Sondaże wciąż kiepskie dla Scholza i jego partii. Czy kanclerz może stracić władzę?
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W Niemczech opublikowano wyniki trzech nowych sondaży partyjnych
- Badania te wskazują, że dziś partia Olafa Scholza nie wygrałaby wyborów
- Największym poparciem cieszą się znów chadecy z CDU/CSU
Kiepskie sondaże dla kanclerza Scholza i SPD
Doczekaliśmy się kolejnego wysypu sondaży obrazujących aktualną sytuację polityczną w Niemczech. Potwierdzają one, że niezbyt ciekawa jest pozycja kanclerza Olafa Scholza i jego partyjnego zaplecza z SPD. Choć socjaldemokratyczna ekipa rządzi w Berlinie niespełna pół roku (a od poprzednich wyborów minęło tylko osiem miesięcy), gdyby Niemcy znów mogli pójść do urn, większość z nich postawiłaby na inne ugrupowanie.
Z nowego sondażu Allensbach dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung" dowiadujemy się, że największym poparciem cieszy się dziś chadecja z CDU/CSU, na którą oddanie głosu zadeklarowało 29 proc. respondentów. SPD uzyskało 24 proc. wskazań, a 20,5 proc. wpadło na konto Die Grünen. Kolejne 9 proc. głosów zdobyli populiści z AfD, a 8 proc. liberałowie z FDP.
Wynik politycznych spadkobierców Angeli Merkel nieco gorzej prezentuje się w sondażu Kantar-Emnid, ale słabsze noty zebrali także ich konkurenci. W efekcie chadecy mają tutaj nawet większą przewagę nad socjaldemokratami, którzy dodatkowo remisują z zielonymi.
CDU/CSU cieszyło się poparciem 27 proc. uczestników badania, a po 21 proc. uzyskały SPD oraz Die Grünen. Także ten sondaż wskazuje, że na 9-proc. wynik może liczyć AfD, a 8 proc. Niemców zagłosowałoby na FDP. Dzięki zdobyciu 5 proc. głosów pewną pozycję powyżej progu zajęła jeszcze skrajnie lewicowa Die Linke.
Instytut Allensbach swoje badanie przeprowadził między 6 a 18 maja, natomiast Kantar o sympatie partyjne pytał obywateli RFN w dniach 17-24 maja. Absolutnie najświeższe dane otrzymaliśmy tymczasem w sondażu INSA dla "Bild am Sonntag", który po pięciu dniach prac zakończony został 27 maja.
On dla partii Olaf Scholza jest nieco pocieszający. Do chadeckiej konkurencji socjaldemokracji tracą bowiem tylko cztery punkty i taką samą przewagę mają nad zielonymi. Według INSA, CDU/CSU popiera dziś 27 proc. niemieckich wyborców, SPD 23 proc., a Die Grünen 19 proc. Drugoligowcy z FDP i AfD zdobyli po 9 proc. głosów.
W trudnych czasach Niemcy chcą przywództwa
Głównymi przyczynami zmian obserwowanych w sondażach są zamieszanie wokół pomocy militarnej dla Ukrainy i wzrost kosztów utrzymania, który w dużej mierze jest skutkiem nowej zimniej wojny między Zachodem a Rosją. W trudnych czasach Niemcy rozglądają się więc za charyzmatycznym przywództwem, ale kanclerz Scholz tego akurat nie oferuje.
W przeciwieństwie do szefa CDU Friedricha Merza, który od początku wojny w Ukrainie zajmuje zdecydowane stanowisko. Opowiada się on za wspomaganiem Ukraińców nie tylko finansowo i humanitarnie, ale także poprzez dostarczanie broni ciężkiej.
Nowy lider chadeków to doświadczony menadżer, który zasiadał w radach nadzorczych takich gigantów biznesu jak Commerzbank, AXA, BASF, Stadler czy spółce zarządzającej legendarnym klubem Borussia Dortmund. Wielu wyborców uznaje więc za wiarygodne przedstawiane przez niego recepty gospodarcze.
Dodatkowym atutem Merza jest fakt, iż z Merkel łączyła go przyjaźń z gatunku bardzo szorstkich. Dzięki temu partia pod jego przywództwem jest zdolna do odzyskiwania części elektoratu, który był zmęczony rządami "Mutti".
Przewodniczący CDU ma jednak także spory elektorat negatywny. To łatwo było zauważyć w ostatnim sondażu Forsa dla RTL, w którym pytano "z jakim politykiem u władzy Niemcy będą w dobrych rękach". Merz nie znalazł się nawet w pierwszej dziesiątce (w przeciwieństwie do zajmującego 5. miejsce Scholza).
W tym rankingu triumfował jednak inny chadecki lider – premier Szlezwika-Holsztynu Daniel Günther, a czwarte miejsce zajął reprezentujący CDU premier Nadrenii Północnej-Westfalii Hendrik Wüst. Obaj ci politycy są świeżo po wyborach lokalnych, w których poprowadzili swoją partię do zdecydowanych triumfów nad konkurentami.
We wspomnianym badaniu pracowni Forsa świetnie wypadli także liderzy zielonych. Drugie miejsce zajął obecny wicekanclerz Robert Habeck, a trzecie szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock.
Zmiana władzy bez nowych wyborów? Teoretycznie to możliwe
Jak już wspominaliśmy w naTemat.pl, sytuacja na niemieckiej scenie politycznej kształtuje się obecnie w ten sposób, że część komentatorów za realne uznaje spekulacje o zmianie partii rządzącej... bez rozpisywania przedterminowych wyborów. Jest to teoretycznie możliwe ze względu na wyniki ubiegłorocznego głosowania.
SPD nad CDU/CSU triumfowało z przewagą 1,6 punktu procentowego i ma w Bundestagu zaledwie dziewięć mandatów więcej. Chadecy po wyborach – jeszcze pod przewodnictwem Armina Lascheta – testowali więc możliwość porozumienia się z zielonymi i liberałami w celu przedłużenia 16-letniego maratonu nieprzerwanych rządów.
Ostatecznie Baerbock, Habeckowi i Lindnerowi bliżej było do koalicji z Scholzem. Przez pierwsze pół roku współpracy w tzw. Ampelkoalition wiele się jednak wydarzyło. Aktualne tarcia między partnerami są tak ostre, że żadnego – nawet najbardziej bezprecedensowego – scenariusza nie można już wykluczyć.