Najlepszy rosyjskojęzyczny portal o polskiej kulturze zamknięty! "Gest sympatii w stronę Putina"

Alicja Cembrowska
"Co za głupota, wstyd" – piszą delikatniejsi internauci. Inną, bardziej bezpośrednio dodają: "Banda debili". Słowa kierowane są do polskiego ministerstwa, które miało zażądać zamknięcia największego rosyjskojęzycznego serwisu o kulturze polskiej.
Rosyjska wersja portalu Culture została zlikwidowana Lukasz Gdak/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google




"Barbarzyństwo i agresja Rosji na Ukrainę zmieniają priorytety. Instytut Adama Mickiewicza nie może pozostać obojętnym wobec aktów ludobójstwa i rosyjskich zbrodni na ludności cywilnej Ukrainy. Zawieszamy działalność sekcji rosyjskiej portalu culture.pl/ru" – taka wiadomość wita nas, gdy wchodzimy na stronę Culture.pl. Komunikat pojawił się w poniedziałek.
culture.pl
Culture.pl powstało w 2011 roku (sekcja rosyjska istnieje od 2015 roku). Jest serwisem informujący o najważniejszych zjawiskach i tendencjach w kulturze polskiej, a także o wydarzeniach kulturalnych organizowanych w Polsce i za granicą. I postaciach – bez wątpienia to jedno z najlepszych źródeł wiedzy o twórcach i ich dziełach. W serwisie publikowane są sylwetki, recenzje, analizy i eseistyka.

Portal Culture.pl prowadzony jest przez Instytut Adama Mickiewicza – państwową instytucję kultury, której organizatorem jest Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Do tej pory w zakładce "język" czytelnik mógł wybrać: polski, angielski i rosyjski. Wszystkie sekcje językowe odznaczają się rzetelnością i stanowią bardzo dobre źródło informacji dla obcokrajowców, którzy chcą poznać polską kulturę.

W ostatnich tygodniach było też to miejsce, w którym po rosyjsku można było przeczytać prawdę o sytuacji w Ukrainie. Można było, ponieważ Instytut Adama Mickiewicza poinformował, że zamyka sekcję rosyjskojęzyczną, a od 14 kwietnia otwiera sekcję ukraińskojęzyczną. Z krótkiego oświadczenia dowiadujemy się, że "tak nakazuje przyzwoitość cywilizowanego człowieka w obliczu rosyjskiego barbarzyństwa i zbrodni, jakich Rosja dopuszcza się na Ukrainie".

Zespół, który tworzyło sześć osób, stracił pracę. "Wczoraj poznaliśmy decyzję Instytut Adama Mickiewicza, by zamknąć rosyjską sekcję. A właściwie 'zawiesić pracę na czas nieokreślony'. Z każdym z nas rozwiązano umowę. Igor Belov nie napisze już więcej o najlepszych polskich książkach minionego roku. Sveta Qu już nie opowie dla Culture o milionie powodów, dla których warto pokochać polskie miasta. Anna Mirkes-Radziwon nie wprowadzi już do artykułów miliona poprawek, a Wsiewołod Milman nie będzie już brał na swoje kruche ramiona odpowiedzialności za całą biurokrację świata. Polina Kozerenko w nowym odcinku 'Polskiego z Polą' nie wyjaśni już, skąd w języku polskim tyle zachwycających ciekawostek – nowych odcinków 'Polskiego z Polą' też już nie będzie" – napisała w komentarzu Olga Ilicheva.

"Gazeta Wyborcza" ustaliła, że "decyzja o jej [wersji rosyjskojęzycznej] zawieszeniu nie była konsultowana z zespołem redakcyjnym i została źle przyjęta również w pozostałych sekcjach portalu". Anglojęzyczna sekcja portalu wydała oświadczenie, z którego wynika, że usunięcie sekcji rosyjskiej spowodowane jest żądaniem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Internauci jednoznacznie negatywnie ocenili tę decyzję. Nie tylko dlatego, że pracownicy serwisu (od lat mieszkający w Polsce, pracujący tutaj i to na rzecz polskiej kultury) nie powinni ponosić konsekwencji tylko z powodu rosyjskiej narodowości, ale również dlatego, że Culture było od początku antywojenne i dostarczało takich właśnie treści Rosjanom za granicą (strona nie była zablokowana w Rosji).

"To, co robi dziś Rosja, jest zbrodnią przeciwko innemu narodowi, innemu państwu, innej kulturze. My, Rosjanie, znamy tę kulturę bardzo dobrze i wiele z niej czerpiemy. Niemniej jednak nie powstrzymało to prezydenta Putina, jego generałów od potworności, których jesteśmy dziś świadkami w Ukrainie. To, co się dziś dzieje, niszczy Ukrainę, jest niszczące także dla Rosji. Każdy, kto aprobuje agresję i masowe mordy, niszczy przyszłość narodu rosyjskiego i jego kulturę. Uważamy, że obowiązkiem każdego Rosjanina jest walka z Putinem i jego zbrodniczym reżimem. Ta wojna jest prowadzona NIE w naszym imieniu" – pisała rosyjska redakcja Culture.pl 26 lutego 2022 roku.

Co również ważne – teksty w języku ukraińskim pojawiały się w serwisie, nie doczekały się jednak osobnej sekcji – walczyła o nią zwolniona Anna Mirkes-Radziwon. Portal współpracował jednak z Ukraińcami, więc zdaje się, że najrozsądniejszym rozwiązaniem było po prostu stworzenie kolejnej (i osobnej) wersji językowej. "Przecież sekcja ukraińska istnieje w culture.pl od lat i została powołana m.in. przy udziale pracowników sekcji rosyjskiej. Co będzie z pracownikami sekcji rosyjskiej? Czy zwalniacie ich dlatego, że mają rosyjskie paszporty? Jesteście jedną z nielicznych stron, która w Rosji nie jest zablokowana, możecie być głosem Polski i w taki sposób marnujecie tę szansę. Moim zdaniem to jest bardzo zła decyzja" – skomentowała dziennikarka Masza Makarowa.

Pod lakonicznym postem na profilu Culture.pl pojawiło się kilkanaście kolejnych komentarzy z pytaniami, jak decyzja o likwidacji miałaby pomóc Ukraińcom. Niestety nadal nikt tego nie wyjaśnił. Niektórzy internauci natomiast ostro komentują, że to "idiotyczny pomysł proputinowskiej władzy" i "taki mały gest sympatii w stronę Le Pen, Orbana i Putina".

"W czasie kiedy światowe media tłumaczą swoje materiały na język rosyjski, aby przebić się do Rosjan z innym od oficjalnego punktem widzenia, postanowiliście tylko pogłębić informacyjną próżnię. Mam nadzieję, że zmienicie zdanie" – napisał jeden z komentujących i trudno się z nim nie zgodzić.
Czytaj także: Koniec teatru Bolszoj? Odejścia najznamienitszych artystów to kolejny cios dla sektora kultury