Niepokój w kolejnym państwie na wschodzie. Wiele ofiar śmiertelnych po zamieszkach
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- W Karakałpacji, autonomicznej republice na terenie Uzbekistanu, doszło do masowych protestów i zamieszek
- Protesty wybuchły, gdy prezydent Uzbekistanu Szawkat Mirzijojew zapowiedział pozbawienie Karakałpacji autonomii
- W wyniku starć z policją zginęło 18 osób, a 243 poniosły obrażenia – podawały uzbeckie władze
- To kolejna republika postradziecka po Kazachstanie, w której wystąpiły takie krwawe zamieszki
Karakałpacja jest suwerenną autonomiczną republiką na terenie Uzbekistanu. Jednak wydawało się, że niedługo może stracić swoją częściową niezależność. Uzbecki prezydent Szawkat Mirzijojew zamierzał bowiem zmienić zapisy konstytucji i odebrać autonomię temu zajmującemu ok. 40 proc. powierzchni kraju regionowi.
Wielu spośród 1,9 mln mieszkańców Karakałpacji (w 35-milionowym Uzbekistanie) – przede wszystkim przedstawicieli mniejszości etnicznej Karakałpaków – nie kryło swojego oburzenia takimi planami prezydenta. W stolicy autonomicznego regionu, Nukus w piątek miały miejsce bardzo duże demonstracje, które zakończyły się tragicznie.
Uzbekistan: liczne ofiary protestów przeciwko odebraniu autonomii Karakałpacji
Władze kraju twierdziły, że uczestnicy manifestacji przeciwko utracie autonomii wykorzystali protesty w Uzbekistanie do próby zajęcia siedzib lokalnej administracji rządowej. Wówczas zainterweniowały policja i armia.
Według prezydenta Mirzijojewa, część demonstrantów wzniecała pożary i atakowała policję kamieniami, po czym doszło do licznych starć z policją. Agencja Reutera wskazała na podstawie zdjęć udostępnionych przez portal informacyjny Kun.uz, że na ulicach miasta były barykady, transportery opancerzone, wojsko i spalone samochody.
Czytaj także: "Chcielibyśmy żyć jak w Europie". Czy Kazachstan zmienia front i oddala się od Putina?
Biuro rzecznika gwardii narodowej podało w poniedziałek, że w weekend zatrzymano 516 osób, ale lwia część z nich "już wyszła z aresztu". Na nagraniach krążących w sieci było widać ranne osoby. Uzbeckie władze podawały informacje, że podczas protestów zginęło 18 osób, w tym czterech funkcjonariuszy organów ścigania, a kolejnych 243 ludzi zostało rannych.
O "przepełnionych rannymi osobami szpitalach" i "tysiącach rannych" mówił w rozmowie z serwisem Dayro.uz szef ministerstwa zdrowia Republiki Karakałpackiej Sułtanbek Zijajew. Natomiast będący na emigracji opozycyjny polityk Pułat Ahunow dodał, że pojawiają się, na razie niepotwierdzone, doniesienia o kilkudziesięciu ofiarach śmiertelnych.
Władze Kazachstanu i Rosji wsparły działania uzbeckiego rządu ws. tłumienia protestów
Jak podaje Reuters, prezydent Uzbekistanu Mirzijojew spotkał się w poniedziałek z Kasymem-Żomartem Tokajewem, czyli przywódcą innej postradzieckiej republiki (gdzie żyje najwięcej Karakałpaków): Kazachstanu. Tokajew stwierdził, że uważa środki powzięte przez uzbecki rząd w celu tłumienia protestów za zasadne.
Przypomnijmy, że na początku stycznia to w Kazachstanie doszło do masowych antyrządowych protestów spowodowanych pierwotnie podwyżkami cen gazu i paliw. AP informowało, że w starciach ze służbami bezpieczeństwa na ulicach stolicy, Nur-Sułtan zginęło wówczas ponad 160 osób.
Co więcej, na prośbę rządu w Nur-Sułtanie, swoje wojska do tłumienia protestów w Kazachstanie wysłały siły Rosji i kilku postradzieckich republik. Warto jednak przy tym dodać, że gdy wojska Władimira Putina napadły w lutym na Ukrainę, Kazachstan odmówił militarnej pomocy Rosji i zamiast tego wspomagał humanitarnie Kijów.
Pojawiły się pytania, czy Putin będzie próbował "interweniować" również w Uzbekistanie. Nic na to jednak nie wskazuje. Reuters informował, że Kreml uważnie śledzi sytuację w Karakałpacji.
"Z zadowoleniem przyjmujemy środki podjęte przez przywódców Uzbekistanu i jesteśmy przekonani, że przyczynią się one do całkowitej normalizacji sytuacji w tej części kraju" – podało w swoim oświadczeniu rosyjskie MSZ.
W sobotę prezydent Uzbekistanu oznajmił z kolei, że postanowił odejść od planów zmiany konstytucji. Wprowadził jednak na miesiąc stan wyjątkowy. Teraz, jak informuje BBC, ulic Nukus pilnują policja i wojskowi.
Władze Uzbekistanu powinny wyjaśnić sytuację mniejszościom
Ekspert ds. Azji Środkowej z Uniwersytetu Południowej Kalifornii Steve Swerdlow sądzi, iż władze Uzbekistanu powinny wreszcie, po raz pierwszy, otwarcie nawiązać dialog z zamieszkującymi go mniejszościami etnicznymi w celu omówienia oczekiwań tych osób i ustalenia, co pchnęło je do tak masowych protestów.
– Najlepiej, gdyby rząd wykazał się jak największą transparentnością i wyjaśnił, co miało miejsce w Nukus: dlaczego użyto siły i dlaczego były ofiary. Niezależne media powinny mieć możliwość relacjonowania sytuacji – powiedział Amerykanin Agencji Reutera.