Niepokój w kolejnym państwie na wschodzie. Wiele ofiar śmiertelnych po zamieszkach

Wioleta Wasylów
04 lipca 2022, 21:45 • 1 minuta czytania
Podczas, gdy w Ukrainie trwa wojna wywołana przez Rosję, a na samym początku roku krwawe zamieszki w Kazachstanie zakończyły się interwencją m.in. wojsk rosyjskich, teraz także w innej postsowieckiej republice doszło do dużych niepokojów. W Uzbekistanie protestowali mieszkańcy Karakałpacji, którzy nie chcą utracić swojej autonomii. Z informacji władz uzbeckich wynika, że w trakcie starć z policją śmierć poniosło 18 osób.
Szawkat Mirzijojew i Władimir Putin w 2017 r. Fot. AP / EAST NEWS

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Karakałpacja jest suwerenną autonomiczną republiką na terenie Uzbekistanu. Jednak wydawało się, że niedługo może stracić swoją częściową niezależność. Uzbecki prezydent Szawkat Mirzijojew zamierzał bowiem zmienić zapisy konstytucji i odebrać autonomię temu zajmującemu ok. 40 proc. powierzchni kraju regionowi.

Wielu spośród 1,9 mln mieszkańców Karakałpacji (w 35-milionowym Uzbekistanie) – przede wszystkim przedstawicieli mniejszości etnicznej Karakałpaków – nie kryło swojego oburzenia takimi planami prezydenta. W stolicy autonomicznego regionu, Nukus w piątek miały miejsce bardzo duże demonstracje, które zakończyły się tragicznie.

Uzbekistan: liczne ofiary protestów przeciwko odebraniu autonomii Karakałpacji

Władze kraju twierdziły, że uczestnicy manifestacji przeciwko utracie autonomii wykorzystali protesty w Uzbekistanie do próby zajęcia siedzib lokalnej administracji rządowej. Wówczas zainterweniowały policja i armia.

Według prezydenta Mirzijojewa, część demonstrantów wzniecała pożary i atakowała policję kamieniami, po czym doszło do licznych starć z policją. Agencja Reutera wskazała na podstawie zdjęć udostępnionych przez portal informacyjny Kun.uz, że na ulicach miasta były barykady, transportery opancerzone, wojsko i spalone samochody.

Czytaj także: "Chcielibyśmy żyć jak w Europie". Czy Kazachstan zmienia front i oddala się od Putina?

Biuro rzecznika gwardii narodowej podało w poniedziałek, że w weekend zatrzymano 516 osób, ale lwia część z nich "już wyszła z aresztu". Na nagraniach krążących w sieci było widać ranne osoby. Uzbeckie władze podawały informacje, że podczas protestów zginęło 18 osób, w tym czterech funkcjonariuszy organów ścigania, a kolejnych 243 ludzi zostało rannych.

O "przepełnionych rannymi osobami szpitalach" i "tysiącach rannych" mówił w rozmowie z serwisem Dayro.uz szef ministerstwa zdrowia Republiki Karakałpackiej Sułtanbek Zijajew. Natomiast będący na emigracji opozycyjny polityk Pułat Ahunow dodał, że pojawiają się, na razie niepotwierdzone, doniesienia o kilkudziesięciu ofiarach śmiertelnych.

Władze Kazachstanu i Rosji wsparły działania uzbeckiego rządu ws. tłumienia protestów

Jak podaje Reuters, prezydent Uzbekistanu Mirzijojew spotkał się w poniedziałek z Kasymem-Żomartem Tokajewem, czyli przywódcą innej postradzieckiej republiki (gdzie żyje najwięcej Karakałpaków): Kazachstanu. Tokajew stwierdził, że uważa środki powzięte przez uzbecki rząd w celu tłumienia protestów za zasadne.

Przypomnijmy, że na początku stycznia to w Kazachstanie doszło do masowych antyrządowych protestów spowodowanych pierwotnie podwyżkami cen gazu i paliw. AP informowało, że w starciach ze służbami bezpieczeństwa na ulicach stolicy, Nur-Sułtan zginęło wówczas ponad 160 osób.

Co więcej, na prośbę rządu w Nur-Sułtanie, swoje wojska do tłumienia protestów w Kazachstanie wysłały siły Rosji i kilku postradzieckich republik. Warto jednak przy tym dodać, że gdy wojska Władimira Putina napadły w lutym na Ukrainę, Kazachstan odmówił militarnej pomocy Rosji i zamiast tego wspomagał humanitarnie Kijów.

Pojawiły się pytania, czy Putin będzie próbował "interweniować" również w Uzbekistanie. Nic na to jednak nie wskazuje. Reuters informował, że Kreml uważnie śledzi sytuację w Karakałpacji.

"Z zadowoleniem przyjmujemy środki podjęte przez przywódców Uzbekistanu i jesteśmy przekonani, że przyczynią się one do całkowitej normalizacji sytuacji w tej części kraju" – podało w swoim oświadczeniu rosyjskie MSZ.

W sobotę prezydent Uzbekistanu oznajmił z kolei, że postanowił odejść od planów zmiany konstytucji. Wprowadził jednak na miesiąc stan wyjątkowy. Teraz, jak informuje BBC, ulic Nukus pilnują policja i wojskowi.

Władze Uzbekistanu powinny wyjaśnić sytuację mniejszościom

Ekspert ds. Azji Środkowej z Uniwersytetu Południowej Kalifornii Steve Swerdlow sądzi, iż władze Uzbekistanu powinny wreszcie, po raz pierwszy, otwarcie nawiązać dialog z zamieszkującymi go mniejszościami etnicznymi w celu omówienia oczekiwań tych osób i ustalenia, co pchnęło je do tak masowych protestów.

– Najlepiej, gdyby rząd wykazał się jak największą transparentnością i wyjaśnił, co miało miejsce w Nukus: dlaczego użyto siły i dlaczego były ofiary. Niezależne media powinny mieć możliwość relacjonowania sytuacji – powiedział Amerykanin Agencji Reutera.