Szokująca praktyka Rosjan. Chodzi o groby i zwłoki w Mariupolu

Natalia Kamińska
20 czerwca 2022, 21:32 • 1 minuta czytania
Mariupol to jedno z najbardziej zdewastowanych przez wojnę w Ukrainie miast. Nie jest znana dokładna liczba zabitych. Rosjanie mają jednak wykopywać zwłoki, które wcześniej były tylko prowizorycznie grzebane.
Groby w Mariupolu. Fot. AP/Associated Press/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Doradca ukraińskiego mera Mariupola Petro Andruszczenko poinformował, że Rosjanie rozpoczęli ekshumację grobów w mieście. Zwłoki są wykopywane z płytkich grobów, które tworzono podczas zaciętych walk.

Rosjanie przeprowadzają ekshumacje w Mariupolu

Potem ciała mają być "ładowne na traktory" i przewożone do kostnicy stworzonej w centrum handlowym "Metro". Następnie zwłoki są grzebane w masowych grobach za miastem.

W ocenie ukraińskich władz Rosjanie przyśpieszyli procedurę w obawie przed gniciem ciał podczas upałów. Na początku tego tygodnia temperatury w Mariupolu sięgają około 30 stopni.

Przypomniijmy, że już w czerwcu władze miasta ostrzegały, że w Mariupolu gnije na ulicach wszystko, co tam leży, a dodatkowo skażenie mogą wywołać prowizoryczne groby. Stąd też wtedy pojawiła się konieczność kwarantanny.

Sytuacja Mariupola jest dramatyczna

- Teraz jest to łagodniejsza wersja kwarantanny, bardziej biurokratyczna, ale myślę, że oni rozumieją, że zaczęła się epidemia. Chodzi o epidemię cholery lub dyzenterii - tłumaczył wówczas Andruszczenko.

Czytaj także: Uciekł z oblężonego Mariupola. Odważny Ukrainiec przeszedł pieszo aż 225 km!

W mieście jest również cały czas problem ze źródłami wody pitnej. - Zdajemy sobie sprawę, że płytkie groby mają na to wpływ, ale też gnicie odpadków na ulicach. To wszystko trafia do wody, morza, źródeł wody pitnej - mówił ukraiński urzędnik, dodając, że epidemia pogarsza i tak już tragiczną sytuację miasta.

Przypomnijmy, że również liczba zabitych w Mariupolu jest przytłaczająca. Władze miasta szacują, że w ciągu dwóch miesięcy walk zginęło 22 tysiące osób. Jedna z osób koordynujących pochówki w mieście, która zachowała anonimowość, powiedziała niedawno dziennikowi The Guardian, że jej zdaniem liczba ta jest bliższa 50 tys. zabitych.

Czytaj także: Mecz piłkarski w zdewastowanym Mariupolu. Obrzydliwe zakłamanie wojennej rzeczywistości

Gazeta opisała przy tym funkcjonowanie specjalnych grup, na których mieszkańcy Mariupola szukają swoich bliskich, którzy mogli zginąć podczas walk.

Członkowie tych grup zamieszczają zdjęcia z pogrzebów oraz odręczne listy zmarłych. Czasami te informacje zawierają lokalizację danego pochówku. To może pomóc komuś znaleźć zabitych krewnych czy przyjaciół.

"Dołączyłam do grupy, aby poinformować ludzi, że mój ojciec został zabity oraz podzielić się żalem z innymi" – relacjonowała Mariana, cytowana przez brytyjski dziennik.

Czytaj także: https://natemat.pl/419086,rosjanie-wyburzaja-domy-w-mariupolu-i-eksmituja-mieszkancow