Meller zdradził, kto dostał największe pieniądze za sesje w "Playboy'u". "To były rekordy"
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W piątek (10 czerwca) premierę miał 350 odcinek "Hejt Parku" na YouTubie. Krzysztof Stanowski zaprosił do rozmowy Marcina Mellera
- Dziennikarz przez dziewięć lat (2003-2012) piastował stanowisko redaktora naczelnego polskiej edycji "Playboya"
- Stanowski dopytał Mellera o to, które z polskich gwiazd zgarniały największe stawki za sesje okładkowe do miesięcznika. Zdarzały się kwoty rzędu ponad 100 tys. zł
Marcin Meller u Stanowskiego w "Hejt Parku"
Marcin Meller był gościem na Kanale Sportowym Krzysztofa Stanowskiego na YouTubie. W "Hejt Parku" prowadzący dopytał znanego dziennikarza i autora książek o m.in. wątki związane z jego przeszłością zawodową.
Do studia zadzwonił telefon i tradycyjnie szansę na zadanie pytania miał widz. Tym sposobem rozmowa zeszła na tory pracy w "Playboy'u", gdzie Meller był redaktorem naczelnym w latach 2003-2012. Należy nadmienić, że miesięcznik w Polsce zakończył swoją działalność z końcem 2019 roku.
Bezpośrednia i dość niegrzeczna forma zadania pytania zszokowała jednak bardziej Stanowskiego niż samego gościa. Dzwoniący spytał, bowiem o to jak ktoś "tak brzydki" mógł kierować takim magazynem. Meller zapewnił prowadzącego, że przytyki dotyczące wyglądu w ogóle go nie ruszają.
– No cóż naczelnych "Playboya" nie wybiera się nawet za wygląd, tylko za inne kompetencje – stwierdził na wstępie.
– Ja miałem pismo redagować. Prezesi wydawnictwa uznali z jednej strony, że to, iż pracowałem 12 lat w "Polityce", czyli miałem jakieś pojęcie o gazetach, a z drugiej strony było to po "Agencie", czyli dawałem radę w show-biznesowym cyrku, więc to połączenie dość dobrze pasowało do "Playboya" – wyjaśnił.
Stanowski pociągnął Mellera za język, by dopytać, co działo się na konferencjach, a właściwie imprezach magazynu, na które zjeżdżali się naczelni z całego świata. Dziennikarz przyznał, że pracowali tam bardzo ciekawi ludzie, którzy często też zaczynali od tzw. "tradycyjnych mediów".
Nie obyło się też bez pytania o to, czy Meller kiedykolwiek został zaproszony na imprezę do samego Hugh Hefnera, czyli ikony Stanów Zjednoczonych i założyciela kultowego czasopisma. – Tak zaprosił, ale niestety nie pojechałem – odparł dziennikarz, dodając, że Hefnera miał okazję widzieć raz.
Rekordowa stawka za pokazanie się w "Playboy'u". Po latach Meller zdradził, kto dostał największe pieniądze
W programie Stanowskiego, mówiąc o "Playboy'u" nie mogło zabraknąć anegdot zza kulis, dotyczących gwiazd, które pojawiały się na okładkach. – Ze znanymi kobietami było tak, że redakcja długo robiła podchody, negocjowała – tłumaczył Meller, przyznając, że bywał często przy sesjach rozbieranych, a co więcej w niektórych przypadkach się tego od niego oczekiwało.
– Chyba, że chodziło o gwiazdę, czyli sesje tzw. podwyższonego ryzyka w sensie, że mogła strzelać jakieś fochy i humory, to ekipa mówiła mi "Marcin weź przyjedź, lepiej żebyś był na miejscu" – wyznał.
– A była gwiazda, za którą łaziłeś najdłużej i się nie zgodziła, żeby pokazać piersi w "Playboy'u"? – zapytał wprost Stanowski. – Żadna tajemnica, Magda Mołek – powiedział Meller. Warto przypomnieć, że dziennikarze przez lata byli parą prowadzących w "Dzień Dobry TVN".
Stanowski był ciekawy, jaka była rekordowa stawka za pokazanie się w "Playboy'u". Meller zdradził, że najwięcej dostały takie gwiazdy jak Doda i Edyta Górniak. – W sumie nie obowiązuje mnie już tajemnica handlowa po tych latach. To było od kilkudziesięciu do ponad stówy. To były rekordy. Doda, Edyta Górniak to były te największe pieniądze – wyznał.
Meller przyznał, że najlepiej sprzedającym się numerem miesięcznika za czasów, gdy był naczelnym, był ten, gdzie pojawiła się bizneswoman, znana aktorka i gwiazda "M jak Miłość". – Pamiętam, że Anna Mucha dostała sporo, ale ona chciała zrobić happening. Pamiętam, że to był w ogóle najlepiej sprzedający się numer, a przynajmniej za mojej kadencji – podkreślił.