W SW liczyli na podwyżki, dostali pensje niższe nawet o 600 zł. "Polski Nieład was oskubie"

Tomasz Ławnicki
– Miarą naszej służby jest spokój i bezpieczeństwo w jednostkach penitencjarnych. Naszej pracy nikt nie widzi. Może dlatego rządowi tak łatwo przychodzi zapomnieć o naszym istnieniu – zastanawia się w rozmowie z naTemat Michał Dworacki, przewodniczący Zarządu Okręgowego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa w Poznaniu. Jak mówi, nie zna nikogo w Służbie Więziennej, kto by zyskał na Polskim Ładzie. Zgłasza się do niego natomiast wielu funkcjonariuszy i emerytów SW, którzy stracili – od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie.
Służba Więzienna. Na zdjęciu Zakład Karny w Krzywańcu Fot. Mariusz Kapala / East News

Telefony liderów związków zawodowych Służby Więziennej od początku roku nie milkną. Raz po raz dzwoni ktoś, żeby się poskarżyć, że w styczniu dostał niższą pensję. Przychodzi też mnóstwo wiadomości z informacją o tym, jak dużo dany funkcjonariusz stracił. A przecież wszyscy liczyli na podwyżki.

Służby mundurowe. Miał być wzrost płac, ale...


– Na koniec roku były awanse na wyższe stopnie i stanowiska. To oznacza, że styczniowa pensja powinna być odpowiednio wyższa niż w zeszłym roku. Nie mówiąc już o od dawna zapowiadanym wzroście płac – przypomina szef poznańskiego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa.


Czytaj także: Telefon komórkowy i arsenał zakazanych produktów. Przypadek z więzienia w Chełmie ujawnił patologię

Teoretycznie od 1 stycznia 2022 r. mundurowe uposażenia miały wzrosnąć średnio o 677 zł. To kwota zawierająca już nagrodę roczną. Na razie nikt jeszcze tej podwyżki nie widział, ale w tej kwestii rząd uprzedzał już wcześniej, że z jej wypłatą trzeba będzie poczekać na odpowiednie przepisy wykonawcze i deklarował, że cała mundurówka – policjanci, strażacy, strażnicy graniczni, funkcjonariusze SOP i SW – otrzyma wyrównania.

Na razie jednak to, co przyszło na konto, wygląda fatalnie.
"Czynsz 100 zł więcej, prąd 80 zł więcej, kredyt 250 zł więcej, wypłata 62 zł mniej. Tak krótko mówiąc powitał mnie styczeń" – napisał na Facebooku admin niezmiernie popularnego wśród tzw. gadzinek (tak sami o sobie mówią funkcjonariusze SW) profilu "Służba Więzienna Okiem Klawisza".

Płace spadły. Rząd przerzuca winę


Na profilu tym zaroiło się od setek komentarzy z informacjami o tym, jak wypadła styczniowa wypłata. Stracili zresztą nie tylko czynni funkcjonariusze, ale i emeryci. I żaden z nich nie zarabia brutto 12,8 tys. zł, a przecież o takiej kwocie mówił wcześniej i teraz rząd. Gdy pierwsi o obciętych pensjach poinformowali nauczyciele, rząd zapewniał, że to nie może być prawda. Gdy pedagodzy zaczęli pokazywać swoje paski płacowe, resort Przemysława Czarnka wystosował komunikat, że to kłamstwo, bo żaden kurator nie odnotował takiego przypadku. A jeśli faktycznie któryś nauczyciel dostał niższe wynagrodzenie, to ministerstwo prosi o informację, wówczas urzędnicy zajmą się sprawą.
Oświadczenie MEiN w sprawie nieprawdziwych informacji dotyczących wynagrodzeń nauczycieli

Ministerstwo Edukacji i Nauki informuje, że zakończyło się spotkanie z kuratorami oświaty z całej Polski. Dotyczyło ono rzekomego zaniżania wynagrodzeń nauczycieli, które miałoby wynikać z wejścia w życie przepisów z zakresu Polskiego Ładu. Żaden kurator oświaty nie potwierdził tego rodzaju sytuacji. W związku z tym MEiN apeluje o niewprowadzanie w błąd opinii publicznej.

Jeżeli w indywidualnych przypadkach nauczyciel z innych powodów otrzymał niższe wynagrodzenie, prosimy o kontakt z organem prowadzącym oraz przekazanie informacji na adres informacja@mein.gov.pl. Czytaj więcej

Kiedy okazało się, że poszkodowanych nauczycieli są tysiące, zaczęło się przerzucanie winy na samorządy, bo to przecież one są organami prowadzącymi szkół i przedszkoli.

Ale kiedy okazało się, że podobny problem jest też m.in. w policji, już nie było jak obarczyć winą samorządowców. Wówczas winni okazali się... księgowi i kadrowcy – tak stwierdził rzecznik rządu Piotr Müller.

Czytaj także: Rząd tłumaczy się z chaosu ws. Polskiego Ładu. Padły kluczowe deklaracje

Niższe płace. To nie są pojedyncze przypadki


Z rozmów z funkcjonariuszami wynika, że kwotowo najwięcej stracili ci, którzy zarabiali więcej. – Odzywają się do mnie ludzie z każdego szczebla służby. Jedni piszą, że stracili 20-30 zł, inni 300, a nawet 600 zł brutto – mówi mi funkcjonariusz prowadzący profil Służba Więzienna Okiem Klawisza. Przyznaje, że trudno mu oszacować skalę zjawiska, ale na pewno poszkodowanych jest bardzo wielu.

Mieliśmy zyskać na nowym ładzie... No i? Patologia zyskała, a ludzie uczciwie pracujący minus 62 zł... O cenach i rachunkach nie wspomnę...

Spoko, ja mam mniej o 498 zł, a to przez to, że dorabiam na własnej działalności. I mam wycofany PIT 2. Po prostu super.

Ja jestem 78 zeta w plecy. Wytłumaczone i sprawdzone na 100 proc. w finansach. Dodatki Covid odjęte, Pit 2 ujęty, ulga dla klasy średniej wprowadzona. Powód - Polski Wał.

Dlatego kolego 15 lat i szybka ewakuacja z cyrku.

komentarze z profilu "Służba Więzienna Okiem Klawisza"
Co istotne – styczniowa pensja jest niższa także o odjęty również dodatek covidowy.

Tych, którzy po obniżce pensji zapragnęli przejść na emerytuję, na związkowym forum ostrzega obecny emeryt: "Polski Nieład was oskubie. Właśnie otrzymałem emeryturę, jest teraz niższa o 75 zł, czyli rocznie 900 zł w plecy. Jednak to nie koniec – w marcu dostanę rewaloryzację, więc skroją mnie jeszcze bardziej. (...) życzę wszystkim, aby przechodząc na emkę (emeryturę – przyp. red.), nie przekraczali kwoty 4920 brutto, bo inaczej skurczony Janosik was wykasuje".

Początkowo rząd zapewniał, że problem niższych wynagrodzeń to pojedyncze przypadki. Jednak łatwo się zorientować, że to nieprawda. – Nie spotkałem się z osobą, która miałaby pensję chociaż o złotówkę wyższą niż w grudniu. Raczej wszyscy są na minusie. Na pewno nie ma nikogo zadowolonego, jest duże rozgoryczenie – przyznaje Michał Dworacki.
Całe to zamieszanie na pewno nie poprawi sytuacji kadrowej w SW, która już teraz jest dramatyczna. Funkcjonariusze opowiadają o sytuacjach, kiedy na zmianie powinno być 20 osób, a pojawia się zaledwie 10. Tym o połowę mniejszym składem trzeba wykonać tę samą robotę. I nie ma opcji, że mniejszą ekipą z czymś się nie da wyrobić z pracą.

Służba Więzienna. Kłopot z nadgodzinami


– Kogo obchodzi, że nie ma ludzi, jak robota musi być zrobiona. Po prostu wszystko trzeba ogarnąć mniejszą liczbą ludzi za mniejszą kasę. Tak się rozwiązuje problem nadgodzin: daje się pięciu osobom wolne, a reszta pracuje za nich. No i nie ma, że nie ogarniesz! Tutaj wszystko musi być zrobione, bo sypią się skargi. A góra tego nie lubi i potem za to rozlicza – opowiada admin SWOK.

Szczególnie ten problem nasilił się w dobie pandemii. Wielu funkcjonariuszy faktycznie było chorych lub trafiało na kwarantannę. Ale wielu też brało L4 w geście sprzeciwu wobec tego, co dzieje się w więzieniu. Tymczasem to jest taka praca, której zdalnie wykonać nie sposób – przede wszystkim w dziale ochrony i dziale penitencjarnym.

Czytaj także: "Mogą mu zrobić krzywdę. Na różne sposoby". Pedofile i zabójcy dzieci nie mają łatwego życia w więzieniu

Tam, gdzie funkcjonariusze musieli brać nadgodziny, później się przekonywali, że dodatkowo pracowali za darmo.
Michał Dworacki
przewodniczący Zarządu Okręgowego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa w Poznaniu

Początkowo za nadgodziny nam płacono. W pierwszym okresie rozliczeniowym od czerwca do grudnia 2019 r. wypłacono je wszystkim. Ale w momencie, gdy zauważono, jaka to jest skala zjawiska i jak duże kwoty funkcjonariuszom się należą, to zaczęło się kombinowanie. Nadgodziny nie są wypłacane, a załatwiane jest to np. tak, że działy administracyjne pełnią służbę w dziale ochrony, "zbijając" te nadgodziny.

Wniosek jest prosty: funkcjonariuszy Służby Więziennej jest o wiele za mało. A będzie jeszcze gorzej – zwraca uwagę Michał Dworacki – bo szykowany program "Nowoczesne Więziennictwo" będzie nakładał na tych, co zostali w służbie dodatkowe obowiązki. Na razie wygląda więc na to, że władza wyobraża sobie, iż za mniejsze pieniądze funkcjonariusze SW będą robić więcej.

Fatalna sytuacja kadrowa w Służbie Więziennej


Do czego takie braki kadrowe mogą prowadzić? Szef poznańskiego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa nie wyklucza, że może się nasilić problem prób ucieczek skazanych. – Istnieje takie prawdopodobieństwo. Bo jeśli nie będzie zapewniony właściwy tok służby, to zagrożenie takie będzie rosło – przyznaje.

Gdy dopytuję o możliwe bunty wśród skazanych, Dworacki zapewnia, że funkcjonariusze będą robić wszystko, aby takim sytuacjom zapobiec.
Michał Dworacki
przewodniczący Zarządu Okręgowego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa w Poznaniu

Wiadomo, że jeśli osadzeni mają zagwarantowane swoje prawa w Kodeksie karnym wykonawczym czy w różnego rodzaju regulaminach i te prawa nie będą realizowane, to na pewno spowoduje to niezadowolenie. Rezultatem może być jakiś bunt. Oczywiście, nie zakładamy takiego scenariusza, bo naszym zadaniem jest zrobić wszystko, aby to się nie wydarzyło. Jakby nie patrzeć, jesteśmy w służbie i priorytetem jest utrzymanie porządku i bezpieczeństwa w jednostce. No, ale... nie mamy jeszcze umiejętności bilokacji, żeby załatać braki kadrowe i jednocześnie być w dwóch miejscach naraz.


Czy to, co teraz zafundował rząd PiS, spowoduje, że funkcjonariusze zaczną masowo odchodzić ze służby? Gdy pytałem o to różnych przedstawicieli Służby Więziennej, ci odpowiadali, że pytanie jest nieaktualne. Już teraz funkcjonariusze masowo odchodzą.

Od jednego z nich usłyszałem, że w miarę dobra sytuacja kadrowa jest na wschodzie kraju, gdzie płaca w SW na tle tamtejszej średniej nie wypada tak źle. Ale w Warszawie czy we Wrocławiu, gdzie rynek pracy jest o wiele bardziej atrakcyjny, trudno utrzymać obecnych funkcjonariuszy w służbie i ciężko też do służby namówić nowych. W Zakładzie Karnym w Białołęce, jak słyszę, wakatów jest całe mnóstwo.

– To wygląda tak, jakby komuś zależało, żeby totalnie zniechęcić starszych, by poszli na emeryturę. Zostaną sami ci, którzy zdecydowali się na 25 lat służby z zaciągniętym zobowiązaniem, tzw. równoważnikiem za brak mieszkania. To był dodatek na zakup lokalu. Dziś, gdyby chcieli się zwolnić, musieliby oddać ok. 40 tys. zł. I to ich trzyma – mówi mi jeden z funkcjonariuszy.

Czytaj także: "Seryjny samobójca znów grasuje". Te dwa zgony za kratami budzą mnóstwo wątpliwości

Rząd obiecuje wyrównania


Pracownikom więziennictwa pozostaje się teraz trzymać obietnicy rządu, że to, co stracili w styczniowej pensji, zostanie im wyrównane. Funkcjonariusze jednak do deklaracji dotyczących wyrównania płac podchodzą, delikatnie mówiąc, z dużą dozą sceptycyzmu.
Michał Dworacki
przewodniczący Zarządu Okręgowego NSZZ Funkcjonariuszy i Pracowników Więziennictwa w Poznaniu

Tyle razy słyszeliśmy już, zarówno ze strony rządowej, jak i od naszych przełożonych, obietnice wyrównania płac, że dziś trudno uwierzyć w kolejne podobne deklaracje. Obiecywano nam podwyżki, realizację porozumień, które mamy podpisane od 2018 r., a słowa nie dotrzymano. Dlatego dziś już chyba nikt tych obietnic poważnie nie traktuje. Raz można było uwierzyć w te obietnice, drugi i trzeci może jeszcze też. Ale jeśli ktoś składa podobne deklaracje po raz piąty i dziesiąty, uwierzyć trudno.


Związkowcy nie wykluczają, że znów skończy się tak, jak ponad 3 lata temu, gdy doszło do wielkiego protestu służb mundurowych (do Warszawy przyjechało wtedy ok. 30 tys. funkcjonariuszy). Ale wiele więcej "gadzinki" nie są w stanie zrobić. Prawo zabrania im przystąpienia do strajku, pozostaje jedynie demonstracja.

– Funkcjonariusze Służby Więziennej, spośród wszystkich innych służb, są najmniej widoczni dla społeczeństwa. Wielu ludzi właściwie nawet nie ma świadomości, że my istniejemy. Policjant czy strażak są widoczni, my jesteśmy zamknięci za murami i nie możemy pokazać, na czym polega nasza służba. I za tymi murami nikt o nas nie musi pamiętać – konstatuje Michał Dworacki.
Czytaj także: To pokazuje jak bardzo nie na rękę PiS-owi był protest policji. Ujawniono zawrotną kwotę

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut