Kuriozalne słowa rosyjskiego politologa: Polska armia wejdzie do Ukrainy 20 maja

Adam Nowiński
16 maja 2022, 07:49 • 1 minuta czytania
Faktu, że rosyjska propaganda chce skłócić Polaków z Ukraińcami, nie trzeba nikomu tłumaczyć. Kolejną odsłonę tej zorganizowanej akcji poznaliśmy we wpisie rosyjskiego politologa Marata Baszyrowa, który stwierdził, że Polska chce wkroczyć z wojskiem na teren Ukrainy.
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu. Fot. Krzysztof Kapica/Polska Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Marat Baszyrow jest rosyjskim politologiem, który ma powiązania z rosyjskimi służbami specjalnymi. Przez krótki czas był tzw. premierem tzw. Republiki Ługańskiej. Nic więc dziwnego, że jego wpisy są przesiąknięte rosyjską propagandą.

Na jego koncie na Telegramie regularnie pojawiają się posty, w których zarzuca Polsce prowokowanie starć w Ukrainie i zachęcanie NATO do ingerencji zbrojnej. Oczywiście są to kłamstwa, ale są one elementem kampanii dezinformacyjnej prowadzonej przez Kreml.

W niedzielę Baszyrow pokusił się o kolejną insynuację. Stwierdził bowiem, że na podstawie znanych mu tylko "dobrze poinformowanych źródeł" wie, iż polska armia ma wkroczyć na teren zachodniej Ukrainy dokładnie 20 maja.

"Wojsko Polskie przygotowuje się do wkroczenia do czterech zachodnich regionów Ukrainy, które Warszawa nazywa Kresami Wschodnimi, a które kiedyś, w latach 20. XX w., były częścią Polski. Kijów jest do tego negatywnie nastawiony, ale nie zamierza zwracać na to uwagi. Polacy twierdzą, że będzie to operacja pokojowa i nie chcą prosić o zastosowanie zasady obrony zbiorowej [NATO], jeśli staną się celem rosyjskich ataków rakietowych" – napisał Baszyrow.

Propaganda Rosji ma się dobrze

Od początku wojny w Ukrainie propaganda, na przykład w rosyjskiej telewizji, nie ma granic. Bardzo często forsowane są w niej bardzo kontrowersyjne tezy dotyczące "specjalnej operacji wojskowej".

Niedawno głośno było na temat słów rosyjskiego reżysera Karena Szachnazarowa, który w jednym z programów rzucił pomysł, żeby przeciwników symbolu 'Z' umieszczać w obozach koncentracyjnych i poddawać sterylizacji".

Film został opublikowany 3 maja również na kanale Dialogu Ukraińskiego na Telegramie. Szachnazarowi wytknięto, że głosi hasła rodem z nazistowskich Niemiec.

"Znamienne, że po oskarżeniach Siergieja Ławrowa wobec przedstawicieli narodu żydowskiego o 'antysemityzm', inni przedstawiciele rosyjskiego rządu i propagandyści przestali nawet wychwytywać słowa. Rosja przemawia słowami hitlerowskich Niemiec, słowami Hitlera 77 lat temu, niecały tydzień przed 9 maja" - czytamy na stronie Dialogu Ukraińskiego.

Ale przecież to nie pierwszy popis kłamstw w rosyjskiej telewizji. Pod koniec marca dyskutowano o ataku nuklearnym na Europę. Jednym z celów miała być stolica Polski. Zaproszony komentator powiedział, że jeśli w Ukrainie pojawi się pokojowy kontyngent NATO, to może to doprowadzić do użycia bomby jądrowej przez Rosję. Zwrócił się bezpośrednio do Polaków – "Wasza Warszawa zniknie w 30 sekund".

Innym razem na antenie padły słowa, że szykowany jest czwarty, ostatni rozbiór Polski. "Polska igra z ogniem. Były trzy rozbiory Polski. Czwarty będzie ostatnim" - padło na antenie w prime timie.

Mimo że wypowiedzi te wydają się absurdalne, to propaganda spełnia bardzo ważną rolę w polityce Kremla. Wielu Rosjan nie ma dostępu do zdywersyfikowanych źródeł informacji i swoją wiedzę o świecie opiera wyłącznie na państwowej w telewizji. Dzięki temu rzesze Rosjan myślą tak, jak Putin sobie tego życzy.

Czytaj także: https://natemat.pl/409801,rossija-1-rosyjscy-propagandysci-deklaruja-ze-sa-gotowi-umrzec-wideo