Dlaczego Węgrzy tak kochają Orbána? Odpowiedź jest prozaiczna i rozbrajająca
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Na antenie RMF FM dr Dominik Héjj ocenił, że wojna w Ukrainie nie ma dużego przełożenia na wyniki wyborów w Węgrzech
- – Węgrzy kochają tanie rachunki za gaz, nie boją się też Rosji, bo cała narracja od lat nie pokazuje, że Rosji trzeba by było się specjalnie bać – wskazał politolog.
Viktor Orbán, którego 3 kwietnia czekają wybory parlamentarne, konsekwentnie odmawia jednoznacznego potępienia działań Moskwy w Ukrainie. Jego zdaniem Węgry nie mogą z powodu sankcji na Rosję być skazane na wyższe ceny energii.
Jak informowaliśmy w naTemat, Węgry jako jedyne państwo Unii graniczące z Ukrainą nie tylko nie przekazują władzom w Kijowie broni, ale też nie zgadzają się na jej przerzut przez swoje terytorium. Kraj Orbána zablokował ponadto z Niemcami, Bułgarią i Holandią wprowadzenie przez Unię embarga na import rosyjskich nośników energii.
Na antenie RMF FM dr Dominik Héjj, politolog z Instytutu Europy Środkowej i Polityki Insight, wskazał, że wojna w Ukrainie nie ma dużego przełożenia na wybory na Węgrzech, aczkolwiek jest wykorzystywana przez prorządowe ośrodki.
– Chodzi o pokazanie, że Fidesz chce pokoju, a opozycja chce wysyłania żołnierzy i broni na Ukrainę, czyli chce wojny – podkreślił ekspert.
Jak dodał, obywatele Węgier nie obawiają się rosyjskiej agresji. – Węgrzy kochają tanie rachunki za gaz, nie boją się też Rosji, bo cała narracja od lat także w mediach nie pokazuje, że Rosji trzeba by było się specjalnie bać – ocenił dr Héjj w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
Dziennikarz postanowił dopytać hungarystę o to, co takiego się dzieje, że zjednoczona opozycja nie jest w stanie zamknąć Orbánowi drogi do kolejnego zwycięstwa. Ekspert wskazał, że odpowiedź można podzielić na dwie części.
Czytaj także: "Orbán jest uzależniony od pieniędzy Putina". Ekspert wymownie o relacjach węgiersko-rosyjskich
– Jedna to jest zdecydowanie sprzyjający model apelacji wyborczej, ale z drugiej strony jest oczywiście to, że Orbán doskonale rozumie nastroje społeczne. Tak naprawdę za opozycją w największej mierze jest Budapeszt. Wszystko, co jest poza określane mianem prowincji w zdecydowanej większości głosuje na Fidesz. W ostatnich tygodniach mieliśmy bardzo duże podwyżki w budżetówce, mamy zamrożone ceny paliw, wstrzymaną konieczność spłat kredytów i zamrożony poziom wysokości stóp procentowych – wyliczał dr Héjj.
Gość RMF FM podkreślił też, że Orbán cały czas utrzymuje społeczeństwo w napięciu. – Od 2015 roku Węgrzy mają się cały czas czegoś bać - przede wszystkim imigrantów - mówił. Według Héjja po imigrantach premier Węgier wziął na celownik mniejszości seksualne.
Czytaj także: Putin zgasił miłość PiS do Orbána? Oto jak realne jest zamrożenie relacji z Węgrami
Jak podkreślił, referendum w sprawie tzw. ochrony rodzin, czyli wymierzone w mniejszości seksualne, będzie tego samego dnia, kiedy są wybory.
Odnosząc się do wyników ostatniego sondażu instytutu Median, politolog oznajmił, że nie ma wątpliwości, iż w niedzielnych wyborach Fidesz wygra. – Rzecz, która tak naprawdę jest ważna obecnie w tej perspektywie jest, czy Fidesz zdobędzie 133 mandaty, czyli czy będzie miał większość konstytucyjną – zaznaczył.