Prezydent Rzeszowa był inwigilowany Pegasusem? "Za dużo było zbiegów okoliczności"

Tomasz Ławnicki
Konrad Fijołek, gdy jako wspólny kandydat opozycji walczył o stanowisko prezydenta Rzeszowa, mógł być inwigilowany z użyciem programu Pegasus – dowiedział się podkarpacki portal korso24.pl. W trakcie kampanii konkurencja wiedziała o każdym kroku Fijołka. Jak mówi przedstawiciel jego sztabu, sytuacja uspokoiła się wtedy, gdy ograniczono kontakty telefoniczne.
Prezydent Rzeszowa Konrad Fijołek był inwigilowany Pegasusem? Fot. Piotr Kamionka/REPORTER

W połowie marca 2021 r. ugrupowania opozycyjne (Platforma Obywatelska, Lewica, PSL, Ruch 2050 Szymona Hołowni, Inicjatywa Polska Barbary Nowackiej i Zieloni) ogłosili, że ich wspólnym kandydatem na prezydenta Rzeszowa będzie radny Konrad Fijołek. Miał on stawić czoła dwojgu kandydatom Zjednoczonej Prawicy.

Brudna kampania wyborcza w Rzeszowie?




Przyspieszone wybory w Rzeszowie okazały się konieczne, ponieważ 10 lutego wieloletni prezydent miasta Tadeusz Ferenc z racji wieku zrezygnował ze stanowiska. Na swego następcę namaścił zastępcę Zbigniewa Ziobry, polityka Solidarnej Polski Marcina Warchoła.

Czytaj także: "Dziesięć basenów, piętnaście zjeżdżalni...". Obietnica Warchoła przedmiotem drwin

A ponieważ kandydatury tej nie uzgodniono z PiS, obóz rządzący w tych wyborach się podzielił. Prawo i Sprawiedliwość zdecydowało się na wystawienie własnej kandydatki, Ewy Leniart. Głosowanie przesuwano ze względu na pandemię. Ostatecznie kandydat opozycji pokonał kandydatów obozu władzy.

Teraz na światło dzienne wychodzą nowe informacje dotyczące tej kampanii – według doniesień korso24.pl – być może bardzo nieczystej. Podkarpacki portal podaje, że Konrad Fijołek mógł być inwigilowany za pomocą systemu Pegasus.

Rozmówca portalu, który był blisko sztabu kandydata opozycji, przyznaje, że konkurencja znała każdy kolejny krok Konrada Fijołka. – To nie mógł być przypadek – podkreślił.

"Na początku kampanii sztab Fijołka podejrzewał, że wśród siebie mają tzw. "kreta". Rozglądano się, kto mógł nim być. W pewnym momencie - jak mówi nam nieoficjalnie nasz rozmówca - zapaliła się przysłowiowa czerwona lampka. Natychmiast podjęto decyzję o zaprzestaniu rozmów telefonicznych" – czytamy w korso24.pl.

Czytaj także: "Kaczyński wpadł w histerię". Brejza wyjaśnił nagły zwrot prezesa PiS w sprawie Pegasusa

Według informatora ograniczenie prowadzenia rozmów telefonicznych na rzecz spotkań osobistych przyniosło efekt natychmiastowy. To tylko utwierdziło sztabowców w przekonaniu, że dotąd byli podsłuchiwani. Dziś, gdy głośno zrobiło się o systemie Pegasus, podejrzewają, że właśnie ten program zastosowano w ubiegłym roku podczas kampanii wyborczej w Rzeszowie wobec kandydata opozycji.

Kaczyński potwierdza, że Polska ma Pegasusa


Do tej pory politycy Zjednoczonej Prawicy zarzekali się, że polskie służby nie dysponują systemem Pegasus. Teraz w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" prezes PiS Jarosław Kaczyński potwierdził, że Polska ma Pegasusa. Zapewnił jednak, że doniesienia o wykorzystywaniu systemu do walki politycznej z opozycją w wyborach są nieprawdziwe.
Czytaj także: "Komu przeszkadza? Księdzu? Bo mu się brudne myśli kołaczą?". Pomnik-wizytówka Rzeszowa może zniknąć