Eksperyment w tunelu na ogórki i dziwne zdjęcia pola. 10 absurdów w "nowym" raporcie Macierewicza
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W poniedziałek Antonii Macierewicz, szef Podkomisji ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, zaprezentował najnowszy raport ws. katastrofy smoleńskiej
- Wiceprezes PiS powtórzył tezy, które słyszmy od kilkunastu lat – że w rządowym samolocie Tu-154M doszło do wybuchów
- Przeanalizowaliśmy "nowy" raport w celu znalezienia dowodów na popełnienie rzekomej zbrodni w 2010 roku. Zamiast dowodów znaleźliśmy kilkanaście absurdów
Po 12 latach od katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz ujawnił raport swojej podkomisji. Według wiceprezesa PiS na pokładzie samolotu Tu-154M doszło do co najmniej dwóch wybuchów. Raport ma 388 stron, ale dołączono do niego również kilkaset załączników. W sumie są to tysiące stron. Poświęciliśmy kilka godzin na jego analizę. W raporcie nie brakuje absurdów. Oto niektóre z nich.
1. Eksperymenty w tunelu ogrodowym
Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego, której przewodniczącym jest wiceprezes PiS Antoni Macierewicz, przeprowadziła ponad 90 eksperymentów, które mają dowodzić, że na pokładzie rządowego tupolewa doszło do wybuchów.
Symulacje dotyczyły właśnie wybuchowości paliwa i zbadania ciśnienia podczas zapłonu różnych mieszanin. Kilka takich eksperymentów przeprowadzono jednak w... tunelach ogrodowych. Tych samych, pod którymi działkowicze uprawiają pomidory czy ogórki. Celem było wysadzenie materiału, by wykazać wybuchowość ładunku paliwowo-powietrznego.
"Tunel do ogórków wysadzili. To jest coś niebywałego. 25 mln zł (tyle miała kosztować praca podkomisji – red.) – skomentował na Twitterze Krzysztof Brejza, senator KO. Jedna z internautek odpowiedziała: "Na pomidory chciałam taki kupić, ale teraz to nie wiem, drogi jakiś".
2. Przypadkowe zdjęcia, np. pola
Do raportu, który liczy 338 stron, dołączono też kilkaset załączników, które mają być materiałami dowodowymi i potwierdzać, że w samolocie podłożono bomby. Kilkanaście załączników stanowią zdjęcia. Jest ich naprawdę mnóstwo.
Oprócz fotografii, dokumentujących faktyczne prace członków podkomisji, znajdują się również takie, na których widać sfotografowane przez szybę pola, a nawet... uśmiechniętych członków podkomisji. Co te zdjęcia miały wnieść do badania przyczyn katastrofy, tego nie wiemy. Być może komuś nie chciało się przejrzeć kart z aparatu. Zbyt profesjonalnie jednak to nie wygląda – w końcu raport, wraz z załącznikami, jest opublikowany na oficjalnej stronie MON. Rządowej stronie, do której dostęp ma każdy.
Jak policzył nasz reporter Alan Wysocki, na około 1700 zdjęć (materiałów dowodowych) kilkaset to takie "coś":
3. "Pusty" raport z eksperymentów wybuchowych
A skoro już przy załącznikach jesteśmy. Jeden z nich nosi tytuł "Raport z eksperymentów wybuchowych". Można zatem odnieść wrażenie, że właśnie w nim znajdziemy "odpowiedź na wszystkie pytania", o czym w niedzielę przed Pałacem Prezydenckim zapewniał Jarosław Kaczyński.
To wrażenie jest jednak złudne, ponieważ "raport" jest... pusty. Na czterech stronach widzimy logo MON, tytuł i spis treści (dosłownie): "Spis treści, 1. TOM 1, 2. TOM 2, 3. TOM 3".
To może czegoś więcej dowiemy się z kolejnych załączników? Niestety, z plików dowiadujemy się jedynie, kto przeprowadzał badania, gdzie i jakie były to eksperymenty (nazwy).
4. Również "pusty" załącznik o remoncie Tu-154, w trakcie którego miały zostać podłożone bomby
Zainteresował nas także załącznik na temat remontu rządowego tupolewa, zatytułowany "Okoliczności i tło katastrofy smoleńskiej: Materiały źródłowe dotyczące remontu Tu 154M". To powinien być jeden z kluczowych dokumentów, ponieważ – przypomnijmy – według Antoniego Macierewicza bomby w rządowym samolocie miały zostać podłożone w Samarze.
To tam, niedługo przed katastrofą, tupolew był remontowany przez zakłady lotnicze należące do rosyjskiego oligarchy Olega Deripaski. Po otwarciu tego załącznika nie dowiemy się jednak niczego. Dokument ma jedną stronę formatu A4. Znajduje się tytuł, logo MON i informacja, że jest to załącznik do raportu podkomisji.
5. Możemy poczytać o polityce energetycznej Lecha Kaczyńskiego
19 stron autorzy raportu poświęcili z kolei "Polityce energetycznej rządu i prezydenta RP w latach 2008-2010". To analiza rządowych negocjacji z Rosją ws. umowy gazowej.
Czytamy w niej: "Rząd Donalda Tuska podejmował starania o akceptację kontraktu gazowego przez przedłużenie umowy z 1993 r. niekorzystnej dla Polski, a zawartej przez rząd Hanny Suchockiej (Unia Wolności i Kongres Liberalno-Demokratyczny). 29.01.2009 r. premier Tusk rozmawiał z premierem Putinem podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Z inicjatywy szefa polskiego rządu do rozmów została włączona problematyka długoterminowego kontraktu na dostawę gazu oraz realizacja umów krótkoterminowych po zamknięciu RosUkrEnergo. Premier Putin uznał Polskę za jednego z najważniejszych partnerów – odbiorców rosyjskiej ropy".
Nazwisko "Tusk" na 19. stronach pojawia się 24 razy, "Putin" – 14 razy. Na końcu autorzy stwierdzają, że Lech Kaczyński był "jedynym rzecznikiem interesów obywateli polskich, dającym nadzieję na zablokowanie kontraktu gazowego" i "stał na przeszkodzie w ostatecznym sfinalizowaniu kontraktu".
W ostatnim akapicie czytamy: "W sposób dobitny potwierdza to pismo wicepremiera rządu FR I. Sieczina z 10.04.2010 r., gdzie po złożeniu kondolencji pisze: 'chciałbym podkreślić swoją gotowość do dalszej aktywnej współpracy z Panem w celu rozwoju rosyjsko-polskiego współdziałania w dziedzinie energetycznej (…) informuję Pana o tym, że strona rosyjska wypełniła wszystkie wymagania wewnątrzpaństwowe do podpisania uzgodnionego ze stroną Polska protokołu".
Autorzy tego dokumentu nie pokusili się jednak o jasne stwierdzenie, czemu miała służyć ta analiza.
6. Materiałem dowodowym jest film z 13 marca 2010 roku
Wśród "Okoliczności i tła katastrofy smoleńskiej", a więc wśród materiałów dowodowych, jest ponadto "Gruziński film 13 marca 2010 r.". Chodzi o materiał gruzińskiej telewizji, która poinformowała o rzekomym zamachu na prezydenta Gruzji. W dokumencie czytamy, że w nieudanym zamachu miał również zginąć Lech Kaczyński, który leciał na pomoc Saakaszwilemu.
"Samolot prezydenta Polski miał eksplodować przy podejściu do lądowania. Jak się okazało, film nie pokazywał prawdziwych wydarzeń, jednak pokazane w nim wydarzenia wywołały duże poruszenie gruzińskiej opinii publicznej, jak również odbiły się echem w Polsce" – czytamy.
Komisja przyznaje, że nie ma informacji, czy w związku z materiałem były prowadzone jakiekolwiek działania wyjaśniające. Dodano jednak, że "należy mieć na uwadze fakt, że niecały miesiąc później doszło do katastrofy samolotu na terenie Rosji, w której zginął prezydent Lech Kaczyński".
7. Niektórych załączników już nie ma
Jeszcze wczoraj późnym wieczorem na stronie mogliśmy znaleźć załącznik nr 32: "Dysfunkcjonalne powiązania nieformalne w przemyśle zbrojeniowym i lotniczym na przykładzie podmiotów uczestniczących w przetargu na remont Tu-154M w 2009 r.".
W rzeczywistości ten załącznik nie istniał. Dopiero po kliknięciu w plik "Spis załączników" mogliśmy dowiedzieć się, że nie jest on przeznaczony do publikacji:
We wtorek załącznika nr 32 nie ma już na liście. Zaniknął również cały "spis załączników". Możemy snuć jedynie domysły, czy najpierw opublikowano cały raport, a dopiero później ktoś analizował, czy wszystkie dokumenty i załączniki można pokazać opinii publicznej.
8. Brak podpisów autorów raportu
W trakcie poniedziałkowego wystąpienia Antoni Macierewicz wymienił cały skład podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego. Nazwiska pojawiają się również na ostatniej stronie raportu. Niestety, nikt się pod nim nie podpisał. Nikt nie chce wziąć za niego odpowiedzialności? Tak, to również domysł, podobnie jak cały raport.
W temacie samego raportu również nie mamy nic nowego i nie jest on przełomowy. Nie jest to nawet raport końcowy, o czym już po prezentacji próbował przekonywać Antoni Macierewicz. Nosi on tytuł "Raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154M nr 101 z dnia 10 kwietnia 2010 r. nad lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj na terytorium Federacji Rosyjskiej". Słowa "końcowy" w tytule nie ma.
9. Dowody, gdzie jesteście?
"Nowy" raport Antoniego Macierewicza w sprawie katastrofy smoleńskiej to de facto powtórzenie tez, które opinia publiczna słyszy od 12 lat. Dwa wybuchy w lewym skrzydle i centropłacie, podłożenie materiałów podczas remontu samolotu w Samarze i nie brzoza czy błąd pilotów były przyczyną tragedii – to główne tezy podkomisji, działającej pod kierownictwem wiceszefa PiS.
Dokument składający się z 338 stron nie udowadnia tezy o zamachu, choć daje politykom Prawa i Sprawiedliwości podkładkę do powtarzania teorii spiskowych. W "nowym" raporcie powtarza się w zasadzie wszystko. I wszystko opiera się na eksperymentach na niskim poziomie. "Dowodem na wybuch" 100 metrów przed brzozą miała być trzysekundowa, niskiej jakości wizualizacja, która została zapętlona trzykrotnie.
10. Tylko jedna prawda
Jest jeszcze jeden mały szczegół. Po otwarciu raportu opracowanego przez podkomisję Antoniego Macierewicza w nazwie linka widzimy "raport2022". I to jest jedyna prawda, bo taki właśnie mamy rok. Jednak i do tego można mieć pewne zastrzeżenia, ponieważ raport nie pochodzi z tego roku – jak czytamy na stronie tytułowej, powstał 10 sierpnia 2021.
Czytaj także: https://natemat.pl/406651,nieocenzurowane-zdjecia-ofiar-katastrofy-smolenskiej