Tyszkiewicz: Kaczyński chce reparacji wojennych. OK. Jaki bilans?
Kaczyński lubi wojny. Lubi szczuć i siać nienawiść. Byli już uchodźcy, pasożyty i pierwotniaki, teraz słowo klucz do wygrania kolejnych wyborów brzmi: reparacje od Niemca.
Na Niemcach się nie skończy. Potem Kaczyński wystawi rachunek Szwedom za Potop Szwedzki, kiedy to Polska poniosła relatywnie największe straty w swojej 1000-letniej historii. Szwedzi palili, mordowali, gwałcili i rabowali. Spustoszyli Warszawę i Kraków. Czas na reparacje. Według poufnych informacji Kaczyński zażąda przekazania Polsce m.in. Ikei i Volvo.
Czytaj także: Zwrotu tych skarbów Pawłowicz domaga się od Szwedów. Oto co utraciliśmy podczas potopu
Ale na poważnie, wracając do Niemiec:
Niemiec wróg najgorszy. W senacie, każdego dnia posiedzenia, słowo niemiec (celowo z małej litery) przez senatorów i ministrów z PiS jest odmieniane przez wszystkie przypadki przy każdej okazji.
Prezes w swoich pretorianach zaszczepił nienawiść do naszego zachodniego sąsiada, z którym z trudem od dziesięcioleci my na Zachodzie Polski, budowaliśmy dobre relacje.
Nam są potrzebni przyjaciele, nie wrogowie. I nikt nie chce zapominać historii. Wprost przeciwnie, trzeba ją pielęgnować i przypominać, żeby tragedie minionych lat się nie powtórzyły. Ale nie wolno ciągle szczuć i napuszczać jednych na drugich. Komu to jest potrzebne? Tylko Kaczyńskiemu, żeby na nucie nienawiści budować poparcie potrzebne do utrzymania władzy za wszelką cenę.
Wracając do reparacji: po IV rozbiorze Polski w 1939 roku, po przegranej przez Polskę II Wojnie Światowej, Stalin zagrabił tereny wschodniej Polski, gdzie się i ja urodziłem.
Teraz Kaczyński wypowie wojnę Rosji i Putinowi, żądając zwrotu Kresów Wschodnich, ale też Lwowa od Ukrainy, Wilna od Litwinów czy Brześcia od Łukaszenki?
"Idź na całość, idź na całość, idź na całość..."- zakrzyknie suweren, wierząc w boskość niezwyciężonego i nieomylnego przywódcy? I Kaczyński zażąda reparacji od Rosji, za mordy i gwałty, za grabieże, za Kresy? A jak nie dostanie, to wypowie wojnę Putinowi? Dlaczego tego nie robi? Tchórzostwo czy polityka nastawiona na otumanionego propagandą suwerena? Zrezygnował nawet już z wraku Tupolewa.
A ja co mam robić? Mój dom jest na zachodzie Polski, 70 km do granicy z Niemcami, która nie jest "murem podzielona" (Kult). Tu jest teraz moja Ojczyzna. Tam zostały prochy moich przodków. Tu leżą kości Niemców. To była ich Ojczyzna od setek lat.
Pogodziliśmy się z tym, zakopaliśmy topory wojenne, po co ruszać te kości?
Mój dom został zbudowany w 1933 roku. Można jeszcze odszukać ślady po poprzednich niemieckich właścicielach, którzy tam się rodzili, mieszkali, kochali i umierali. To była ich ziemia i ich dom. Przez lata dom wyremontowałem, tam się wychowała moja córka, żona posadziła w ogrodzie piękne kwiaty, w okna zagląda jarzębina czerwona.
Co teraz? Powrót na wschód, gdzie przed wojną synonimem powiewu cywilizacji była sławojka?
Kaczyński chce reparacji wojennych. OK. Jaki bilans? Co nam zabrał Stalin, a co my zabraliśmy Niemcom?
Po wojnie wiele niemieckich miast na zachodzie było zniszczonych: Wrocław, Głogów, Kostrzyn nad Odrą. Ale też wiele nietkniętych.
W mojej rodzinnej dzisiaj Nowej Soli nie zburzono ani jednego budynku. W ramach reparacji wojennych Polska przejęła w Nowej Soli nietknięte dwa potężne zakłady przemysłowe. W tym największą w Europie fabrykę nici Gruschwitz założoną w 1816 roku przez ówczesnego majstra Johanna Dawida Gruschwitza, wtedy już działającej od XVI wieku manufaktury, w której na początku produkowano nici do żagli. W szczycie w tej fabryce pracowało blisko 5 tysięcy osób. To na gruzach tej fabryki, która upadła pod koniec lat 90-tych, premier Beata Szydło zorganizowała słynną konferencję prasową pod tytułem "Polska w ruinie.
Drugą przejętą przez Polskę bez żadnych zniszczeń fabryką, była założona przez Karla Heinricha Glaesera w 1827 roku, huta żelaza Krausewerk, w której w szczycie pracowało blisko 5000 osób, głównie mężczyzn. Fabryk i zakładów było więcej, ale po wojnie, w przejętych od Niemców bez jednego wystrzału fabrykach, w szczycie pracowało blisko 10 000 osób. Długo by o tym.
Moje miasto nazywało się Neusalz, dzisiaj nazywa się Nowa Sól.
Za granicą, za Odrą i Nysą, dzisiaj mieszkają nasi przyjaciele, nie wrogowie. Tę przyjaźń budowaliśmy i pielęgnowaliśmy przez wiele lat. Pamiętając trudną historię, Niemcy bardzo często wyciągali do nas pomocną dłoń. Nawiązaliśmy bardzo dobre relacje, żeby koszmar wojny już się nigdy nie powtórzył. Niemcy z nami, świadomi przeszłości, budowali przyszłość. Co teraz, kiedy Kaczyński rzuca rękawicę? Być dumnym z odwagi i bezkompromisowości najjaśniejszego przywódcy, czy powinny przeważać wstyd i zażenowanie? Upomnieć się o swoje? OK. Ale co z moim domem?
Kaczyński otworzył kolejną puszkę Pandory. Ten człowiek nie potrafi żyć bez konfliktu. Z reparacji będą nici, i to bynajmniej nie od Gruschwitza, pozostanie tylko wstyd i zażenowanie. I znów przez lata trzeba będzie odbudowywać relacje z sąsiadem, żeby choć za naszą zachodnią granicą był przyjaciel, nie wróg.
A jaki rachunek przyjdzie nam zapłacić? Niestabilność państwa spowoduje zatrzymanie, a w konsekwencji i odpływ zachodnich inwestycji, w tym niemieckich, które do tej pory w dużej mierze budowały fundamenty naszego wzrostu gospodarczego. Niemcy inwestowali w Polsce, w Nowej Soli i im, i nam się to po prostu opłacało. Z bezrobocia na poziomie 42 proc. w 2002 roku, dzisiaj między innym dzięki niemieckim inwestycjom, mamy niemal zerowe bezrobocie.
Czytaj także: "Wygląda na to, że rzeczywiście mogą rządzić do 2031 roku". Wadim Tyszkiewicz zrozumiał, na czym polega plan PiS-u
W Nowej Soli mamy fabryki z niemieckim kapitałem i niemiecką myślą techniczną: Gedia Poland, zatrudniająca 1800 osób, do tego Voit, Nord, Jost... razem ty kilka tysięcy miejsc pracy.
Inwestorzy, mając na uwadze takiego genialnego przywódcę u sterów Polski, w trosce o swoje inwestycje, będą je rozwijać, czy raczej zwijać, obawiając się ich nacjonalizacji przez Kaczyńskiego?
Już dzisiaj wskaźnik BIZ (bezpośrednie inwestycje zagraniczne), który jest w dużej mierze podstawą wzrostu gospodarczego, jest najniższy od kilkunastu lat. Jeszcze gospodarka działa, ale efekty dramatycznej polityki tego rządu przyjdą za jakiś czas, nie od razu zaboli, ale zaboli. I trzeba jak najszybciej odsunąć tego szaleńca od władzy, żeby rzeczywiście zapowiedź Szydło Polski w ruinie, nie stała się faktem.
Kaczyński chce władzy, nie reparacji. Jak mówi, że chce, to wiadomo, że mówi. Te słowa o reparacjach nie są kierowane do Niemiec, Szwecji czy Rosji. One są kierowane do nieświadomego geopolitycznie elektoratu wpatrzonego w szkiełko TVP.
Wpis pierwotnie ukazał się na profilu senatora Wadima Tyszkiewicza na Facebooku.