Jakby burzy z "Julią P." było mało... Ten wpis Pawłowicz wizerunku TK nie poprawi

redakcja naTemat
04 lipca 2022, 21:07 • 1 minuta czytania
Krystyna Pawłowicz słynie z kontrowersyjnych poglądów. Tym razem postanowiła skomentować kwestię płci i tego – co jej zdaniem – Unia Europejska chce wprowadzić. Nie zająknęła się za to słowem o aferze wokół TK i tym, że Julia Przyłębska miała ustalać publikację wyroków pod dyktando rządzących.
Krystyna Pawłowicz Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

Pawłowicz znów odpłynęła, ale nie w sprawie afery wokół TK

"Bóg stworzył tylko dwie płcie - mężczynę i kobietę. Adama i Ewę. Rzekł do nich, by byli płodni. Byli. UE chce kar za głoszenie tej historii stworzenia człowieka przez Boga w dwóch tylko, dopełniających się płciach, dających ludzkości trwanie. W negacji tego logiki brak" – napisała na Twitterze sędzia TK Krystyna Pawłowicz.


Do wpisu dołączony jest zrzut ekranu przedstawiający artykuł prawicowego portalu wPolityce.pl. Tekst dotyczy tweetów wiceszefa Ministerstwa Sprawiedliwości Sebastiana Kalety.

"UE chce zakazać krytyki genderyzmu, czyli zakazać twierdzenia, że mamy dwie a nie kilkadziesiąt płci. Jak? Wbrew traktatom chce aby większością kwalifikowaną zdefiniować "mowę nienawiści" w dyrektywie antyprzemocowej. Pomimo, że taka decyzja może zapaść tylko jednomyślnie" – przekonuje w swoim wywodzie polityk, co nie jest oczywiście prawdą.

Najprościej wyłożyła mu to publicystka, ukrywająca się pod pseudonimem Kataryna. "Nie. Tylko nawoływania do przemocy i nienawiści" – skwitowała meritum przepisów, które chce wprowadzić UE.

Tymczasem Krystyna Pawłowicz straciła dziś okazję, aby równie szybko i dosadnie wypowiedzieć na temat ostatnich przecieków z tzw. afery e-mailowej. W tej kwestii sędzia Trybunału Konstytucyjnego jednak milczy.

Przyłębska miała ustalać terminy wyroków pod dyktando rządzących

O co chodzi? Otóż, wyciekła korespondencja szefa KPRM Michała Dworczyka, który miał omawiać z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską, kiedy instytucja ta ogłosi jaki wyrok.

"Mateusz, odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Omówiłem z panią prezes trzy tematy" – miał pisać Dworczyk do premiera Morawieckiego.

Czytaj także: Dworczyk miał nadzorować artykuł dotyczący Morawieckiego. "Napisał wywiad-gotowca"

Następnie wyliczył sprawy, które miał z nią omawiać. "1. Rocznik 1953 - na razie odroczone (Kieres, 250 mln - 1,5 mld) 2. Świadczenie opiekuńcze na razie odroczone (Muszyński) do 19 lutego (ok 5 mld) 3. Służebność gruntów dot. przesyłu na razie odroczone (Muszyński) (kilkanaście mld)" – brzmi dalsza część wiadomości. (Pisownia oryginalna – przyp. red.)

Jak dodał, sprawą numerem dwa zajmuje się podobno już Tomek Fill, więc – jak czytamy – Dworczyk miał wejść z nim w kooperacje. Portal "Poufna Rozmowa" nie opublikował, czy szef rządu odpisał na wiadomość.

Warto przeczytać: Pawłowicz zamieszcza "oferty wypoczynku" dla krytyków. "Potrzebna dziewczyna do pasania krowy"

Wszystkie wymienione sprawy, czyli de facto wyroki TK wiązały się z kosztami dla budżetu państwa.

Kwestię tej wiadomości skomentował nawet rzecznik rządu, czego zwykle tego unika. – Nic nie wiem o takich rozmowach, nie odnoszę się do e-maili, które są publikowane przez rosyjskie działania. Nie komentuję rosyjskich działań wywiadowczych – powiedział mediom Piotr Müller na konferencji prasowej.

Do afery odniosła się także prezes TK. Przyłębska powiedziała w Polskim Radiu, że z nikim nie omawiała orzeczeń. – Stawianie tez, powołując się na niesprawdzone źródła pokazuje, że jest to działanie w kategorii destabilizacji państwa - stwierdziła.