Wybory w Serbii. Przyjaciel Putina nie czeka na oficjalne wyniki i już świętuje zwycięstwo
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Mimo że oficjalne wyniki wyborów w Serbii mają być znane dopiero w poniedziałek wieczorem, urzędujący prezydent już świętuje reelekcję i wygraną także w wyborach parlamentarnych.
- Rosyjski atak na Ukrainę stał się głównym tematem kampanii wyborczej w Serbii.
- Aleksandar Vuczić to przyjaciel Władimira Putina. Polityk obiecał Serbom utrzymywanie bliskich relacji w Rosją.
Urzędujący prezydent Aleksandar Vuczić, prezentujący się jako "gwarant stabilności wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę", zdecydowanie wygrał niedzielne wybory prezydenckie w Serbii. Takie są wyniki sondażowe opublikowane w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Urzędujący prezydent już świętuje reelekcję
Pracownie Ipsos i Cesid podały, że Vuczić otrzymał 59,8 proc. głosów. Jego główny rywal, emerytowany generał Zdravko Ponos zdobył ich 17,4 proc. Jak poinformowała serbska organizacja praw obywatelskich CRTA, na godzinę przed zamknięciem lokali wyborczych frekwencja wynosiła 55,1 proc.
Czytaj także: Czy Putin może podzielić los katów z Bałkanów? Ekspert: Nie widzę takiej możliwości
Wstępne, oficjalne wyniki niedzielnych wyborów mają zostać ogłoszone dopiero w poniedziałek wieczorem, ale urzędujący prezydent Serbii już ogłosił swoje zwycięstwo. I to podwójne, bo według prognoz prezydencka i rządząca obecnie Serbska Partia Postępowa wygrała przedterminowe wybory parlamentarne i otrzymała 43,6 proc. głosów.
Na drugim miejscu jest opozycyjna koalicja Zjednoczona Serbia z 12,8 proc., a na trzecim Socjalistyczna Partia Serbii, dotychczasowy koalicjant SNS, która otrzymała 11,6 proc. głosów.
W trakcie swojego przemówienia Aleksandar Vuczić zapowiedział, że podczas drugiej kadencji będzie kontynuował wysiłki na rzecz wejścia Serbii do Unii Europejskiej i utrzymania dobrych relacji z sąsiadami. Wypowiedział się również przeciwko "niszczeniu relacji z tradycyjnymi przyjaciółmi Serbii". Nie sprecyzował jednak, o jakie państwa chodzi. Zdaniem obserwatorów, jak podało RMF FM, bez wątpienia miał on na myśli Rosję i Chiny.
Serbia potępiła inwazję Putina, a obywatele popierają Rosję na ulicach
Według przedstawicieli opozycji, cytowanych przez agencję AP, podczas niedzielnego głosowania zauważono liczne nieprawidłowości, a partia rządząca była gotowa użyć siły, by zapobiec zwycięstwu opozycji. Jak pisze AP, na przedmieściach Belgradu lider ugrupowania opozycyjnego został zaatakowany przed siedzibą SNS i doznał obrażeń twarzy.
Czytaj także: Klęska propagandowej inicjatywy Orbana. Referendum wymierzone w osoby LGBT jest nieważne
Serbia uważana jest za propagandową tubę Putina. Kraj Vuczicia potępił co prawda inwazję Rosji na Ukrainę, ale nie poparł sankcji. Nie zamknięto też nieba dla rosyjskich samolotów. Na serbskich ulicach odbywały się wprawdzie manifestacje poparcia dla Ukrainy, ale też i dla Władimira Putina.
Na jednym z protestów kierowcy przystroili swoje auta zdjęciami Władimira Putina, znakami "Z", flagami Rosji i Serbii, ale też separatystycznych republik ludowych z Ukrainy: donieckiej i ługańskiej.
Przed ambasadą kierowcy wysiedli z samochodów i skandowali: "Rosjanie i Serbowie to bracia na zawsze", "Rosja i Serbia – nie potrzebujemy UE", "Putin, wspieramy cię". Nawet dzieci były "owinięte" w rosyjskie i serbskie flagi.