Jak zaradzić drożyźnie na stacjach paliw? Polacy dali odpowiedź w nowym sondażu
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google
- Według 66,2 proc. Polaków rząd powinien zmusić firmy paliwowe do obniżek, 26,6 proc. respondentów jest przeciwnych takiemu rozwiązaniu
- Za regulacją cen przez rząd optują przede wszystkim osoby najmniej zamożne – w tej grupie było 70 proc. głosów za
- Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła w zeszły czwartek – po raz dziesiąty z rzędu – stopy procentowe o 50 pb do 6,5 proc.
Jazda samochodem stała się stanowczo za drogą imprezą. 66,2 proc. Polaków jest zdania, że to rząd powinien zrobić z tym porządek i zmusić firmy paliwowe do obniżek cen na stacjach benzynowych, jak wynika z sondażu IBRiS cytowanego przez "Rzeczpospolitą". 26,6 proc. osób z kolei nie zgadza się z tą tezą, a 7,2 proc. nie ma opinii.
Dziennik powołał się na zapowiedź premiera Mateusza Morawieckiego wprowadzenia "podatku od zysków nadzwyczajnych", który objąłby państwowe spółki energetyczne i gazowe, tak żeby "podzielić się zyskami z obywatelami".
Podejście do cen paliw to sprawa polityczna
Najbardziej za rządową regulacją cen paliw optują osoby najmniej zamożne, czyli 70 proc. respondentów w tej grupie. Ich dochody mieszczą się w przedziale 1 tys. - 1,99 tys. Zarabiających pomiędzy 5 tys. a 6,9 tys. jest zaledwie 18 proc. w tej grupie, za to osób z dochodami powyżej 7 tys. aż 28 proc.
Podejście do cen paliw jest sprawą polityczną, jak zwraca uwagę "Rzeczpospolita". Między rządem a opozycją jest toczona zażarta dyskusja o to, gdzie leży odpowiedzialność za podwyżki. Obóz władzy uważa, że to przez pandemię koronawirusa i wojnę w Ukrainie. Według opozycji ta katastrofalna sytuacja to zasługa polityki NBP zarządzanego przez Adama Glapińskiego oraz politykę PiS.
Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła w zeszły czwartek – po raz dziesiąty z rzędu – stopy procentowe o 50 pb do 6,5 proc. W konsekwencji wzrosną raty kredytów zaciągniętych w złotówkach.
Polacy najbardziej boją się galopującej inflacji
Niedawno temu omawialiśmy wyniki sondażu przygotowanego przez United Surveys dla RMF i "Dziennika Gazety Prawnej". Wynika z nich, że Polacy najbardziej obawiają się "jeszcze wyższej inflacji". Taką odpowiedź wskazało 36,3 proc. respondentów.
W czerwcu Główny Urząd Statystyczny odnotował wzrost inflacji z 13,9 proc. do 15,6 proc. Według ekspertów w najbliższym czasie nie powinniśmy spodziewać się spadku cen. Nic także nie zapowiada końca kłopotów związanych z agresywną polityką Władimira Putina.
Eskalacji konfliktu z Rosją najbardziej boi się 25,3 proc. ankietowanych. Na trzecim miejscu spośród największych bolączek naszego społeczeństwa są "kłopoty z ogrzewaniem zimą". Ta kwestia spędza sen z powiek 11,4 proc. badanych.
Lęki zdecydowanej mniejszości dotyczą tematów związanych z polityką prowadzoną przez Prawo i Sprawiedliwość. 9 proc. ankietowanych bowiem obawia się nasilenia konfliktu związanego z nadchodzącymi wyborami.
Co ciekawe, inflacji najbardziej obawiają się osoby w wieku 18-29 oraz 30-39 lat. Lęk przed drożyzną w tych grupach wskazało kolejno 62 proc. i 78 proc. osób. Eskalacji konfliktu boją się zaś osoby w grupie 40-49 i 50-59 lat (50 proc. i 32 proc.).
Seniorzy w wieku 60-69 boją się zaś o możliwość ogrzewania domu zimą (24 proc.). Emeryci powyżej 70. roku życia zaś najbardziej obawiają się przede wszystkim inflacji i działań Kremla (34 proc. i 28 proc.).