Dziewczyna z bagien kontra reszta świata. Film "Gdzie śpiewają raki" nie zawiedzie fanów książki

Ola Gersz
16 sierpnia 2022, 17:32 • 1 minuta czytania
Są takie powieści, o których długo nie da się zapomnieć. Bestsellerowe "Gdzie śpiewają raki" Delii Owens, to jedna z takich książek. Historia "Dziewczyny z Bagien", samotnie żyjącej na mokradłach Karoliny Północnej młodej Kyi, szokuje, zachwyca, porusza i wzrusza. Ale czy ta sztuka udała się również ekranizacji z Daisy Edgar-Jones, gwiazdą "Normalnych ludzi", w głównej roli? Oto przedpremierowa recenzja filmu "Gdzie śpiewają raki".
"Gdzie śpiewają raki" to opowieść o młodej kobiecie, która musiała stawić czoła nie tylko samotności, ale i społecznym uprzedzeniom Fot. Kadr z "Gdzie śpiewają raki"

Mokradła. Przepastne, tajemnicze, dzikie, zachwycające monumentalnym pięknem: rozproszonym światłem, lśniącą w słońcu wodą, nieokiełznaną roślinnością. To dom setek gatunków żywych istot i miejsce, w którym udręczone dusze szukają wolności, a outsiderzy znajdują schronienie.

Jednak mokradła (które, jak wyjaśnia na początku filmu "Gdzie śpiewają raki" Kya, to wcale nie to samo, co bagna) potrafią być również zdradzieckie i mordercze. Możesz się w nich zgubić, zatracić, stracić życie. Zwłaszcza jeśli nie masz do nich szacunku.

To właśnie mokradła są głównym bohaterem powieści "Gdzie śpiewają raki" Delii Owens. Tak, nie przesłyszeliście się. To one grają pierwsze skrzypce w wydanej w 2018 roku w Stanach Zjednoczonych książce, która błyskawicznie stała się bestsellerem i do dziś została sprzedana w ponad 15 milionach kopii. Zresztą w Polsce "Gdzie śpiewają raki" również pokochano – powieść (wydana nakładem Świata Książki) była finalistką plebiscytu Książka Roku serwisu Lubimy Czytać w kategorii "literatura piękna" w 2019 roku.

Ekranizacja była więc tylko kwestią czasu, a prawa do powieści szybko wykupiła sama Reese Witherspoon, hollywoodzka gwiazda, miłośniczka dobrej literatury i szefowa firmy producenckiej Hello Sunshine. Tej samej, która na swoim koncie ma takie sukcesy, jak: filmy "Dzika droga" i "Zaginiona dziewczyna" czy seriale "Wielkie kłamstewka", "The Morning Show" i "Małe ogniska" (wszystkie te tytuły są oparte na książkach, do których Witherspoon niewątpliwie ma nosa).

Fani "Gdzie śpiewają raki" w końcu się doczekali. Długo wyczekiwana adaptacja powieści Owen pojawi się na ekranach polskich kina już 19 sierpnia. Ja już ją obejrzałam. Jak wrażenia? Czy filmowe mokradła pochłonęły mnie tak samo, jak te książkowe?

Dziewczyna z Bagien i morderstwo

Rok 1969, wybrzeże Karoliny Południowej. Dwóch chłopców znajduje na mokradłach ciało popularnego w okolicy młodego mężczyzny Chase'a Andrewsa, syna zamożnych mieszkańców miasteczka Barkley Cove.

Tropy doprowadzają szeryfa do mieszkającej na mokradłach Kyi Clark, zwanej przez lokalną społeczność "Dziewczyną z Bagien". Wokół niej powstało wiele legend: jest dzikuską, brakującym ogniwem ewolucji, wiedźmą. Mimo że oskarżycielom brakuje dowodów, to mieszkańcy są przekonani, że to Kya zamordowała Chase'a i rozpoczyna się nierówny proces, w którym kobietę broni miejscowy prawnik Tom Milton (David Strathairn).

Kilkanaście lat wcześniej, lata 50, chatka na mokradłach. Tu tutaj żyje Kya (Jojo Regina) z rodzicami, braćmi i siostrami. Od przemocowego ojca szybko uciekają jednak kolejni członkowie rodziny Clarków, w tym matka, na którą Kya długo czeka na frontowych schodach domu. W końcu dziewczynka zostaje zupełnie sama. Na dzikich mokradłach, bez bieżącej wody i środków do życia. Nieumiejąca czytać i pisać, ale kochająca otaczającą ją naturę, która jest dla niej opiekunką, pocieszycielką i żywicielką.

Mijają lata. Kya (Daisy Edgar-Jones) jest już młodą kobietą. Przetrwała dzięki zbieraniu małży i sprzedawaniu ich w lokalnym sklepiku oraz pomocy jego właścicieli: Skoczka (Sterling Macer Jr.) i jego żony Mabel (Michael Hyatt). Pewnego dnia znajduje na pniu w lesie ptasie pióro. Zafascynowana odpowiada równie cennym znaleziskiem – niewykształcona Kya kolekcjonuje bowiem pióra i muszle, obserwuje żyjące na mokradłach gatunki, rysuje ptaki z zadziwiającą precyzją.

Tak spotyka Tate'a Walkera (Taylor John Smith), młodego mieszkańca Barkley Cove, którego również fascynują mokradła i który uczy ją pisać i czytać. Dziewczyna szybko się z nim zaprzyjaźnia, a w końcu zakochuje, jednak i ukochany Tate – jak wcześniej członkowie ją rodziny – ją opuszcza. Zrozpaczona Kya ponownie odnajduje ukojenie w przyrodzie, ale gdy poznaje atrakcyjnego Chase'a Andrewsa (Harris Dickinson), jej życie diametralnie się zmienia.

Jak zginął mężczyzna? Co stało się tamtej nocy na mokradłach? Czy Kya ma szansę w starciu z uprzedzoną do niej lokalną społecznością, dla której jest niebezpieczną dzikuską?

Baśniowe Południe

Filmowa adaptacja powieści Delii Owens klimatem przywodzi nieco na myśl inne kameralne i urokliwe filmy, które dzieją się na amerykańskim Południu, jak "Smażone, zielone pomidory" czy "Bestie z południowych krain" (ich współscenarzystka Lucy Alibar jest zresztą scenarzystką "Gdzie śpiewają raki"). Mamy tutaj i duszny klimat południowych stanów, i małą społeczność, i bohaterkę, która odstaje od miejscowych, i tajemnicze, wręcz magiczne piękno przyrody.

Film Olivii Newman ("Pierwsza walka") zgrabnie łączy opowieść o dojrzewaniu, romans, proces sądowy i studium o przyrodzie mokradeł, chociaż reżyserka momentami traci ton. Ten miejscami jest nierówny, a "Gdzie śpiewają ptaki" robią największe wrażenie wśród dzikiej przyrody z Kayą w jej centrum – opuszczoną i samotną dziewczynką, a później kobietą, która dostrzega w naturze piękno, na które większość jest ślepa.

To w tych "dzikich" momentach film ma największą siłę i staje się wręcz uniwersalną baśnią o niezależnej dziewczynie, która musi zawalczyć o swoją indywidualność i stawić czoła wrogiemu, zewnętrznemu światu. Aż szkoda, że nie ma ich w "Gdzie śpiewają raki" więcej, jednak Newman i Alibar udaje się nie stracić z oczu samej Kyi pod ciężarem jej relacji z mężczyznami czy procesu o morderstwo. Film przez cały czas jest odą nie tylko do żywiołu natury, ale również do siły kobiety i wolności jednostki.

Sam film jest wierną ekranizacją powieści Delii Owens, jednak jest bardziej ułożony i stonowaną niż książkowy pierwowzór. Momentami brakuje tutaj prawdziwej dzikości i silnych emocji, obraz często przechyla się w stronę familijnej i miłosnej opowieści. Wszystko rekompensuje jednak zapierająca dech w piersiach sceneria mokradeł ("Gdzie śpiewają raki" były kręcone w Luizjanie), przepiękna scenografia (udekorowana muszlami i piórami chatka Kyi wygląda niczym z baśni) oraz urzekające zdjęcia Polly Morgan.

Daisy Edgar-Jones znowu zachwyca

Mokradło to bohater "Gdzie śpiewają raki", ale jest też druga, również ważna bohaterka. Kya. To postać niczym żywcem wyjęta z baśni. Sierota, nad którą znęcano się w dzieciństwie. Piękność, która rozumie przyrodę i żyje z nią w harmonii. Utalentowana i inteligentna artystka, która przyciąga wrażliwością. Silna wojowniczka, która potrafi przetrwać nawet w najtrudniejszych okolicznościach. Daisy Edgar-Jones, gwiazda serialu "Normalni ludzie", okazała się wybitnym wyborem do tej roli (świetna jest również Jojo Regina jako młodsza Kya). Brytyjska aktorka nie robi z Kyi superbohaterki, ale zwyczajną kobietę, która musiała stawić czoła rzeczom, które wcale nie są zwyczajne: przemocy, uprzedzeniom, opuszczeniu, samotności, biedzie, złamanemu sercu, oskarżeniom o morderstwo.

Filmowa Kya, owszem, momentami przypomina nimfę z mokradeł: z rozwianym włosem, zaróżowionymi policzkami, rozmarzonym wzrokiem. Jednak Edgar-Jones przedstawia ją właśnie jako człowieka, a nie mitycznego stwora. Kya jest rozsądna i praktyczna, momentami sceptyczna, ufająca nauce. Ceni sobie wolność i stroni od ludzi, ale momentami ją do nich ciągnie, bo kobiecie zwyczajnie brakuje bliskości.

Edgar-Jones już w doskonałych "Normalnych ludziach" (do obejrzenia na HBO Max) oraz horrorze "Fresh" pokazała, że jest jedną z najciekawszych młodych aktorek, a jej karierę warto obserwować. W "Gdzie śpiewają raki", filmie, które wciągnie cię w piękno mokradeł oraz niejednokrotnie zaskoczy, Brytyjka tylko to udowadnia. Ale obraz Olivii Newman warto obejrzeć nie tylko dla niej i przyrodniczych cudów, ale dla samej niesamowitej opowieści, która wyszła spod pióra Delii Owens.

A ci, którzy po seansie będą spragnieni południowego klimatu, mogą posłuchać kameralnego utworu Taylor Swift "Carolina", który został napisany specjalnie na potrzeby filmu. I był to muzyczny strzał w dziesiątkę.