Opóźniony samolot odleciał... wcześniej. Pasażerowie z Polski utknęli na lotnisku w Brukseli

Michał Koprowski
17 czerwca 2022, 19:53 • 1 minuta czytania
Zdumiewające wydarzenia na lotnisku w Brukseli. Polacy, którzy w środę mieli pilnie wrócić do kraju, relacjonują, że początkowo ich lot do Krakowa opóźniono o 3 godziny. Jednak gdy pojawili się przy bramce 40 minut przed nową godziną, okazało się, że maszyna właśnie przygotowuje się do startu. Podejrzewają, że działanie przewoźnika było celowe.
Opóźniony samolot odleciał...wcześniej. Pasażerowie z Polski utknęli na lotnisku w Brukseli Fot. Jerry Lampen / East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


"W aplikacji przewoźnika podano nową godzinę"

W środę grupa Polaków miała opuścić Brukselę, startując z lotniska Charleroi. Planowo samolot Ryanair'a miał znaleźć się w powietrzu chwilę po godzinie 15:55 oraz wylądować w Krakowie przed 18:00. Na lotnisku podróżni dowiedzieli się, że zmieniono godzinę odlotu na 19:15.

– Wcześniej przez dłuższy czas nie było żadnej informacji. Dopiero o 16:03, gdy nic się nie działo, ktoś krzyknął, że w aplikacji przewoźnika podano nową godzinę – przekazał jeden z podróżnych w rozmowie z portalem polsatnews.pl.

"Co najmniej dziesięć osób zostało w Brukseli"

Pasażerka, która towarzyszyła mu podczas podróży, podkreśliła, że ludzie nadal znajdowali się na lotnisku, ale rozeszli się, ponieważ odlot opóźniono o 3 godziny. – Ze znajomymi uznaliśmy około 18:30, że pójdziemy już w stronę gate'a – powiedziała.

Po zjawieniu się przy odpowiedniej bramce Polacy dowiedzieli się, że samolot został już "załadowany" oraz "zamknięty", a pracownicy lotniska nie mogą skontaktować się z personelem, zajmującym się obsługą maszyny.

– Bez podania jakichkolwiek informacji lot odbył się wcześniej. Nikomu nie wysłano wiadomości o kolejnym przesunięciu godziny. Co najmniej dziesięć osób zostało w Brukseli, poszkodowanych może być więcej – oznajmiła pasażerka oraz podkreśliła, że nie było żadnych komunikatów głosowych o zmianie godziny.

– Przecież gdy skanujemy bilet na terenie lotniska, ale nie stawiamy się przy bramce, zazwyczaj wzywają nas przez megafony. Także na tablicy odlotów nie było właściwych danych. W ostatniej chwili na wyświetlaczu pojawiła się godzina 18:30, ale nie było wiadomo, czy była to zapowiedź boardingu, a może wezwanie do gate'a" – wskazała.

Ryanair uniknął płacenia odszkodowań?

Jeden z pasażerów oznajmił podczas rozmowy z portalem, że na tablicy znalazł się komunikat "delay 18:30". Wobec tego wszyscy uznali, że lot został opóźniony, a o podanej godzinie zostanie otwarta odpowiednia bramka. Mężczyzna nie ukrywa, że jest to "bardzo dziwna sytuacja".

– Trochę jakby się im bardzo spieszyło, ponieważ chcieli, żeby część ludzi nie przyszła, a dzięki temu resztę można byłoby sprawniej załadować na pokład – ocenił oraz wskazał, że dzięki tej nagłej zmianie godziny odlotu Ryanair uniknął płacenia odszkodowań za opóźnienie.

Unijne regulacje wskazują, że odszkodowanie należy się klientom przewoźnika, którzy pojawią się na płycie docelowego portu lotniczego co najmniej 180 minut później, niż planowo. Podejrzenia zostały pomnożone ofertą Ryanair'a. Przewoźnik szybko zaproponował nowy lot oraz wskazał, aby "jechać do hotelu i wziąć tam fakturę".

Czytaj także: https://natemat.pl/417541,jak-otrzymac-odszkodowanie-za-za-opozniony-lot-lub-odwolany-lot