"To wygląda na kabaret", "Prezes Glapiński to kuriozum w skali Europy". Eksperci o prezesie NBP
- "Obalić rząd, wprowadzić Polskę do strefy euro, podpisać się pod pomysłem państwa europejskiego. Taki jest ich plan. Z tym planem został wysłany do Polski Donald Tusk" – mówił w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" prezes NBP.
- – Zgodnie z Konstytucją prezes NBP nie może prowadzić działalności politycznej, w związku z tym nie tylko nie powinien, ale nie ma prawa wypowiadać się publicznie ani na temat polityki wewnętrznej kraju, ani na temat polityki zagranicznej – komentuje w naTemat prof. Witold Orłowski.
- Co na to inni eksperci?
Co Glapiński powiedział w "Sieci"
W głośnym wywiadzie dla tygodnika "Sieci" Adam Glapiński uderzył w Donalda Tuska i Niemcy. Mówił m.in.: "Obalić rząd, wprowadzić Polskę do strefy euro, podpisać się pod pomysłem państwa europejskiego. Taki jest ich plan. Z tym planem został wysłany do Polski Donald Tusk".
Powiedział też, że zastanawiał się, dlaczego Donald Tusk zaatakował jego oraz Narodowy Bank Polski. Przypomnijmy, lider PO stwierdził w lipcu "ten człowiek powinien odejść jak najszybciej, gdyby miał godność, to by sam zrezygnował po tym, co zgotował Polakom". "Jeśli nie, musimy znaleźć sposoby, żeby uwolnić Polskę od tego ciężaru" – powiedział.
Niedługo potem NBP złożył zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Donalda Tuska oraz Tomasza Siemoniaka, który wypowiadał się w podobnym tonie. Uznano, że ich wypowiedzi "pozostają w sprzeczności z zasadą niezależności banku centralnego określoną w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, ustawie o NBP i w aktach prawnych Unii Europejskiej".
"Zrozumiałem, że (....) szkodliwy dla Polski atak na bank centralny musi mieć jakieś głębsze przesłanie, jakiś plan. I tu chodzi o zrealizowanie niemieckiego planu – obalenia rządu Prawa i Sprawiedliwości, ustanowienia jakiegoś "rządu Tuska" (bo niekoniecznie on musi być premierem) i wprowadzenia nas do strefy ERM II, czyli związania złotego z euro trwałym kursem, co byłoby przedsionkiem do wprowadzenia euro" – stwierdził teraz Glapiński.
Wywiad i okładka wywołały prawdziwą burzę. Dziennikarz wp.pl skomentował na Twitterze, że od pół roku wnioskuje o wywiad z prezesem Glapińskim i bez skutku. "Chciałbym z nim porozmawiać o inflacji, stopach procentowych, sytuacji polskiego złotego. Niestety pan prezes nie ma czasu. Przecież się nie rozdwoi, a musi udzielać wywiadów o złym Tusku" – zakpił Patryk Słowik.
Politycy Zjednoczonej Prawicy bronią jednak Glapińskiego. "A nie chce obalić Tusk rządu? Prezes jest niezależną instytucją, wypowiada się własnego uznania, realizując własną politykę" - mówił, cytowany przez TVN24, wiceminister infrastruktury Marek Gróbarczyk.
Czy prezes NBP ma prawo wypowiadać się w ten sposób? "Nie tyle, że ma prawo, czy nie ma prawa. Po prostu reaguje na kalumnie i oszczerstwa – to chyba prawo obywatelskie i takie ludzkie prawo, a czy jest to karalne? Proszę bardzo, może ktoś to zgłosić" – odpowiedział w TVN24 Tadeusz Cymański, poseł Solidarnej Polski.
Nasi rozmówcy na prezesie NBP nie zostawiają suchej nitki. Nie od dziś. W sieci też wrze. Zresztą jak zawsze po głośnych wystąpieniach szefa banku centralnego.
– Prezes Glapiński złamał wszelkie zasady obowiązujące bankierów centralnych w cywilizowanych krajach. Moim zdaniem naruszył także i Konstytucję, i ustawę o NBP, bo nie wypełnia swoich zadań zgodnie z mandatem, który został mu powierzony. Natomiast ta jego sensacyjna beletrystyka to absurdalna i żałosna próba odwrócenia uwagi od własnych porażek, od totalnej klęski polityki pieniężnej, a także od tego, jak prezes Glapiński uzależniony jest od władzy politycznej w Polsce, co widać gołym okiem – komentuje w rozmowie z naTemat poseł Dariusz Rosati, prof. nauk ekonomicznych, były szef MSZ i były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Dodaje, że prezes NBP narusza godność piastowanego przez siebie urzędu: – Atakuje partię opozycyjną. W ogóle powinien milczeć na ten temat. Prezes NBP nie powinien włączać się w jakąkolwiek bieżącą walkę polityczną w kraju między partią rządzącą a opozycją. To skandal i kolejne naruszenie konstytucyjnych zapisów.
Sama wizyta Glapińskiego – na kilka przed głosowaniem w Sejmie ws. jego wyboru – w siedzibie partii rządzącej to jaskrawy i ostentacyjny dowód na brak jakiejkolwiek niezależności politycznej. Glapiński się z tym nie kryje. Zrobimy wszystko, żeby ten człowiek jak najszybciej odszedł z NBP. On stanowi zagrożenie dla Polski.
Co mówi Konstytucja o prezesie NBP
Sprawa niezależności prezesa NBP wraca jak bumerang. Artykuł 227. (Rozdział X o Finansach Publicznych) Konstytucji RP stwierdza, że "Prezes Narodowego Banku Polskiego nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu".
Sporo komentujących w sieci nie od dziś to wytyka i zadaje pytanie o niezależność obecnego prezesa NBP. "Glapiński jest niezależny inaczej, czyli po pisowsku" – tak jakiś czas temu ocenił były prezes NBP Leszek Balcerowicz.
– Zgodnie z Konstytucją prezes NBP nie może prowadzić działalności politycznej, w związku z tym nie tylko nie powinien, ale nie ma prawa wypowiadać się publicznie ani na temat polityki wewnętrznej kraju, ani na temat polityki zagranicznej. Ma być apolityczny i to jest jego obowiązkiem konstytucyjnym. Można więc mówić o postępowaniu niezgodnym z zasadami, choć oczywiście tylko prawnicy mogą ustalić, czy prezes złamał w ten sposób literę prawa. Nie mam natomiast wątpliwości, że jego wypowiedzi są absolutnie sprzeczne z duchem prawa, które zakazuje prezesowi NBP działalności politycznej – mówi naTemat ekonomista prof. Witold Orłowski.
Łukasz Bernatowicz, prezes Związku Pracodawców Business Centre Club, wypowiada się jako prawnik, jako przedsiębiorca oraz jako szef organizacji przedsiębiorców.
– Jako prawnik mogę powiedzieć, że jest to niezgodne z ustawą o NBP, która reguluje również pozycję prezesa. Tak samo, jak Konstytucja RP. Prezes po raz kolejny wchodzi na pole zastrzeżone dla innych podmiotów. Albo inaczej – na pole zakazane dla niego, czyli polityczne. Udziela się politycznie, wykracza poza swoje kompetencje. I jeszcze można by powiedzieć "No dobrze, ale coś mądrego powiedział". Ale niestety nie można – mówi naTemat.
Po co Glapiński porusza wątki polityczne?
– Może się to wiązać z pewnym niedosytem, wynikającym z braku sukcesów w działalności, którą ma obowiązek prowadzić, czyli z polityką pieniężną. Jeśli dodać, że to, co mówi, nie brzmi zbyt sensownie, mam również wątpliwości co do jakości tej analizy politycznej, której, tak czy owak, z ust prezesa NBP nie powinniśmy słuchać – komentuje w rozmowie z naTemat prof. Witold Orłowski.
Podkreśla: – Bardziej zależałoby mi na tym, żeby prezes NBP umiejętnie radził sobie z polityką pieniężną, co wchodzi w zakres jego obowiązków. Niestety, najwyraźniej brak odpowiednich sukcesów na tym polu, chyba rekompensuje sobie wypowiedziami na zupełnie innych polach, które nie należą do jego kompetencji.
Mam głębokie wrażenie, że prezesa Glapińskiego niewiele interesuje to, co z jego ust usłyszą uczestnicy rynku czy w ogóle opinia publiczna. Wydaje mi się, że prezesa Glapińskiego interesuje wyłącznie to, co z tego usłyszy pewien znany polityk. I do niego skierowane są jego wypowiedzi. Wydaje mi się, że trochę tracimy czas, zastanawiając się, co prezes Glapiński chciał nam przekazać. Bo ta wypowiedź w ogóle nie była skierowana do nas.
Polityka to jedno, a treść drugie
Wywiad w "Sieci" jest szeroko komentowany również z powodu samej treści dotyczącej sytuacji ekonomicznej kraju. Eksperci i opozycja mówią o bzdurach i również tu nie bardzo mają litość dla prezesa NBP. – To stały repertuar i zgodne z całą narracją PiS i Kaczyńskiego szukanie winnych. To cały czas tworzenie fikcyjnych zagrożeń po to, żeby elektorat pisowski, który z reguły jest mniej wykształcony i bardziej skłonny do dawania wiary rozmaitym teoriom spiskowym, dał się przekonać, że PO i Tusk, do spółki z Brukselą i Berlinem, zagrażają Polsce. A jedynym gwarantem suwerenności jest PiS. To stała śpiewka, która staje się coraz bardziej ograna – mówi Dariusz Rosati.
Łukasz Bernatowicz, jako szef organizacji pracodawców, wytyka, że wchodząc do UE zgodziliśmy się, że kiedyś euro przyjmiemy.
– Opowiadanie teraz, że jest to formą zniewolenia, czy skolonizowania Polski, jest kompletną bzdurą. Wystarczy spojrzeć, jak się dziś mają gospodarki, które wprowadziły euro, choćby Słowacja, czy kraje bałtyckie. Mimo wysokiej inflacji stopy procentowe są tam ciągle niskie. Opowiadanie, że ci, którzy mają euro, mają gorzej, jest po prostu nieprawdą. Poza tym, gdybyśmy mieli euro, pan Glapiński nie mógłby na telefon z Nowogrodzkiej drukować pieniędzy, bo drukiem euro zawiaduje Europejski Bank Centralny – mówi.
Niestety prezes NBP robi bardzo dużo, żeby osłabić złotówkę i jest prezesem dyspozycyjnym wobec rządu, na skalę jaka nigdy w Polsce po 1989 roku nie była spotykana. Takie działanie szkodzi polskiej gospodarce, deprecjonuje polską walutę, której prezes z urzędu powinien bronić. To jest paradoks.
Zdaniem prof. Orłowskiego wypowiedź Glapińskiego o strefie euro to również wtrącanie się w nieswoje kompetencje, bo decyzja o przyjęciu euro w ogóle nie należy do NBP.
– Jednak muszę powiedzieć, że tu prezes ma rację. Skutkiem prowadzonej od kilku lat przez NBP i rząd polityki jest to, że w tej chwili nie spełniamy żadnych kryteriów i rzeczywiście, nie jest wyobrażalne, by Polska wstąpiła do strefy euro. Nawet gdyby władze, które mają prawo podjąć taką decyzję, czyli Sejm i rząd, zdecydowały się to zrobić. Prezes ma absolutną rację – rzeczywiście doprowadził do tego, że nawet gdybyśmy chcieli, to za jego kadencji nie wstąpimy do strefy euro – mówi.
O zarzutach, że jest współodpowiedzialny za poziom inflacji w Polsce, Glapiński odpowiedział: "To świadoma próba tworzenia atmosfery anarchii, chaosu, że coś się wali, że kryzys nas przewróci".
– To nie jest żadna anarchia, to jest zapis artykułu 227 Konstytucji, który mówi o tym, że NBP właśnie za nią odpowiada. To, czy sam prezes NBP uważa, że za inflację odpowiada czy nie, ma znaczenie wtórne w porównaniu z tym, że konstytucja jednoznacznie mówi, że odpowiada – reaguje prod. Orłowski.
Jak powinien wyglądać idealny wywiad
Trochę przewrotnie nasuwa się pytanie, co w takim wywiadzie prezes NBP mógłby/powinien powiedzieć. Gdyby były inne okoliczności i realia w Polsce, a sytuacja inflacyjna taka sama jak dziś.
– Przede wszystkim prezes NBP nie powinien udzielać wywiadów, w których jest pytany o sprawy polityczne. Idealny wywiad to byłby taki, którego by nie było w dzisiejszych okolicznościach. Prezes powinien się przede wszystkim komunikować za pomocą raportów NBP oraz konferencji prasowych. Ewentualnie może się wypowiadać dla pism branżowych, gdzie poruszane są tylko kwestie gospodarcze - zwraca uwagę prezes Bernatowicz.
Dariusz Rosati: – Prezes NBP powinien wskazywać ogólny kierunek polityki pieniężnej, mówić o zagrożeniach związanych z inflacją albo deflacją i przede wszystkim budować stabilność finansową i gospodarczą oraz działać na rzez stabilizowania nastrojów i przewidywać, tak żeby uczestnicy rynku finansowego nie byli zaskakiwani decyzjami i zmianami. Na pewno nie powinien dolewać benzyny do ognia, gdy mamy taką inflację.
– To, co on mówi, to zaprzeczenie poważnego traktowania rynków. To wygląda na kabaret. Jego opowieści o tym, że Polska jest najlepsza, świadczą o tym, że to oficer propagandowy partii rządzącej, który na swoim odcinku próbuje realizować cele partyjne, a nie cele konstytucyjne. On wypowiada się na tematy, na które powinien milczeć we wszystkich możliwych językach – dodaje.
Glapiński i inni prezesi NBP
Pytamy też, czy przed Glapińskim któryś z prezesów NBP również w jakiś sposób okazywał swoją polityczność?
– Każdy z prezesów NBP wywodził się z jakiejś opcji politycznej. Czy to Gronkiewicz-Waltz, czy Balcerowicz, Belka, Skrzypek. Natomiast wraz z objęciem funkcji prezesa zapominali o tym. Często spierali się, czy nie wykonywali poleceń swoich byłych przełożonych, a wtedy premierów czy ministrów finansów. Obecny prezes odszedł od tej dobrej praktyki. To duży problem dla naszej gospodarki – mówi Łukasz Bernatowicz.
Prezesi banków centralnych w krajach cywilizowanych są kompletnie niezależni od władzy wykonawczej i absolutnie nie robią tego, co władzy się podoba. Od tego jest prezes banku centralnego, żeby dbać o wartość lokalnej waluty. Prezes Glapiński to kuriozum w skali Europy.
Szukamy mimo to przykładów w Polsce. Czy inni prezesi NBP, choć w minimalnym stopniu tak określali się politycznie?
– Zrobił to Marek Belka, w czasie podsłuchanej rozmowy. Tyle że to była rozmowa prywatna, która została bezprawnie nagrana. Prywatnie prezes NBP może mówić, co mu się podoba. Publicznie nie – mówi prof. Orłowski.
Dariusz Rosati wskazuje na Hannę Gronkiewicz-Waltz: – Pani prezes Hanna Gronkiewicz-Waltz wystartowała kiedyś w wyborach prezydenckich jako urzędująca prezes NBP. Moim zdaniem było to niezręczne, ale to było 25 lat temu. Jednak to, co ona zrobiła, nie ma żadnego porównania z tym, co wyprawia Glapiński – po 25 latach funkcjonowania ze stabilną konstytucją, gdy jesteśmy w UE i gdy wszystkie zasady i standardy wydawało się, że zostały ugruntowane.
Tak czy inaczej, krytyka pod adresem obecnego prezesa NBP leje się strumieniami. I tylko w PiS zdają się nie widzieć jej powodów.
– Krytykowaliśmy Glapińskiego za totalną porażkę w walce z inflacją. Oczywiście, że rząd przyłożył swoje, bo w ciągu ostatnich kilku lat poszedł w ogromne wydatki. Ale Glapiński to wszystko finansował, obniżał stopy procentowe, skupował obligacje skarbowe, pompując w ten sposób gotówkę do gospodarki. To jest elementarz. Nie ma możliwości, żeby wywinął się od odpowiedzialności – uważa Dariusz Rosati.
– Dlatego wytacza teraz najcięższe działa, żeby chociaż częściowo skierował gniew narodu w inną stronę. To jest jego linia obrony. Próbuje przekonywać, że krytyka jego działań to zamach na polskość, suwerenność itd. To typowa PiS-owska narracja - mówią, że krytyka rządu PiS to atak na Polskę. Ręce opadają – dodaje.