bez woźnicy. Turyści, którzy tamtędy szli uciekali w zaspy śniegu.
Spłoszone konie pędziły drogą do Morskiego Oka. Fot. Facebook / Mariusz Łaszewski

Niebezpieczna sytuacja nad Morskim Okiem


Na jednej z tatrzańskich grup na Facebooku opublikowano film. Widzimy na nim, jak mężczyzn wraz z kobietą i małymi dziećmi idzie drogą do Morskiego Oka. Nagle słychać krzyk. Autor wideo wówczas odwraca się i okiem kamery pokazuje na pędzące drogą konie bez fiakra.

"Milenka, na bok!" – słyszymy na nagraniu. Rodzina próbuje jak najszybciej uciec na bok przed przestraszonymi zwierzętami. Widać także, jak inni turyści uciekają z drogi w zaspy śniegu. Po chwili w miejscu, gdzie szli przebiegają konie z przypiętymi saniami, w których oprócz koców i paszy nie ma nikogo, kto mógłby je zatrzymać. – Na szczęście nam nic się nie stało, ale tylko dzięki temu, że szybko zareagowaliśmy. Z tego co zdążyłem zobaczyć inni ludzie dosłownie rzucali się w skarpy, żeby ich nie staranowały. Córka do dzisiaj jest przestraszona – mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" autor nagrania.


Mężczyzna dodał, że po pięciu minutach zobaczył woźnicę, który spokojnym krokiem szedł w dół mówić, że i tak nie uda mu się dogonić koni.

Gazeta podaje, że sprawą już zajęły się władze Tatrzańskiego Parku Narodowego. Na szczęście w wyniku tej nietypowej sytuacji nikomu nic się na stało. – Żadnemu z turystów nic się nie stało. Do koni został wezwany weterynarz. Zwierzęta zostały przebadane, wszystko jest z nimi w porządku – przekazała "Wyborczej" Paulina Kołodziejska z biura prasowego TPN.

O zdarzeniu przyrodników, tego samego dnia, miał poinformować sam fiakier. Na razie nie wiadomo, co tak spłoszyło konie.

Dodajmy, że do podobnego zdarzenia doszło w czerwcu 2020 roku. Wówczas stojące na postoju na Włosienicy konie przestraszyły się lecącego śmigłowca TOPR. Zwierzęta zaprzężone w wóz ruszyły w dół drogi i po kilkuset metrach uderzyły w barierki drogowe.

W wyniku wypadku ucierpiał woźnica oraz konie. Jeden z nich miał na tyle poważne obrażenia, że musiał zostać poddany eutanazji.

Zobacz także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut