Dzień Zwycięstwa, czyli machina propagandowa Putina. Jak prezydent Rosji wykorzystuje to święto?

Daria Siemion
08 maja 2022, 14:29 • 1 minuta czytania
Kiedyś Dnia Zwycięstwa nie obchodzono w Rosji zbyt hucznie. Wszystko zmieniło się, kiedy do władzy doszedł Władimir Putin. To prezydent Rosji uczynił z Dnia Zwycięstwa najważniejsze rosyjskie święto. Trudno uwierzyć, że robił to bezinteresownie. Oto, jakie przyświecały mu cele.
Władimir Putin na obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie fot. Laski Diffusion / East News

Odwrócenie uwagi od wewnętrznych problemów Rosji

Pogarszająca się sytuacja ekonomiczna, brutalność rosyjskiej armii, wojna w Ukrainie, tajemnicze zgony dziennikarzy i wrogów politycznych Putina — wydaje się, że Rosjanie mają wiele powodów do zmartwień. Nie oznacza to jednak, że są to tematy poruszane w mediach. Dzień Zwycięstwa to świetna okazja, by zatuszować niektóre sprawy.


Putin potrzebował hucznych obchodów Dnia Zwycięstwa zarówno w 2005 roku, kiedy doszło do dymisji rządu Fredkowa i zaostrzenia II wojny czeczeńskiej, jak i w 2015 roku, kiedy po ataku na Ukrainę odwróciła się od niego społeczność międzynarodowa, a społeczeństwo rosyjskie cierpiało z powodu kryzysu.

Podobnie było w 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia koronawirusa, a poparcie dla rządów Putina drastycznie spadło. Obchody Dnia Zwycięstwa zorganizowano wtedy z dużym opóźnieniem, ale ich cel był jeden — konsolidacja społeczeństwa wokół Putina i wspólna walka z COVID-19. Cel został osiągnięty. Po Dniu Zwycięstwa poparcie dla Putina gwałtownie wzrosło.

Stworzenie kultu wojny, czyli wzmocnienie mitu WWO

Każdy naród ma wspomnienia, ideały i tradycje tworzące jego tożsamość. W Polsce jest to np. Cud nad Wisłą (1920) albo Chrzest Polski (966). Natomiast jednym z najsolidniejszych filarów tożsamości narodowej Rosjan jest Wielka Wojna Ojczyźniana (WWO) w latach 1941-1945.

Rosjanie Wielką Wojną Ojczyźnianą nazywają tę część II wojny światowej, w której wojska radzieckie walczyły z Niemcami. Po kapitulacji Niemiec 8 maja 1945 roku Rosjanie zaczęli postrzegać swoje wojska jako „wyzwolicieli od brutalnej zarazy".

Od tamtej pory władze Kremla usiłują stworzyć wrażenie, jakoby Europejczycy byli Rosjanom coś winni — to wszystko ma usprawiedliwiać atak Putina na Ukrainę i brutalne egzekwowanie „szacunku" na arenie międzynarodowej.

Jednocześnie Kreml wypiera się współodpowiedzialności za wybuch II wojny światowej, niechętnie mówi o stalinowskich represjach i gwałtach Armii Czerwonej. Zamiast tego z żalem wspomina 20 milionów poległych i zachęca Rosjan do świętowania Dnia Zwycięstwa.

Russkij mir, czyli spełnienie imperialistycznych marzeń Putina

Rosyjski Świat to idea od lat propagowana przez władze Kremla. Odnosi się do stworzenia wrażenia, że Rosjan i mieszkańców bliskiej zagranicy (np. Ukraińców, Kazachów) łączy historyczna przeszłość i kulturowa wspólnota. W myśl tej idei „narody sowieckie" powinny się połączyć i działać razem na rzecz Rosji — jedynego prawowitego spadkobiercy ZSRR.

Putin już od 2000 roku, kiedy pierwszy raz został prezydentem Rosji, próbuje przekonać Stany Zjednoczone i inne kraje zachodnie, że ma specjalne prawa wobec państw znajdujących się na terenie dawnego ZSRR. Powołując się na russkij mir rosyjski rząd usprawiedliwia i bagatelizuje brutalne ataki na Gruzję i Ukrainę.

W wyniku wieloletniej propagandy Putina znaczna część Rosjan wierzy, że naród ukraiński nie istnieje, a Ukraina to "Pindostan", czyli „niby-kraj". Wypowiedzi w podobnym tonie pojawiają się w kontekście Kazachstanu, Uzbekistanu, a także Litwy i Armenii. Niektórzy uważają, że to zdradza imperialistyczne plany Putina, ale trudno jednoznacznie ocenić, ile w tym prawdy.

Sfałszowanie historii i wybielenie wizerunku Rosji

Dzień Zwycięstwa jest znakomitą okazją do rozpowszechniania fałszywej propagandy. Zacznijmy od tego, że Rosjanie za datę wybuchu II wojny światowej nie uznają 1 września 1939 roku, czyli daty napaści Niemiec na Polskę, a 22 czerwca 1941 roku, czyli datę napaści Niemiec na ZSRR.

Rozbieżność w tych datach wynika z zaangażowania ZSRR w atak Niemców na Polskę i wspólnych ustaleń z Niemcami w pakcie Ribentrop-Mołotow. Na mocy dokumentu podzielono Europę Środkową między dwa mocarstwa i uniemożliwiono sowiecką interwencję w obronie Polski (o ile w ogóle by do niej doszło). Rosjanie mieli w zamian otrzymać Kresy Wschodnie stanowiące połowę ówczesnej Rzeczpospolitej.

Warto wspomnieć, że w 2020 roku w Rosji pojawiła się kampania informacyjna przedstawiająca Polskę jako państwo winne wybuchowi II wojny światowej, a za mówienie prawdy na temat udziału Rosji w II wojnie światowej groziła odpowiedzialność karna. Wszystko za sprawą uchwalonej w 2014 roku „ustawy pamięciowej" mającej na celu „obronę prawdy historycznej" i zapobieganie "umniejszaniu osiągnięć w obronie ojczyzny".

Z punktu widzenia Putina to niezwykle ważne, ponieważ legitymizuje jego władze. Pozwala na ograniczenie swobody historyków i publicystów, zachęca do wzajemnego donoszenia na „zdrajców", umożliwia zwiększenie kontroli nad wolnością słowa zarówno w mediach, jak i internecie, a także tworzy wizerunek Rosji jako państwa pokojowego, którego misją jest denazyfikacja.

Czytaj także: Co łączy Stalina z Putinem? Nie tylko nienawiść do Ukrainy. Podobieństw jest więcej

Zaprezentowanie "najpotężniejszej armii świata"

Dzień Zwycięstwa to w Rosji show na miarę amerykańskiego finału Superbowl. Na ulicach rozdawane są wstążki św. Jerzego, Rosjanie ubierają się w odświętne stroje i tłumnie przybywają na Plac Czerwony, gdzie odbywa się ogromna parada z udziałem rosyjskich żołnierzy.

W 2022 roku obchody Dnia Zwycięstwa mają w Rosji szczególne znaczenie. Wszystko za sprawą wojny w Ukrainie, której Rosja nie może i nie potrafi wygrać. Nie bez znaczenia są również doniesienia o rosyjskich dezerterach i skandalicznym zachowaniu żołnierzy — chodzi przede wszystkim o gwałcenie ukraińskich kobiet i okradanie opuszczonych domów.

W sieci pojawiła się nawet parodia Dnia Zwycięstwa ukazująca rosyjskie czołgi z zapakowanym na nie sprzętem AGD. Sparodiowano również uroczysty przelot śmigłowców, z których zwisały ukradzione lodówki i pralki. Na tym się nie skończyło — pod ambasady Rosji na całym świecie ludzie zaczęli przynosić zużyty sprzęt AGD oraz sedesy.

Przez lata, dzięki uroczystym paradom w Dniu Zwycięstwa, władzom Kremla udawało się utrzymywać pozory, jakoby wojsko rosyjskie było w doskonałej kondycji, jednak w obliczu ostatnich wydarzeń (gwałty, kradzieże AGD, dezercja) może być to trudne.

Podzielenie polityków na dobrych i złych

Przez lata Władimir Putin używał Dnia Zwycięstwa do rozgrywek na arenie międzynarodowej. Rosyjskie media szeroko pisały o tym, kogo Putin zaprosił na uroczystości, kto się na nich pojawił, a kto odmówił udziału w przedsięwzięciu. Według tego schematu dzielono przedstawicieli innych krajów na przyjaznych i wrogich.

W przeszłości zaproszenie na uroczyste obchody Dnia Zwycięstwa przyjęli prezydenci Kazachstanu, Mołdawii, a także premierzy Izraela i Serbii. Na Placu Czerwonym pojawiali się również przedstawiciele Chin, Ukrainy i Polski.

Wszystko zmieniło się po wybuchu wojny w Donbasie w 2014 roku. Władze wielu krajów uznały wówczas, że w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę nie będą świętować Dnia Zwycięstwa w Rosji. Po ataku Rosji na Ukrainę w 2022 roku sprawy poszły jeszcze dalej i na Rosję nałożono międzynarodowe sankcje.

Obecnie trudno jest uwierzyć, że ktokolwiek w obliczu barbarzyńskiej napaści Rosji na Ukrainę przyjąłby zaproszenie na obchody Dnia Zwycięstwa w Moskwie, jednak Dmitrij Pieskow (rzecznik prasowy Władimira Putina) uważa inaczej. Rzecznik Putina mówi w wywiadach, że Dzień Zwycięstwa to święto wszystkich Rosjan, wielki dzień dla Rosji i z tego powodu nie zaproszono zagranicznych gości.

Narracja sprzyjająca utrzymaniu władzy

Rozmach, z którym Władimir Putin organizuje obchody Dnia Zwycięstwa, ma na celu wzmocnienie mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej i wmówienie Rosjanom, że skoro wyzwolili Europę z rąk Hitlera, to Europa jest im coś winna — najlepiej Ukrainę i inne kraje graniczące z Rosją.

W oczach wielu Rosjan są to kraje należące do „matki Rosiji” - jedynej prawowitej spadkobierczyni ZSRR i wybawicielki Europy. Taka narracja sprzyja nie tylko brutalnemu atakowi na Ukrainę, ale również utrzymaniu władzy przez Putina.

Społeczeństwo bowiem konsoliduje się wokół „silnego" prezydenta i widzi w nim nadzieję na odzyskanie świetności z czasów ZSRR. Tym samym dopomina się „szacunku" dla Rosji na arenie międzynarodowej i usprawiedliwia agresję na Ukrainę.

Czytaj także: https://natemat.pl/403387,pomnik-buty-na-brzegu-dunaju-w-budapeszcie