Nick Cave, Iggy Pop, Green Day... Gwiazdy muzyki masowo odwołują koncerty w Rosji
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google Mija tydzień od ataku Rosji na Ukrainę. Kraj broni się przed dalszą inwazją i zagarnięciem go przez Władimira Putina, a wiele państw postanowiło nałożyć surowe sankcje na Federację Rosyjską – nie tylko gospodarcze. Na agresję Rosji reagują także celebryci (nie wszyscy adekwatnie), a także ludzie kultury.
Czytaj także: Dom podświetlany ukraińskimi barwami i wygibasy w body, czyli jak NIE pomagać Ukraińcom
Muzycy odwołują koncerty w Rosji
"W świetle obecnych wydarzeń nie mamy innego wyboru, jak tylko odwołać nasze koncerty w Rosji i w Ukrainie, które miały się odbyć tego lata" – poinformował Australijczyk Nick Cave ze swoim zespołem The Bad Seeds.
"Kierujemy nasze myśli i naszą miłość w stronę dzielnego narodu ukraińskiego, ich bohaterskiego przywódcy i wszystkich, którzy cierpią z powodu tej bezsensownej wojny. Ukraino, stoimy przy tobie i przy wszystkich mieszkańcach Rosji, którzy sprzeciwiają się tym brutalnym działaniom. Modlimy się, żeby to szaleństwo jak najszybciej się skończyło" – czytamy w oświadczeniu.
Koncerty w Rosji odwołały także zespoły Green Day, Franz Ferdinand i The Killers. "Zdajemy sobie sprawę, że to nie czas na koncerty rockowe na stadionach, dzieją się rzeczy ważniejsze. Wiemy też, że rock and roll jest wieczny i jesteśmy pewni, że w przyszłości będzie i czas, i miejsce na nasz powrót" – napisali w oświadczeniu muzyki amerykańskiej grupy Green Day.
"Kochamy Rosję. Ten wspaniały kraj inspirował nas swoją sztuką i literaturą, a odkąd zagraliśmy tam po raz pierwszy 17 lat temu, zbudowaliśmy mocną i głęboką więź z rosyjskimi fanami" – czytamy z kolei w oświadczeniu zespołu Franz Ferdinand z Wielkiej Brytanii. "Wiemy, że widzicie szaleństwo waszych przywódców. Wiemy, że nie chcecie wojny. My też jej nie chcemy" – dodali jego członkowie.
Z powodu wojny w Ukrainie w Rosji nie wystąpi również amerykański rockman Iggy Pop, który miał wystąpić w lipcu na festiwalu w Moskwie. "Myślami jesteśmy z Ukraińcami i wszystkimi dzielnymi ludźmi, którzy sprzeciwiają się tej agresji i szukają pokoju" – brzmi treść komunikatu na Twitterze.
To nie wszystko. Swoje koncerty w Rosji odwołali również dotychczas: były członek brytyjskiego zespołu One Direction Louis Tomlinson, amerykańskie trio AJR, pochodzący z Wielkiej Brytanii wokalista Yungblud, Slipknot (grupa odwołała także koncert na Białorusi) i Health z USA oraz Bring Me the Horizon z Wysp.
Disney, Warner Bros., Sony i Netflix reagują na wojnę w Ukrainie
Na inwazję Rosji na Ukrainę reaguje cały świat, również branża rozrywki. Największe amerykańskie wytwórnie filmowe – Disney, Warner Bros. i Sony – odwołały premiery kinowe w rosyjskich kinach.
"W związku z niczym niesprowokowaną inwazją na Ukrainę oraz w świetle tragedii humanitarnej wstrzymujemy kinową dystrybucję filmów w Rosji, w tym także zbliżającej się premiery animacji Pixara 'To nie wypanda'. Nasze kolejne decyzje będą zależały od rozwoju sytuacji. Na razie, w związku z kryzysem z uchodźcami współpracujemy z naszymi partnerami NGO, by zapewnić pilną pomoc i inne humanitarne wsparcie uciekającym przed wojną" – ogłosił Disney, którego wspomniana produkcja miała mieć w Rosji premierę 10 marca.
Wzór z Disneya wzięły również wytwórnie Warner Bros. i Sony. Warner Bros. wstrzymało rosyjską premierę "Batmana", która planowana była na czwartek. Podkreślmy, że film z Robertem Pattinsonem to jedna z największych globalnych premier roku. Studio podkreśliło, że "będzie obserwowało sytuację" i "czeka na szybkie, pokojowe rozwiązanie tej tragedii". Nie poinformowało jednak, co z kolejnymi premierami w Rosji, m.in. filmem "Fantastyczne zwierzęta: Tajemnice Dumbledore'a" (premiera: 14 kwietnia).
Sony poszło z kolei o krok dalej i wstrzymało wszystkie premiery kinowe swoich produkcji. Decyzja Sony oznacza, że Rosjanie nie zobaczą m.in. nowej komiksowej produkcji "Morbius" z Jaredem Leto.
Z kolei Netflix ogłosił, że z powodu agresji w Ukrainie nie doda do oferty rosyjskich kanałów państwowych. – Biorąc pod uwagę obecną sytuację, nie mamy planów dodania tych kanałów do naszej usługi - powiedział rzecznik Netflixa, cytowany przez Reutersa.
Od 1 marca bieżącego roku Netflix miał być bowiem wykorzystany do nadawania propagandy Kremla. We wtorek platforma z filmami i serialami została objęta rosyjskim prawem o usługach audiowizualnych, które nadzorowane są przez państwowy nadzór komunikacyjny Roskomnadzor.
Rejestr wymaga od tych firm, które określono jako "usługi audiowizualne", aby transmitowały 20 federalnych kanałów telewizyjnych. Jak podawała wcześniej gazeta Moscow Times, wśród stacji, które Netflix miał u siebie nadawać, znalazły się m.in. państwowe Channel One, NTV i Spas.