"Inflacja jest tam nazywana moim imieniem". Putin wie, że na Zachodzie mówi się o "putinflacji"

Agata Sucharska
11 czerwca 2022, 14:50 • 1 minuta czytania
Władimir Putin doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że rosnąca inflacja na świecie jest nazywana od jego nazwiska. Rosyjski prezydent zarzekał się jednak na spotkaniu z rosyjskimi młodymi przedsiębiorcami, że nie ma nic wspólnego z globalnym wzrostem cen. Wskazał też, gdzie jego zdaniem leży problem.
Putin skomentował "putinflację". "Nie mam z tym nic wspólnego". Fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Putin komentuje "putinflację"

Inwazja Rosji na Ukrainę negatywnie oddziałuje na sytuację na całym świecie. Chodzi przede wszystkim o niepokoje na rynkach, niekorzystny klimat do inwestycji oraz problemy z eksportem towarów, głównie żywności.

Nic zatem dziwnego, że inflacja jest łączona z Władimirem Putinem i jego wrogimi działaniami wobec Ukrainy. Warto podkreślić, że termin "putinflacja" to nie tylko nasz polski, rządowy wymysł, stworzony na potrzebę usprawiedliwienia ogromnego wzrostu cen. Podobnymi określeniami posługują się zachodnie media.

Czytaj także: Marek Belka dla naTemat o "putinflacji" Morawieckiego: Mam nadzieję, że są granice idiotyzmu "Inflacja Putina" jest zatem znana wszędzie, dotarła również do uszu prezydenta Rosji. Niedawno podczas spotkania z młodymi przedsiębiorcami odniósł się do sankcji nałożonych przez Zachód na Moskwę oraz właśnie do kwestii szalejącej inflacji.

Jak dodał, rosnąca inflacja to nie tylko problem Rosji, ale też państw, które nałożyły na Moskwę sankcje. Jako przykład podał Stany Zjednoczone. - Twierdzą, że Rosja jest winna wszystkiemu. A my nie mamy z tym nic wspólnego - powtórzył. Jakiś czas temu polityk "wskazał" dwóch winnych globalnej inflacji. Mają to być Stany Zjednoczone i Komisja Europejska. To właśnie Ursula von der Leyen została oskarżona o "krótkowzroczność". Joe Biden zaś miał doprowadzić do wzrostu cen żywności.

Rosjanie kradną zboże

Przypomnijmy, że Ukraina jest - obok Rosji, Indii i Chin - jednym z głównych eksporterów pszenicy na świecie. Od wielu tygodni jednak nie może tego robić ze względu na zablokowane porty. Na kryzysie zbożowym zyskuje tylko i wyłącznie Rosja. W maju ukraiński wiceminister rolnictwa Taras Wysocki poinformował, że Rosjanie wyeksportowali nielegalnie prawie 500 tys. ton zboża z okupowanych przez siebie terenów. Dodajmy też, że wojska Władimira Putina dokonały grabieży także nowoczesnych maszyn rolniczych wartych 5 mln dolarów.

Rosyjski przywódca w wywiadzie dla państwowego kanału Rossija-1 zapewnił jednak, że Moskwa wcale nie przeszkadza w eksporcie zboża z Ukrainy. Przekonywał, że istnieją alternatywne trasy do eksportu zboża i nie można obwiniać Rosji o światowy kryzys żywnościowy, który rozpoczął się już wcześniej.

Czytaj także: https://natemat.pl/413488,rekordowe-ceny-pszenicy-jaki-moga-miec-wplyw-na-ceny-zywnosci