Potężna eksplozja w największym mieście okupowanego Krymu. Wśród Rosjan panika
- Kolejna eksplozja w Sewastopolu na okupowanym przez Rosjan Krymie. Tym razem celem ataku była siedziba dowództwa Floty Czarnomorskiej
- Atak został przeprowadzony za pomocą drona. Ukraińska armia oficjalnie nie wzięła jak dotąd odpowiedzialności za to zdarzenie
- Amerykański Instytut Studiów nad Wojną ocenia, że po serii ataków na Krymie rosyjskie dowództwo traci wiarę w bezpieczeństwo na półwyspie
W sobotę rano w mediach społecznościowych zaroiło się od nagrań i zdjęć z Sewastopola – największego miasta okupowanego od 2014 r. przez Rosjan Krymu.
Jak relacjonują świadkowie, do wybuchu doszło w pobliżu siedziby dowództwa rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Poinformował o tym m.in. lider Tatarów Krymskich Refat Czubarow.
"O 8:20, w rejonie dowództwa 'Floty Czarnomorskiej Rosji' w okupowanym Sewastopolu rozległ się silny wybuch" – napisał Czubarow. Jak podał, na dach budynku dowództwa wleciał dron. Ofiar nie odnotowano – przekazał lider Tatarów Krymskich, powołując się na informacje wyznaczonego przez Rosjan "gubernatora" Sewastopola Michaiła Razwożajewa.
W internecie są nagrania, na których widać atak drona. Eksperci zauważają, że jest to ten sam model, którego użyto podczas ataku na składy ropy w Rostowie.
To już kolejny dzień ataków na Krymie. Strona ukraińska oficjalnie nie bierze odpowiedzialności za te wydarzenia. W czwartek Sewastopolem wstrząsnęły co najmniej cztery eksplozje. Do wybuchów doszło na północy miasta, w pobliżu strategicznego, zajętego przez Rosjan lotniska wojskowego Belbek.
Czytaj także: Gen. Skrzypczak dla naTemat wyjaśnia, co tak naprawdę zdarzyło się na Krymie. "Kompromitacja Rosji"
Do ataków doszło także w Kerczu. Mieszkańcy miasta informowali o serii eksplozji, relacjonowali, że widzieli rakiety lecące "z morza" i błyski na niebie. Państwowa rosyjska agencja prasowa TASS, powołując się na doradcę tzw. premiera Krymu Siergieja Aksjonowa uspokajała, że "zadziałała obrona powietrzna" i "nie ma zagrożenia dla miasta i Mostu Krymskiego".
Już wtedy Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) w swoim raporcie informował, że po serii ukraińskich ataków na rosyjskie instalacje wojskowe na Krymie, rosyjskie dowództwo traci wiarę w bezpieczeństwo na półwyspie. W sobotniej analizie eksperci z ISW idą jeszcze dalej.
"Ukraińskie ataki na rosyjskie obiekty wojskowe na Krymie i w okupowanym obwodzie chersońskim wywołały panikę wśród Rosjan" - ocenili specjaliści z amerykańskiego think-tanku. Eksperci z ISW przyznali przy tym, że nie ma stuprocentowych dowodów, iż to siły ukraińskie przeprowadziły te uderzenia.