Trzecia osoba w państwie bez rządowego samolotu. Dworczyk zablokował lot Grodzkiego do Kijowa
Marszałek Senatu nie poleci na Ukrainę samolotem rządowym, a zwykłym lotem rejsowym. Tomasz Gordzki, co warto zauważyć, jest trzecią osobą w państwie, zaraz po prezydencie i marszałku Sejmu. Decyzję w sprawie jego przelotu podjął szef KPRM Michał Dworczyk.
O sprawie pisze Radio Zet. Michał Dworczyk powiedział dziennikarzowi stacji, że "loty najważniejszych osób w państwie, loty o statusie HEAD, uregulowane są m.in. w ustawie o lotach najważniejszych osób w państwie".
Trzecia osoba w państwie pozbawiona rządowego samolotu
Przypomniał także, że zgodnie z przepisami "najważniejsze osoby w państwie i organizacja dla nich lotów jest obwarowana szeregiem przepisów, obostrzeń, w trosce oczywiście o bezpieczeństwo tych osób".– Wczoraj otrzymałem informacje od Służby Ochrony Państwa, dotyczące realizacji lotów o statusie HEAD do Kijowa, które spowodowały, że zgodnie z art. 4 ustawy o lotach najważniejszych osób w państwie, jako szef KPRM, musiałem podjąć decyzję o zablokowaniu realizacji tego przelotu – tłumaczył Dworczyk.
Czytaj również: Czym jest atak "false flag"? Putin może go użyć ws. Ukrainy. Dobrze wie, że ta taktyka działa
Dodał przy tym, że "gdyby senatorowie czy wicemarszałkowie, czyli wszystkie osoby, które mogą latać w innym statusie niż status HEAD, chciałyby polecieć do Kijowa, to samolot jest do ich dyspozycji".
Wicemarszałkowie nie skorzystają z tej propozycji. Razem z marszałkiem Senatu polecą normalnym samolotem. Tym sposobem trzecia osoba w państwie została pozbawiona możliwości skorzystania z rządowego samolotu. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki będzie musiał polecieć lotem rejsowym.
Dodajmy, że wyjazd Grodzkiego związany jest z napięciem na linii Ukraina-Rosja. Jak tłumaczył marszałek, przez ten wyjazd, "chce okazać solidarność z narodem ukraińskim".
Tym bardziej, że Rosja zaczyna coraz bardziej eskalować napięcie w relacjach z Ukrainą. Według estońskiego wywiadu, działania militarne mają zostać podjęte w drugiej połowie lutego.
Coraz niespokojniej na linii Rosja-Ukraina
Od początku tygodnia pierwsze poważne sygnały wysłała światu Duma Państwowa. Parlament Rosji podjął bowiem uchwałę o uznaniu niepodległości Ługańska i Doniecka. To przedstawiciele tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej oskarżyli Ukrainę o czterokrotne otwarcie ognia.- To okręgi, w których Putin prowadzi działania bardzo agresywne. Celem jest destabilizacja Ukrainy, rozregulowanie jej granic i uniemożliwienie jej wstąpienia do NATO - powiedział naTemat.pl gen. Roman Polko.
- Putin chce doprowadzić do rozedrgania Ukrainy. Tym działaniom towarzyszy propaganda, także w cyberprzestrzeni - dodał. W rozmowie z naTemat zaznaczył, że wewnątrz Rosji trwa budowanie strachu przed "ukraińską agresją".
Czytaj też: "Vladdy Daddy, nie rób tego". Pokolenie Z wzywa Putina, by nie wszczynał wojny
Gen. Polko przypomniał o ostatnich słowach prezydenta Rosji o rzekomych ukraińskich ludobójstwach w Donbasie. – To brzmiało tak wiarygodnie, jak zeznania polskiego dezertera, zdrajcy, który mówił, że straż graniczna morduje tzw. migrantów, którzy przechodzą na terytorium Polski - ocenił.
Kryzys na Wschodzie był także tematem czwartkowej Rady Europejskiej. Jak mówił szef polskiego rządu, "pomoc dla Ukrainy musi dotyczyć pakietu finansowego, ale również towarów i dóbr, także wsparcia bronią".
– Nie możemy pozwolić, żeby neoimperialne apetyty Rosji wyznaczały politykę i decydowały o suwerenności bądź braku suwerenności państw. Suwerenność i wolność to podstawowe wartości europejskie - to podkreśliłem dzisiaj na RE i musimy ich bronić – zadeklarował Mateusz Morawiecki po tym spotkaniu.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut