Wybory będą trzęsieniem ziemi w Warszawie? Na to wskazuje nowa prognoza

Natalia Kamińska
20 maja 2022, 12:20 • 1 minuta czytania
W 2023 roku Polacy wybiorą po raz kolejny swoich parlamentarzystów. Wygląda na to, że liczba reprezentantów poszczególnych partii z okręgu Warszawy istotnie się zmieni. Będą też zupełnie nowi wygrani.
W Polsce w 2023 roku odbędą się kolejne wybory. W okręgu Warszawa mogą przynieść spore zmiany. Fot. JACEK WAJSZCZAK/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Warszawa to największy okręg wyborczy w kraju. Wybieranych jest z niego 20 posłów. Po wyborach w 2019 roku Koalicja Obywatelska ma dziewiątkę posłów, PiS szóstkę, a lewica trójkę. W sejmie jest też Janusz Korwin-Mikke z Konfederacji i Władysław Teofil Bartoszewski z PSL.

Jednak jak wynika z prognozy grupy OGB dla portalu Stan Polityki w nadchodzących wyborach parlamentarnych te proporcje zapewne się zmienią. - To nie jest sondaż, tylko prognoza wyborcza - zaznacza Łukasz Pawłowski, prezes grupy OGB, cytowany przez stołeczną "Gazetę Wyborczą", która opisała badanie.

Na ile mandatów mogą liczyć partie w wyborach w 2023 roku?

- Konstruujemy ją na podstawie sondaży ogólnopolskich. Nie wyciągamy prostej średniej, tylko ważymy ich wyniki - tłumaczył.

Według tego badania, KO może liczyć na poparcie na poziomie ok. 37,6 proc., PiS - 25,3, Polska 2050 Szymona Hołowni - 17,18 proc., Nowa Lewica na blisko 9 proc, a Konfederacja na nieco ponad 7,4 proc. PSL-Koalicja Polska dostałby niespełna 2 proc., a pozostałe komitety zebrałyby około półtora procent.

Jak to się przekłada na mandaty? KO miałaby ósemkę parlamentarzystów, PiS już tylko piątkę, Polska 2050 czterech. Nowa Lewica miałaby dwójkę parlamentarzystów, a Konfederacja tylko jednego.

Co z prezydentem Warszawy i czy on mógłby podnieść wynik swojej formacji? - Jedynie, jeśli zostałby oficjalnym kandydatem Koalicji Obywatelskiej na premiera. Ale nie wierzę w ten scenariusz, bo Tusk wyraźnie sygnalizuje, że sam chce być premierem - wyjaśnił gazecie Pawłowski.

Dodajmy, że już widać, że niedługo są wybory. Donald Tusk ruszył w Polskę, a niedawno w jego ślady poszedł Mateusz Morawiecki. Tusk od stycznia spotyka się z rolnikami, przedsiębiorcami, młodzieżą, odwiedza Polskę powiatową.

Partie już zaczęły nieoficjalną kampanię wyborczą

– Do wysokiej inflacji w Polsce doprowadziła seria nieodpowiedzialnych decyzji rządzących. Można ją obniżyć w jeden dzień: przyjąć europejskie pieniądze – mówił na jednym z takich spotkań.

Czytaj także: "Jasne, że chciałbym". Tusk w "Kropce nad i" wyjawił, dlaczego może być premierem

– Robię co mogę, aby zjednoczyć demokratyczną opozycję w jeden organizm. Mimo że to mniejszym partiom powinno na tym bardziej zależeć, a nie nam – przekonywał.

To samo robi Mateusz Morawiecki. Dla przykładu kilka dni temu premier spotkał się z nową prezydent Węgier, ale wcześniej zdążył być w gminie Świercze pod Pułtuskiem, gdzie odwiedził klub seniora i przekonywał, że "tak długo, jak rządzić będzie PiS, będziemy starali się o jak najwyższe emerytury dla seniorów".

Czytaj także: To nie koniec współpracy Kukiza z Kaczyńskim. "W przyszłym tygodniu umówiliśmy się na spotkanie"

"Wybierając Prawo i Sprawiedliwość Polacy poparli model państwa aktywnego, które służy interesom ludzi i pomaga im w czasach kryzysu. To inny model niż liberalne państwo PO, które mówiło, że nie stać nas na 13. i 14. emeryturę. My udowadniamy, że nas stać!" – taki był przekaz z tego spotkania.

Po Polsce zaczęli też jeździć liderzy Solidarnej Polski i Polska 2050, czyli Zbigniew Ziobro i Szymon Hołownia.

Czytaj także: https://natemat.pl/412948,jaroslaw-kaczynski-mobilizuje-pis-wiadomo-kiedy-ruszy-z-ofensywa