Ławrow nie poleci do swojego sojusznika w Serbii. Trzy kraje zablokowały jego podróż
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Odwołanie wizyty Ławrowa w dniach 6-7 czerwca w Belgradzie potwierdził rosyjski MSZ. Pracownik instytucji powiedział w rozmowie z BBC, że dyplomacja rosyjska "musi opanować teleportację"
- Bałkański kraj w znacznym stopniu polega na rosyjskim gazie, a jego rząd pozostaje w przyjaznych stosunkach z Moskwą
- Rosja nie może liczyć na wielu sojuszników. Chiny nie udzielą jej wsparcia w zakresie, które mogłyby je narazić na dyplomatyczne konsekwencje
- Anonimowy rozmówca dziennika "The Washington Post" stwierdził, że rozmowy między mocarstwami odbywają się ostatnio w "napiętej" atmosferze
Siergiej Ławrow miał w dniach 6-7 czerwca przebywać w Belgradzie, by prowadzić rozmowy z prezydentem Serbii Aleksandarem Vucicem. Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych potwierdziło odwołanie wizyty Ławrowa.
Anonimowy pracownik rosyjskiego resortu spraw zagranicznych skomentował w rozmowie w BBC, że dyplomacja pomiędzy Moskwą a Belgradem "musi opanować jeszcze teleportację".
Oddany sojusznik Moskwy
Bałkański kraj w znacznym stopniu polega na rosyjskim gazie, a jego rząd pozostaje w przyjaznych stosunkach z Moskwą. Z tego powodu Serbia nie zdecydowała się postąpić, jak większość krajów europejskich i nie nałożyła sankcji na Rosję z powodu zbrojnej napaści na Ukrainę.
Kraje członkowskie Unii Europejskiej i Wielka Brytania niedługo po 24 lutego wprowadziły całkowity zakaz lotów dla rosyjskich samolotów, w tym prywatnych odrzutowców oligarchów.
Na początku marca - niedługo po tym, jak Moskwa zaatakowała Ukrainę - w Belgradzie odbył się marsz upamiętniający bliskie stosunki między Serbią a Rosją, w którym uczestniczyły tysiące osób.
Kreml popiera Serbię, która nie uznała niepodległości Kosowa. Stanowczo potępiał kampanię bombardowań, jakie NATO przeprowadziło w Serbii podczas wojny w Kosowie w 1999 r.
Moskwa ma "napięte" stosunki z Pekinem
Belgrad to jeden z niewielu sojuszników Moskwy. Kreml liczył na wsparcie Chin, jednak nie otrzyma go w takim stopniu, w jakim mógł się spodziewać. Jak podawał "The Washington Post" w piątek, Pekin wspomoże Rosję, ale zastrzegł, że tylko w granicach, które nie narażą go na zachodnie sankcje.
Anonimowy rozmówca dziennika stwierdził, że rozmowy między mocarstwami odbywają się ostatnio w "napiętej" atmosferze. Nie ujawnił, jakie są konkretne żądania Moskwy wobec Pekinu, ale wiadomo, że dotyczą utrzymania relacji handlowych sprzed wojny oraz wsparcia finansowego i technologicznego.
Wiele wskazuje na to, że Rosja zaczyna odczuwać konsekwencje swojej decyzji o przeprowadzeniu inwazji na Ukrainę. Chiny określają granicę swojej pomocy, a w międzyczasie Kreml zwraca się do prorosyjskich mediów, aby nie wspominały, jak długo już trwa rosyjska inwazja.