"Putin wściekły na Łukaszenkę". Kreml ma rozważać zamach stanu na Białorusi
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
- Alaksandr Łukaszenka długo próbował udawać przed Putinem, że osłania granicę, którą miałyby zaatakować siły NATO. Teraz polityk dostał zadanie przejęcia Lwowa i odcięcia Ukrainy od dostaw broni
- Dyktator Białorusi wciąż nie realizuje polecenia Kremla. Powód? Słaba armia oraz możliwa niechęć ze strony wojska.
- Według Heraszczenki, Moskwa planuje więc zmianę władzy w Mińsku.
Wojna w Ukrainie: Władimir Putin pozbędzie się Alaksandra Łukaszenki?
Obietnica ataku miała paść podczas spotkania Alaksandra Łukaszenki z Władimirem Putinem w Moskwie. Już wtedy nieoficjalnie mówiono, że zaproszenie de facto stanowi wezwanie na dywanik z powodu braku militarnego wsparcia dla Rosji.
Czytaj także: Ekspert od Rosji obala myślenie życzeniowe o Putinie. "To wróżenie z fusów"
Za zamkniętymi drzwiami przywódca Białorusi miała obiecać atak do 21 marca. – Dlatego niedawno resztki misji dyplomatycznej Białorusi zostały całkowicie ewakuowane z Kijowa – wyjaśnił doradca szefa ukraińskiego MSW.
Co więcej, jak pisaliśmy w naTemat, podczas rozmów przed kamerami Łukaszenka publicznie się ośmieszył, proponując Putinowi plan na ominięcie sankcji. – Sprzedamy wam to, wy sprzedacie nam tamto – przekonywał nerwowo.
Putin jest wściekły. Wypracowano możliwość odsunięcia Łukaszenki od władzy poprzez zamach stanu.
Relacja Heraszczenki wskazuje, że Kreml ma już dość swojego sojusznika. Jest to jednak ostatni sprzymierzeniec Federacji Rosyjskiej. Nawet Chiny zaczynają odsuwać się od putinowskiego reżimu, choć od lat wspólnie wiodły prym w sprzeciwie wobec USA i UE.
Czytaj także: Putin boi się o życie? Sensacyjne doniesienia o szklanej klatce podczas show w Moskwie
"Zadaniem postawionym przed Łukaszenką jest zmasowany atak na Lwów przez Wołyń w celu odcięcia wszystkich dróg prowadzących do UE" – przekazał przedstawiciel ukraińskiego MSW.
Zajęcie dróg niemal uniemożliwiłyby przekazywanie Wołodymyrowi Zełenskiemu pomocy militarnej ze strony Zachodu i USA. Bez wsparcia Kijów może nie być w stanie dalej bronić się przed okupantem.
Czytaj także: Łukaszenka pokazał się z mapą inwazji. Pytamy wojskowego, co można z niej odczytać
Armia Łukaszenki liczy ok. 40 tys. osób, jednak po odliczeniu zaplecza administracyjnego, liczba ta radykalnie się kurczy. Strona białoruska zaś nie jest aż tak chętna do zaatakowania Ukrainy jak Rosja.
Jeszcze 19 marca pisaliśmy w naTemat o białoruskich kolejarzach, którzy zakłócili połączenia z Kijowem. Dzięki interwencji pociągi ze sprzętem dla Rosji nie dotarły na teren objęty regularną wojną.
Czytaj także: https://natemat.pl/402835,27-dzien-inwazji-rosji-biden-putin-moze-uzyc-broni-chemicznej-live