Otoczenie Dudy chce listy przydatnych osób na wypadek wojny. "Ten kapitał ludzki warto wykorzystać"

Wioleta Wasylów
13 maja 2022, 11:24 • 1 minuta czytania
– Dzięki temu kapitał ludzki, który mamy w rezerwie, nie będzie się marnował – ocenił gen. Roman Polko. W ten sposób odniósł się do pomysłu Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy Prezydencie RP na stworzenie bazy danych emerytowanych wojskowych, policjantów, strażników granicznych i wykwalifikowanych cywilów, którzy w razie zagrożenia bezpieczeństwa Polski mogliby okazać się "pomocni".
Otoczenie Dudy chce stworzyć listę fachowców, którzy mogą okazać się przydatni w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego. Fot. Jacek Dominski / Reporter

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google.


Kwestie bezpieczeństwa Polski są obecnie – w obliczu inwazji Rosji na Ukrainę oraz wciąż dość napiętej sytuacji na granicy z Białorusią – szczególnie istotne i regularnie podejmowane przez władze oraz specjalistów.

Jak informuje "Fakt", w środę w trakcie posiedzenia Rady ds. Bezpieczeństwa i Obronności przy Prezydencie RP zaproponowano stworzenie specjalnej listy zawierającej nazwiska osób, które w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa i wystąpienia konfliktu zbrojnego, mogłyby okazać się przydatne dla państwa pod kątem obronności i zarządzania kryzysowego.

Polska przygotowuje się na potencjalne zagrożenie. Może powstać specjalna lista "przydatnych" Polaków

Członek Rady i były dowódca jednostki wojskowej GROM, generał Roman Polko wskazał w rozmowie z "Faktem", że na liście mieliby znajdować się specjaliści z poszczególnych dziedzin z odpowiednimi kwalifikacjami. Chodzi nie tylko o emerytowanych wojskowych i byłych pracowników różnych służb, ale też o kierowców czy operatorów różnych sprzętów.

– Ludzie, którzy odeszli ze służby, albo którzy posiadają określoną wiedzę, stanowią kapitał, który w sytuacji zagrożenia państwa warto dobrze wykorzystać (…). To kierunek dzięki któremu kapitał ludzki, który mamy w rezerwie, nie będzie się marnował – tłumaczył Polko. Wskazał, że jest to sposób na to, by "o obsadzie stanowisk w urzędach decydowały kompetencje, a nie znajomości".

Były dowódca GROM dodał, że członkowie Rady zrobili już wstępny przegląd pracowników różnego rodzaju sztabów kryzysowych. – Większość z nich to pracownicy administracji, poprzesuwani z jednego działu do drugiego (…). Krótko mówiąc, biurokraci, a nie tacy, którzy potrafią w sytuacjach kryzysowych coś robić – przyznał.

Gen. Polko zaznaczył, że obecność na liście nie byłaby obowiązkowa. Znalazłyby się na niej jedynie osoby, które wyraziłyby na to chęć. Taka baza danych musiałaby także zostać odpowiednio zabezpieczona, by chronić wrażliwe informacje.

Jednocześnie członek Rady przypomniał, że na razie nie zapadły żadne wiążące decyzje ws. stworzenia takiej listy, ponieważ obecnie jest to po prostu idea, która jest konsultowana z prawnikami.