Oliwia Bieniuk ma dość łatki "córki popularnej aktorki". "Mama to, mama tamto"
- Najstarsza pociecha ze związku Jarosława Bieniuka i Anny Przybylskiej sukcesywnie rozwija swoją karierę i buduje pozycję w branży jako modelka, influencerka, a niebawem aktorka
- Oliwia Bieniuk od października będzie szlifować swój warsztat aktorski w szkole teatralnej
- 20-latka udzieliła szczerego wywiadu, w którym opowiedziała o kontaktach z tatą po śmierci mamy
- Wspomniała także o kwestii, która niezwykle ją męczy tj. nagminne porównywanie do rodzicielki
W październiku tego roku minie osiem lat odkąd nie ma już z nami Anny Przybylskiej. Aktorka zostawiła w bólu fanów, przyjaciół z branży, ale przede wszystkim rodzinę, ukochanego i troje dzieci.
Gwiazda na pewno byłaby dumna, widząc, jak jej partner opiekuje się ich pociechami. Najstarsza, 20-letnia Oliwia śmiało stawia pierwsze kroki w rodzimym show-biznesie, a co więcej, idzie w ślady mamy. Urodziwa córka Przybylskiej udzieliła ostatnio wywiadu serwisowi dziendobry.tvn.pl.
Oliwia Bieniuk ma dość porównywania do mamy. "Chcę się od tego oderwać"
W rozmowie Oliwia Bieniuk opowiedziała dziennikarce o tym, jak mama zapisała się w jej pamięci. Przypomnijmy, że aktorka zmarła w 2014 roku przez nowotwór trzustki.
"Mama była tą osobą, która surowo mnie wychowywała, a tata był taką osobą, która jak się kłóciłyśmy, to mówił: "Przestańcie dziewczyny, to nie ma sensu". To był taki nasz mediator. Moja mam była bardzo pedantyczna, lubiła sprzątać i bardzo mocno nas wychowywała. Trójka dzieci: dwóch chłopców i jedna dziewczynka, to spore wyzwanie" – oceniła 20-latka.
Choć teraz Oliwia mówi o swoim tacie jako o najlepszym przyjacielu, nie zawsze tak go odbierała. "Jak mama odeszła, to się zmieniło, a ja zaczęłam dojrzewać, zmieniłam się, zaczęłam się buntować. Tata musiał stać się tym złym policjantem i nie lubiliśmy się. Teraz jest bardzo dobrze, jestem duża i już sama podejmuję decyzje" – oznajmiła. Nie jest tajemnicą, że córka byłego piłkarza marzy o karierze aktorskiej. Przyznała jednak, że dalej towarzyszą jej obawy w związku z szufladkowaniem. Boi się, że ludzie jeszcze długo będą wsadzać ją w kategorię: "córka gwiazdy".
"Wiadomo, że jestem do tego przyzwyczajona, ale cały czas słyszeć 'mama to, mama tamto'" – zaznaczyła.
"Przyzwyczaiłam się, ale słyszę to od kiedy moja mama nie żyje, czyli już prawie osiem lat. Cały czas słyszę, że nie będę taka. To jest moja codzienność. Łatka, którą będę bardzo długo nosiła. Pewnie już zawsze. Ludzie będą mnie znali z tego, że jestem córką kogoś, kto był bardzo popularny" – stwierdziła.
Oliwia zdecydowała się na szkołę aktorską, aby nikt nie zarzucił jej w przyszłości, że dostała się, gdzieś "tylną furtką". W tym celu przeprowadza się z rodzinnej Gdyni do Warszawy. "Chciałabym mieć wyższe wykształcenie, to po pierwsze. Po drugie cały czas ludzie będą mi powtarzali, że wybiłam się dlatego, że moja mama była aktorką, była popularna i była najcudowniejszą istotą. Chciałabym się od tego oderwać, bo to jest trochę męczące" – wyznała.
"Myślę, że mama by mi kibicowała i byłaby bardzo zadowolona. Uważam, że ona chce, żebym była szczęśliwa, więc wspierałaby mnie w tym, co robię" – skwitowała Bieniuk.