Syberia zatrzyma Putina? Przez wojnę w Ukrainie doszło do sytuacji, której nikt nie przewidział
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Ogromne obszary Syberii płoną, ale nikt ich nie gasi.
- Rosyjskie jednostki wojskowe, które zwykle się tym zajmowały, zostały przeniesione do walki w Ukrainie.
- Brakuje też ochotniczej straży pożarnej, bo większość poborowych walczy na wojnie.
- Czy pożary na Syberii zatrzymają imperialne zapędy Władimira Putina?
Nie ma komu gasić pożarów na Syberii
Znowu płonie Syberia. Pożary w tej części globu to od pewnego czasu niepokojąca norma. W 2021 roku ogień spowił lasy Syberii latem, w tym roku pożary pojawiły się dużo wcześniej. Rosyjska administracja w rok temu podała, że ówczesne lato było najsuchsze od 150 lat. W sierpniu temperatury w tym rejonie sięgały 48 stopni Celsjusza, a potem płonęły miliony hektarów lasów. Naukowcy są pewni, że fala upałów w tym regionie jest skutkiem kryzysu klimatycznego wywołanego przez człowieka.
Jak podaje "The Independent" w tym roku lasy na Syberii już płoną, a mamy dopiero kwiecień. Biorąc pod uwagę średnią temperaturę powietrza w tamtym rejonie w kolejnych miesiącach, będzie tylko gorzej.
"Bardzo wczesny początek sezonu pożarów w 2022 r. w Rosji, z ogromnymi pożarami szalejącymi na rozległych przestrzeniach zachodniej, środkowej, południowej i wschodniej Syberii. Film poniżej pochodzi z regionu omskiego na zachodniej Syberii" – podaje rosyjski "The Siberian Times".
Pojawia się też problem natury technicznej - pożarów nie ma komu ich gasić. Rosyjskie jednostki wojskowe, które zwykle się tym zajmowały, zostały przeniesione do walki na Ukrainie. Zwróciła na to uwagę ukraińska parlamentarzystka Lesia Vasylenko, która napisała na Twitterze:
"Pożary na Syberii mogą uratować Ukrainę. Aby ugasić rosnące pożary lasów, Rosja będzie musiała użyć samolotów, które teraz bombardują Ukrainę. Pytanie, co wybierze Putin: mniej pożarów w Rosji czy mniej ataków na Ukrainę".
Więcej pożarów w kwietniu niż rok temu
Rosyjski oddział Greenpeace poinformował, że obecny obszar pożarów w kraju jest już dwukrotnie większy niż w kwietniu 2021 roku. Spłonęło już 2,2 mln ha, w tym samym okresie rok temu ogień spławił 915 600 hektarów. To daje więcej płonącego terenu niż w 2021. W dużej części za lokalne ogniska pożarów winny jest człowiek, wiosną wielu Rosjan decyduje się na wypalanie traw na polach i łąkach. Wskutek panującej posuchy pożary jeszcze szybciej się rozprzestrzeniają.
Jak podaje "The Independent", w tym roku już w kwietniu płonie większy obszar, bo wiele jednostek wojskowych odpowiedzialnych za zwalczanie pożarów w tym rejonie zostało wysłanych do pomocy w inwazji na Ukrainę.
O roli rosyjskiego wojska w gaszeniu pożarów w rozmowie z brytyjskim dziennikiem mówiła też Jessica McCarty - badaczka klimatu z amerykańskiego Uniwersytetu Miami.
- Walka z największymi pożarami często wymaga wykorzystania samolotów wojskowych, aby wykryć i zweryfikować raporty satelitarne lub pochodzące od społeczności, więc jeśli wojna będzie trwała, jest wątpliwe, że będą one dostępne nawet latem - wyjaśnia.
Rosjanie do gaszenia pożarów używają głównie samolotów Ił-76 należących do ministerstwa obrony Rosji.
Sytuację utrudnia również fakt, że z rosyjskich miast i wsi wyjechało na wojnę w Ukrainie tysiące poborowych, którzy wcześniej należeli do ochotniczej straży pożarnej.
Pożary niebezpieczne dla człowieka
Rozległe pożary są wielkim zagrożeniem dla środowiska, ale też dla zdrowia i życia zwykłych ludzi. Unoszący się toksyczny dym zawiera ogromne ilości CO2, który uwalnia się z płonących lasów i torfowisk.
Podczas zeszłorocznych pożarów poziom pyłów zawieszonych PM 2,5, które mogą przedostać się do krwiobiegu i uszkadzać narządy wewnętrzne, w niektórych regionach wzrósł powyżej 1000 mikrogramów na metr sześcienny. To ponad 40 razy więcej, niż wynosi norma określona przez Światową Organizację Zdrowia. Wdychanie szkodliwego dymu może dotknąć milionów ludzi, nie tylko w Rosji.
Konsekwencją pożarów jest również duszący smog, który dociera nawet do miejsc, gdzie nie ma rozległych pożarów. Tydzień temu "The Siberian Times" opublikował zdjęcie spowitego smogiem Nowosybirska, trzeciego najbardziej zaludnionego miasta w Rosji.
"Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych poinformowało, że w ostatnich dniach na tym obszarze zgaszono 400 pożarów" - czytamy w zamieszczonym komentarzu.
Katastrofalne skutki dla klimatu
Ogromne pożary na Syberii mogą mieć katastrofalne skutki dla klimatu. Pożary rozmrażają wieczną zmarzlinę, która uwalnia do atmosfery dwutlenek węgla i metan. Szczególnie ten drugi w krótkim okresie silnie wpływ na ogrzewanie się atmosfery. Naukowcy od lat alarmują, że jeśli nie wypracujemy systemowych, globalnych zmian, które doprowadzą do znacznej redukcji emisji gazów cieplarnianych, grozi nam katastrofa klimatyczna. Możemy być ostatnim pokoleniem, które żyje na nadającej się do funkcjonowania planecie.
Jeśli na Syberii pojawi się kolejny sezon pożarów podobny do 2021 r., będą miały poważne konsekwencje dla północno-wschodniej Rosji i wielu innych krajów na półkuli północnej, w tym Kanadzie.
Co prawda Władimir Putin nie przejmuje się zmianami klimatu, czemu dał wielokrotnie wyraz. Prezydent Rosji od lat drwi z wysiłków państw Zachodu, które starają się wprowadzić system redukcji emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Jednak może trafić do niego inny argument – pieniądze. Rocznie gaszenie pożarów kosztuje Rosję kilkanaście miliardów rubli (tylko w 2019 z budżetu państwa na ten cel wydano 14,5 mld rubli, czyli przy ówczesnym kursie ok. 200 mln dolarów). To też potężne straty dla rosyjskiej gospodarki poprzez wstrzymanie ruchu samolotów, statków, ograniczenia aktywności związane z dymem czy nawet utrata drewna spalonego w pożarach.
Przez sankcje Zachodu i przeznaczenie ogromnych środków finansowych z budżetu państwa na wojnę Rosja i tak jest w trudnej sytuacji finansowej. Pożary jeszcze to pogłębią. I nawet jeśli nie spowoduje to zakończenia wojny, jak niektórzy spekulują, to może to doprowadzić do wycofania części jednostek, które zostaną przerzucone na Syberii w celu walki z żywiołem.