"Ludzie PiS rezerwują billboardy". U Ziobry panika, wyciekł plan Kaczyńskiego na wybory

redakcja naTemat
Ten temat wraca jak bumerang – głównie ze względu na tarcia w obozie Zjednoczonej Prawicy i kruchą większość popierającą rząd Mateusza Morawieckiego. Jarosław Kaczyński ponoć znów na poważnie ma myśleć o przyspieszonych wyborach parlamentarnych. Ten plan ma być przede wszystkim straszakiem wobec Zbigniewa Ziobry i jego Solidarnej Polski.
Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro Fot. Jacek Domiński / REPORTER

Przedterminowe wybory w czerwcu 2022 r.?

O tym, że do przyspieszonych wyborów parlamentarnych ma dojść w czerwcu 2022 r., informuje Radio Zet, powołując się na rozmowy z politykami partii rządzącej. Ten plan szczególnie niepokoi tzw. ziobrystów, czyli obóz Solidarnej Polski.


Czytaj także: Z obozu PiS wyciekł zaskakujący plan na wybory samorządowe. Ma być inny termin głosowania

– Koledzy od Ziobry obawiają się, że nie będzie dla nich miejsc na listach. Kiedy doszło do nich, że ludzie PiS rezerwują billboardy na maj, zaczęli się martwić, z jakiej listy startować – tak anonimowo Radiu Zet mówi jedna z posłanek PiS.

Straszak wobec Solidarnej Polski i antyszczepionkowców


Rozmówcy stacji przyznają, że temat przedterminowych wyborów powraca w Sejmie w obozie Zjednoczonej Prawicy przede wszystkim jako "narzędzie dyscyplinujące" wobec ugrupowania ministra sprawiedliwości. "To sprawdzony sposób na wymuszanie dyscypliny w partii, ale też sygnał dla Zbigniewa Ziobro, by przestał atakować rząd" – opisuje rozgłośnia.

Jeden z polityków PiS anonimowo dodaje, że to ostrzeżenie jest też kierowane do grupy nazywanej antyszczepionkowcami lub antysanitarystami. W Parlamentarnym Zespole ds. Sanitaryzmu są bowiem posłowie od ministra Ziobry, ale nie tylko.

Kaczyński straszy swoich posłów. Musiał to zrobić teraz, bo idealnym pretekstem do zorganizowania wyborów byłyby problemy z uchwaleniem budżetu, a niektórzy posłowie mogą uznać, że skoro budżet przeszedł, to nie ma mowy już o groźbie wcześniejszych wyborach i można fikać.


Tym razem jednak to może nie być wyłącznie straszak. Według ustaleń Radia Zet Jarosławowi Kaczyńskiemu zależy już na zmobilizowaniu kruchej sejmowej większości tylko w jednej sprawie. Chodzi o wybór na drugą kadencję prezesa NBP Adama Glapińskiego. Innych ważniejszych głosowań w tej kadencji Sejmu nie przewiduje.

Czytaj także: Mogą rozsadzić Zjednoczoną Prawicę. Szantaż posłów PiS ws. kluczowego głosowania

Krucha większość Zjednoczonej Prawicy w Sejmie


O przedterminowych wyborach najwięcej mówiło się latem, gdy Zjednoczoną Prawicę opuścił Jarosław Gowin i jego Porozumienie. Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się jednak przyciągnąć do siebie część działaczy partii Gowina, nawiązał też współpracę z Pawłem Kukizem oraz z Łukaszem Mejzą, który do Sejmu dostał się z list PSL.

Ten ostatni, choć w wyniku afery stracił fotel wiceministra sportu, zapewnia o swojej wierności Zjednoczonej Prawicy. Łukasz Mejza zapowiedział, że nadal będzie wspierać Prawo i Sprawiedliwość, a jako kolejny powód dymisji podał "obronę swojego dobrego imienia".
Czytaj także: Kaczyński z Gowinem i Ziobrą spotkali się na winie u zakonnic. Wyciekły kulisy rokowań na prawicy

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut