Kłęby dymu w jednej z największych kopalni w Polsce. Ewakuowano ponad 500 osób
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Około godz. 5:00 doszło do wybuchu pożaru w kopalni Rudna. Doszło do niego na głębokości tysiąca metrów
- Konieczna była ewakuacja z podziemi wszystkich pracowników zakładu. Nie wiadomo, czy są poszkodowani
- Trwa także wyjaśnianie przyczyn dużego zadymienia
Pożar w kopalni Rudna na Dolnym Śląsku. Ewakuowano ponad 500 osób
W rozmowie z naTemat rzeczniczka prasowa KGHM Sylwia Jurgiel potwierdziła medialne doniesienia o zdarzeniu. Na Dolnym Śląsku, a konkretnie w Polkowicach, doszło do pożaru kopalni Rudna.
Czytaj także: Kolejna tragedia w polskich kopalniach. Czterech górników pod ziemią, jeden z nich nie żyje
– Mogę potwierdzić, że trwa akcja przeciwpożarowa w zakładach górniczych Rudna w rejonie GG2. Tam pod ziemią doszło do zadymienia – powiedziała
– Podjęta została decyzja o wycofaniu załogi. To dość duży zakład pracy – dodała. Cała załoga składa się bowiem z około 500 pracowników.
Czytaj także: Koniec akcji ratowniczej w kopalni Zofiówka. Wszyscy poszukiwani górnicy "bez oznak życia"
Warto podkreślić, że Zakłady Górnicze Rudna są jedną z największych kopalń miedzi, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W Oddziale funkcjonuje 10 szybów o głębokości nawet do 1200 metrów.
– Na ten moment nie mamy informacji o osobach poszkodowanych. Nie znamy też na tę chwilę przyczyn tego zadymienia – przekazała rzeczniczka KGHM.
Czytaj także: Wybuch metanu w kopalni Pniówek. Trwa dramatyczna akcja ratunkowa. Są ofiary śmiertelne
Chwilę po 8:00 na antenie Polsat News Sylwia Jurgiel oficjalnie przekazała, że wszyscy pracownicy wydostali się na powierzchnię i są bezpieczni.
Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze na początku czerwca media informowały o kolejnych wypadkach w kopalniach. Wówczas czterech górników z kopalni Bogdanka utknęło pod ziemią. Jednego z nich nie udało się uratować.
Od początku roku do wypadków dochodziło także w kopalniach: Pniówek i Zofiówka. W obu przypadkach poszkodowanych było 10 górników. Nie wszystkich udało się przeżyć kolejno eksplozji i wstrząsów.
Czytaj także: "O 5:30 jeszcze wierzyłem, że uda się go wydostać". Nie żyje 37-letni górnik z kopalni Pniówek
Wówczas na miejscach zdarzenia stawiali się zarówno Andrzej Duda, jak i Mateusz Morawiecki. Obaj politycy składali kondolencje rodzinom i bliskim ofiar. Media rozpisywały się przede wszystkim o Dominiku Godźku – 37-letnim górniku, byłym piłkarzu i prezesie LKS Brzeźce.