Ławrow nie poleci do swojego sojusznika w Serbii. Trzy kraje zablokowały jego podróż

Alicja Skiba
06 czerwca 2022, 11:56 • 1 minuta czytania
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow miał lecieć do Serbii, by spotkać się z prezydentem Aleksandrem Vucicem, swoim sojusznikiem. Jego szyki pokrzyżowały inne kraje: Bułgaria, Macedonia i Czarnogóra, które zamknęły przestrzeń powietrzną dla jego samolotu.
Ławrow nie poleci do Serbii. Trzy bałkańskie kraje zablokowały jego lot. Fot.: STANISLAW KOWALCZUK/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Siergiej Ławrow miał w dniach 6-7 czerwca przebywać w Belgradzie, by prowadzić rozmowy z prezydentem Serbii Aleksandarem Vucicem. Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych potwierdziło odwołanie wizyty Ławrowa.

Anonimowy pracownik rosyjskiego resortu spraw zagranicznych skomentował w rozmowie w BBC, że dyplomacja pomiędzy Moskwą a Belgradem "musi opanować jeszcze teleportację".

Oddany sojusznik Moskwy

Bałkański kraj w znacznym stopniu polega na rosyjskim gazie, a jego rząd pozostaje w przyjaznych stosunkach z Moskwą. Z tego powodu Serbia nie zdecydowała się postąpić, jak większość krajów europejskich i nie nałożyła sankcji na Rosję z powodu zbrojnej napaści na Ukrainę.

Kraje członkowskie Unii Europejskiej i Wielka Brytania niedługo po 24 lutego wprowadziły całkowity zakaz lotów dla rosyjskich samolotów, w tym prywatnych odrzutowców oligarchów.

Na początku marca - niedługo po tym, jak Moskwa zaatakowała Ukrainę - w Belgradzie odbył się marsz upamiętniający bliskie stosunki między Serbią a Rosją, w którym uczestniczyły tysiące osób.

Kreml popiera Serbię, która nie uznała niepodległości Kosowa. Stanowczo potępiał kampanię bombardowań, jakie NATO przeprowadziło w Serbii podczas wojny w Kosowie w 1999 r.

Moskwa ma "napięte" stosunki z Pekinem

Belgrad to jeden z niewielu sojuszników Moskwy. Kreml liczył na wsparcie Chin, jednak nie otrzyma go w takim stopniu, w jakim mógł się spodziewać. Jak podawał "The Washington Post" w piątek, Pekin wspomoże Rosję, ale zastrzegł, że tylko w granicach, które nie narażą go na zachodnie sankcje.

Anonimowy rozmówca dziennika stwierdził, że rozmowy między mocarstwami odbywają się ostatnio w "napiętej" atmosferze. Nie ujawnił, jakie są konkretne żądania Moskwy wobec Pekinu, ale wiadomo, że dotyczą utrzymania relacji handlowych sprzed wojny oraz wsparcia finansowego i technologicznego.

Wiele wskazuje na to, że Rosja zaczyna odczuwać konsekwencje swojej decyzji o przeprowadzeniu inwazji na Ukrainę. Chiny określają granicę swojej pomocy, a w międzyczasie Kreml zwraca się do prorosyjskich mediów, aby nie wspominały, jak długo już trwa rosyjska inwazja.

Czytaj także: https://natemat.pl/417385,wladimir-putin-wyjasnil-kto-wywolal-inflacje-wskazal-na-dwoch-winnych