W**rwia mnie pytanie: "gdzie są młodzi?" Mam dla was prostą odpowiedź

Alan Wysocki
04 maja 2022, 10:25 • 1 minuta czytania
Milenialsi są nieporadni, roszczeniowi, żyją na koszt rodziców, palą, piją, biorą narkotyki, chcą darmowych mieszkań i myślą, że wszystko im się należy. Boomerzy to stare dziady. Zniszczyli nam życie, planetę, to przez nich wypełniamy kolejki do terapeutów, a poza tym uwłaszczyli się na PRL. Czy wy naprawdę nie macie już dość tej międzypokoleniowej wojny? Mam dla was propozycję.
W**rwia mnie pytanie, gdzie są młodzi? Mam dla was prostą odpowiedź Fot. Jan Graczyński / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.

Dzień bez awantury na linii młodzi-starzy dniem straconym. Naparzamy się na Twitterze, Faceboku, Instagramie, przy stole rodzinnym, w szkołach, a nawet na klatkach schodowych.


Konflikt międzypokoleniowy – mam pomysł, jak go zakończyć

Konflikt międzypokoleniowy był, jest i będzie, ale jego nasilenie mogłem zaobserwować po 2015 roku. Gdy PiS zaczął zmieniać sądownictwo, przejmować TVP, atakować Unię Europejską etc. etc. masa osób regularnie wychodziła na ulicę.

Wówczas głównym inicjatorem protestów był KOD – organizacja, w ramach której protestowali przeważnie boomerzy i seniorzy. To właśnie wtedy wszystko się zaczęło.

"Gdzie są młodzi?" – to pytanie stało się symbolem wyrzutu starszego pokolenia wobec młodzieży i młodych dorosłych. "Nie widzą nic poza czubkiem własnego nosa", "Interesują ich tylko imprezy, telefon i komputer", "Przecież to o ich przyszłość walczymy, a oni nawet nie podziękują".

Czytaj także: Jestem facetem i zrobiłem sobie usta. Co więcej, wciąż czuję się męski

Młode pokolenie zaczęło się aktywizować niedługo po 2015 roku. Strajki kobiet, czarne protesty, manifestacje na rzecz klimatu, walka ze szkołą według Czarnka – można tak wymieniać w nieskończoność. Jeszcze wcześniej to głównie młodych widzieliśmy na Paradach Równości.

No i doszło do zderzenia. Wzrost obecności młodego pokolenia w debacie publicznej doprowadził do wojny domowej milenialsów z boomerami, boomerów z milenialsami, zwał jak zwał.

Milenialsi vs. boomerzy

Milenialsi mają wyrzuty do dorosłych za świat, jaki nam zbudowali. Uśmieciowiony rynek pracy, dramatycznie wysokie koszty mieszkań i wynajmu, plaga mikrokawalerek, niszczenie naszej planety, niskie zarobki, konieczność życia u rodziców do 30-stki.

"Uwłaszczyli się na PRL", "Dostali wszystko od państwa", "Boomer to najgorsze co może być", "Nic nie rozumieją", "Stare dziady", "Zniszczyli nam życie".

Boomerzy mają wyrzuty do młodych, że są roszczeniowi, leniwi, nie potrafią ciężko pracować na sukces, tylko od razu chcą przyjść na gotowe. Zarzucają im brak doświadczenia, pokory, słabą psychikę, nieporadność i roszczeniowość.

"Stracona generacja", "gimby", "pokolenie sojowego latte", "p**dy życiowe", "G**no wiedzą", "W dupie się poprzewracało", "Wszystko chcą od państwa dostać", "bananowe dzieci".

Zarzutów i epitetów kierowanych przez jednych wobec drugich do zacytowania w tym tekście szukałem... pięć minut. Znalazłem je w mediach społecznościowych, ale podobne awantury możemy zauważyć dosłownie wszędzie.

Kto nie był świadkiem sąsiedzkiej walki między seniorem a studentem czy nastolatkiem o hałasowanie, kopanie piłki, puszczanie zbyt głośno muzyki, czy czepianie się o wszystko niech pierwszy rzuci kamieniem.

To samo możemy zobaczyć w naszych domach. Rodzice krzyczą, że siedzimy w telefonach, wymyślamy sobie choroby psychiczne, a my krzyczymy, że ich nienawidzimy, trzaskamy drzwiami lub znikamy z domu na noc.

W polityce widzimy to jak na dłoni – młodzi i głupi gówniarze kontra odklejone od rzeczywistości stare dziady.

Mohery i gimbaza, akcja zabierz babci dowód no i nie wspomnę już o wojnach ocierających się o użycie bomby atomowej, gdy nastolatek i senior znajdują się w jednym autobusie lub tramwaju.

Czytaj także: Polska - kraj speców od wojny. Wykupili płyn Lugola i zostali dowódcami polowymi [KOMENTARZ]

Ta wojny toczy się codziennie, a ja śledzę to od... siedmiu lat. I codziennie zadaję sobie jedno, zasadnicze pytanie – po co? Rozwiązaliśmy od tego jakiś problem? Poczuliśmy się od tego lepiej?

Mam dla nas wszystkich wyjątkowo skomplikowaną, trudną do wykonania, wymagającą ogromnego skupienia propozycję, by zażegnać nasz konflikt. Składa się z trzech naprawdę niezwykle złożonych punktów.

1. Skończmy się drzeć i wyzywać – od nazwania kogoś "starym dziadem" czy "p**dą życiową" nie zrobi wam się lepiej.

2. Zacznijmy ze sobą rozmawiać – aż dziwne, że nikomu to do głowy nie wpadło. Wiedzieliście, że zamiast awantur, można na spokojnie usiąść i przedstawić swoje racje? Ba, nawet szczerze o emocjach można pogadać.

3. Zacznijmy korzystać ze swoich zasobów.

Tak, to prawda. Młodzi są często niedoświadczeni. Ale za to mamy świeże, oryginalne, nowe spojrzenie na wiele spraw. Starzy są doświadczeni, ale mogą, przykładowo, gubić się w świecie postępującej cyfryzacji (ja też się gubię), czy iść starymi, utartymi schematami.

"Stary dziad" polityk czy aktywista może pokazać "gówniarzowi", jak prowadzić negocjacje, pisać interpelacje, przebijać swoje postulaty do mediów, organizować protesty, prowadzić kampanie.

Czytaj także: Przez ten tekst pożegnam się z "kartą lewaka". Moje pokolenie oddało prawdziwe związki za łatwy seks

"Gówniarz" może pokazać, jak przebijać się do społeczeństwa w social mediach, jak docierać z przekazem do młodszych pokoleń, wesprzeć w organizacji manifestacji czy prowadzeniu kampanii.

Boomer pracodawca może bardzo dobrze wyszkolić "roszczeniowych milenialsów" w konkretnym zawodzie. W zamian może otrzymać dobrego pracownika, który proponuje ciekawe projekty, sprawnie wykonuje zadania, a także poszerza horyzonty zespołu.

Senior może zrezygnować z wrzasków i grzecznie poprosić o ustąpienie miejsca w komunikacji miejskiej. W zamian oszczędzi nerwów sobie i reszcie pasażerów.

Moher może odpuścić awantury o "hałasowanie' pod blokiem, a w zamian "gimbus" może pomóc wnosić mu siatki z zakupami na czwarte piętro.

Wymieniać dalej, czy może jednak spróbujemy ze sobą normalnie rozmawiać?

Czytaj także: https://natemat.pl/408433,ukraina-tatiana-uciekla-przed-armia-putina