To ona oblała ambasadora Rosji farbą. Ukrainka dziwnie tłumaczy się z tego incydentu
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Rosyjski ambasador został w poniedziałek oblany czerwoną farbą przez dziennikarkę z Ukrainy
- Iryna Zemliana wyjawiła powody, dlaczego zdecydowała się na taką formę protestu przeciw Rosji
– To sprawa honoru dla każdego Ukraińca i każdej Ukrainki. Bo dziś nie ma żadnego święta. Nie ma żadnej pabiedy (zwycięstwa - red.), jak to nazywają Rosjanie. Dlatego nie mogliśmy pozwolić na to, by Rosjanie, którzy prowadzą wojnę w Ukrainie, cokolwiek świętowali czy składali kwiaty – mówiła Polsat News i Interii Iryna Zemliana.
Ukraińska dziennikarka: to był zupełny przypadek
Jak dodała, właśnie "dlatego oblaliśmy się czerwoną farbą, bo Rosjanie mordują Ukraińców". - Oczywiście przez zupełny przypadek farba trafiła też na ambasadora – stwierdziła.
Dziennikarka po tym incydencie trzymała prawie 700 pogróżek wysłanych tylko przez Telegram od Rosjan. Jak przekazała telewizji Zemliana, groźby pojawiają się też w innych mediach społecznościowych.
Dodajmy, że w poniedziałek dziennikarka opowiadała, że "podeszliśmy do ambasadora, rozerwaliśmy paczki sztucznej krwi, a ta krew spadła na ambasadora i jego asystenta". – Odeszli zawstydzeni, gdy krzyczeliśmy "faszyści". Nie pozwoliliśmy im złożyć kwiatów – podkreśliła.
Dlatego też wydaje, że ten "przypadek" był jednak jakoś zaplanowany. Zresztą na nagraniu, które obiegło sieć już po tym incydencie, dziennikarka była zadowolona, że udało się ochlapać rosyjskiego dyplomatę farbą.
Przypomnijmy, że w poniedziałek ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew złożył kwiaty na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Miało to związek z uroczystościami Dnia Zwycięstwa, które 9 maja odbywały się w Rosji.
Czytaj również: Rosyjscy dziennikarze krytykują Putina. "Zamienił się w żałosnego, paranoicznego dyktatora"
Przed cmentarzem pojawiło się także kilkaset osób, które chciały wyrazić swój sprzeciw przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę.
MSZ Rosji: Miłośnicy neonazizmu po raz kolejny odsłonili twarze
Siergiej Andriejew próbował wprawdzie ominąć demonstrację, aby złożyć kwiaty na cmentarzu. Doszło do szarpaniny. Dyplomata liczył na to, że tłum się uspokoi, ale wtedy doszło do incydentu z farbą.
Warto przeczytać: Odnalazł się kluczowy człowiek Putina. Salutował żołnierzom w otwartym samochodzie
Dopiero po chwili dyplomata zdołał ewakuować się samochodem. – Jestem dumny ze swojego prezydenta – mówił Andriejew, kiedy opuszczał warszawski cmentarz.
Na incydent w Warszawie zareagował oczywiście w swoim stylu Kreml. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa stwierdziła, iż "miłośnicy neonazizmu po raz kolejny odsłonili twarze".
"Rozbiórka pomników bohaterów II wojny światowej, profanacja grobów, a teraz przerwanie ceremonii składania kwiatów w dzień świąteczny dla każdego przyzwoitego człowieka udowadnia to, co już oczywiste: Zachód obrał kurs na reinkarnację faszyzmu" - dodała we wpisie w mediach społecznościowych.
Czytaj także: https://natemat.pl/411991,decyzja-rosji-po-ataku-na-siergieja-adriejewa-nie-zamkniemy-placowek