Zwrot ws. wypadku w Chorwacji. Organizator pielgrzymki działał nielegalnie
- Za przejazd z Chorwacji do Medjugorie odpowiadała firma "U Brata Józefa". Biuro podróży działało bez odpowiedniego wpisu
- Oznacza to, że najprawdopodobniej tworzyło tak zwaną szarą strefę. Właścicielowi może grozić nie tylko kara grzywny, ale i więzienia
- Mazowiecki urząd marszałkowski już złożył zawiadomienie do prokuratury. Toczy się także postępowanie administracyjne
Nowe ustalenia ws. wypadku autokaru w Chorwacji
Wyjaśnijmy – aby w pełni legalnie zajmować się organizowaniem turystyki, należy uzyskać odpowiedni wpis w rejestrze o nazwie "Rejestr Organizatorów Turystyki i Przedsiębiorców Ułatwiających Nabywanie Powiązanych Usług Turystycznych".
Do uzyskania takiego wpisu należy złożyć odpowiednie dokumenty do marszałka danego województwa, gdzie jest zarejestrowana działalność gospodarcza. Wyjątkiem od reguły są wycieczki niezarobkowe dla ograniczonej grupy osób.
Co najważniejsze – muszą one być organizowane okazjonalne. Firma "U Brata Józefa" na swojej stronie zapewnia jednak, że zajmuje się również cyklicznymi imprezami turystycznymi.
Co to oznacza w praktyce? W wiadomości do PAP mazowiecki urząd marszałkowski wyjaśnił, że klienci "U Brata Józefa" nie są objęci gwarancją ubezpieczeniową. W wyniku nowych informacji sprawa przebiega dwutorowo.
Organy ścigania będą musiały dokładnie zbadać sprawę. Jeśli wina właściciela "U Brata Józefa" zostanie potwierdzona, grozi mu nawet do 3 lat więzienia. Równolegle toczy się postępowanie administracyjne.
Dramat polskich pielgrzymów w Chorwacji. Nie żyje 12 osób
Jak pisaliśmy w naTemat, do tragedii doszło w sobotę 6 sierpnia o godzinie 05:40 na autostradzie A4 Zagrzeb - Gorican w Chorwacji. Autokar nagle zjechał z drogi w kierunku Zagrzebia i wpadł prosto do rowu.
W chwili zdarzenia za kierownicą siedział 72-latek, który był także wieloletnim pracownikiem Urzędu Miejskiego w Płońsku. Niestety, chorwacka prokuratura poinformowała w ostatni poniedziałek o śmierci drugiego z kierowców. Mężczyzna mógł być kluczowym świadkiem w sprawie wypadku.
W wyniku zdarzenia zginęło 12 osób, a 32 zostały ranne. 19 trafiło do szpitali w stanie krytycznym. Pielgrzymi zostali już przetransportowani do Polski.
Wśród zmarłych był między innymi ksiądz Grzegorz Radziszewski, który pełnił posługę w Sokołowie Podlaskim. W sprawie zareagował także Episkopat Polski. Biskup Krzysztof Zadarko zapowiedział specjalne "wskazania dla duszpasterstwa pielgrzymów".
O wypadku opowiedział polskim mediom jeden z pasażerów, ksiądz Rafał Działek. – Pan Paweł mówił mi, że w pewnym momencie usłyszał coś jakby wystrzał koła. Powiedział: jakby autobus złapał kapcia. Dla mnie to byłoby jakieś wyjaśnienie tego, dlaczego autobus nagle zjechał z prostej drogi – opisał.