Macron po kolejnej turze rozmów z Putinem. Z Kremla napłynęło konkretne żądanie
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.
- Mariupol jest jednym z najbardziej zaludnionych miast w Ukrainie. Miasto jednak teraz zamieniło się w cmentarzysko.
- Pod domami, blokami, sklepami wzniesione są prowizoryczne nagrobki, około 90 proc. miasta zostało zniszczone.
- Ale mimo tego Rosja nie zgadza się, aby tam wysłać misję humanitarną.
- Kreml żąda, aby miasto się poddało, a jego obrońcy złożyli broń.
Jak informuje agencja prasowa AFP, prezydent Francji Emmanuel Macron jest po kolejnej turze rozmów z Władimirem Putinem. Z Kremla napłynęło konkretne żądanie. Chodzi o to, aby Mariupol się poddał.
Prezydent Francji: misja humanitarna do Mariupola nie jest możliwa
Przywódca Rosji powiedział Macronowi, że "nacjonaliści" w tym ukraińskim mieście muszą złożyć broń, aby można było prowadzić dalsze negocjacje pokojowe. Po tej rozmowie francuski prezydent przekazał również, że misja "humanitarna do Mariupola nie jest możliwa na tym etapie".
Przed rozmową z Władimirem Putinem Emmanuel Macron rozmawiał z innymi liderami Zachodu. Wielka Brytania, USA, Francja, Niemcy i Włochy wezwały sojuszników, aby ci nie tracili czujności wobec Rosji.
Kreml też wydaje oświadczenie
Komunikat po tym spotkaniu wydały też władze w Moskwie. "Prezydent Rosji szczegółowo poinformował o działaniach podejmowanych przez rosyjskie wojsko w celu udzielenia pilnej pomocy humanitarnej i zapewnienia bezpiecznej ewakuacji ludności cywilnej, w tym z Mariupola" - brzmi treść oświadczenia Kremla.
Jak dodano, "kontynuowano też wymianę poglądów na temat aktualnych aspektów rozwoju sytuacji wokół Ukrainy". Podkreślmy, że rozmowy prezydenta Francji z przywódcą Rosji są prowadzone na prośbę ukraińskiego przywódcy.
Niemcy cały czas stanowczo wobec Rosji
Dodajmy, że stanowczą postawę wobec Rosji cały czas prezentują także Niemcy. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz w poniedziałek aż dwukrotnie wygłosił oświadczenia, które wskazują, że Berlin nie zamierza odpuszczać Putinowi.
Czytaj także: Erdoğan po rozmowach z Putinem i Zełenskim. Wyjawił, jak przebiegają "To piąty tydzień wojny. Mordy, zniszczenia i cierpienie na Ukrainie nie słabną. Na naszym kontynencie, niecałe dwie godziny lotu z Berlina. Sformułuję to bardzo świadomie, aby było jasne: nie możemy i nie chcemy przyzwyczaić się do tego stanu wojny" – napisał kanclerz Niemiec po zakończeniu rozmów z premier Szwecji Magdaleną Andersson.
Przeczytaj także: W Ukrainie giną dzieci, a Macron oburza się na określenie Putina rzeźnikiem. Czas odłożyć telefon
"Magdalena i ja również zgadzamy się w sprawie Unii Europejskiej: Chcemy, aby UE jako całość była silniejsza, bardziej niezależna i odporniejsza, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie" – dodał.
Wcześniej szerokim echem odbiły się słowa, które przywódca RFN wygłosił na antenie stacji ARD w rozmowie z Anne Will. – Będziemy tak silni, aby nikt nie mógł się odważyć nas zaatakować – tak Olaf Scholz mówił o przyszłości Niemiec całego NATO. Przede wszystkim bardzo stanowczo odniósł się on do pytań o ewentualny atak Putina na kraje tzw. wschodniej flanki. – Nawet się nie waż! – brzmiał krótki komunikat do gospodarza Kremla.