Łukaszenka zdradził, na co pozwolił mu Putin. "Czy myślicie, że mówimy bzdury?"

Natalia Kamińska
26 sierpnia 2022, 15:34 • 1 minuta czytania
Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka znów straszy Europę. W piątek mówił, że jego kraj jest gotowy do natychmiastowej odpowiedzi "na groźby Zachodu" poprzez doposażenie samolotów wojennych w broń jądrową. Według tego, co powiedział, bombowce Su-24 zostały już dostosowane do przenoszenia broni jądrowej.
Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin. Fot. Russian Presidential Press Service/Associated Press/East News

Alaksandr Łukaszenka powiedział dziennikarzom, że na ten ruch zezwolił jego sojusznik, prezydent Rosji Władimir Putin, ponieważ Białoruś nie ma własnej broni atomowej.

Łukaszenka: SU-24 mogą przenosić broń jądrową

– Muszą zrozumieć, że żadne helikoptery ani samoloty nie uratują ich, jeśli zdecydują się na zaostrzenie sytuacji. Putin i ja powiedzieliśmy kiedyś w Petersburgu, że doposażymy białoruskie samoloty Suchoj między innymi po to, by mogły przenosić broń jądrową. Czy myślicie, że mówimy bzdury? Wszystko jest gotowe! - mówił białoruski dyktator, którego cytuje agencja informacyjna BelTA. Dokładnie chodzi o samoloty bojowe SU-24.

– Powinni się nad tym zastanowić. Ostrzegałem ich: jeśli, nie daj Boże, dojdzie do jakiejś poważnej prowokacji wobec Białorusi, znamy nasze cele – groził dalej Łukaszenka, wymieniając USA jako jedno z głównych "zagrożeń" dla Białorusi.

Na Białorusi mają być rosyjskie głowice nuklearne

Dodajmy, że na początku sierpnia w mediach pojawiły się doniesienia, według których Alaksandr Łukaszenka miał otrzymać głowice atomowe od Rosji. Miały to być cztery taktyczne głowice nuklearne.

Jedną z osób, która zwróciła na to uwagę, jest antykremlowski politolog Andriej Piontkowski. We wpisie zaapelował o jak najszybszą reakcję ze strony Joe Bidena i Stanów Zjednoczonych.

"Stany Zjednoczone muszą natychmiast potwierdzić lub zaprzeczyć, lub publicznie wyjaśnić panu Putinowi, że w przypadku, gdy rozpocznie atak nuklearny z dowolnego terytorium, zostanie osobiście wyeliminowany" – pisał wówczas na Twitterze.

Identyczny apel wystosował także Paweł Łatuszka, który jest członkiem Rady Koordynacyjnej utworzonej przez Swiatłanę Cichanouską. "W przypadku realnego zagrożenia apelujemy do władz USA o zdecydowane stanowisko" – pisał polityk.

Warto tutaj zaznaczyć, że państwa Zachodu, w tym USA i Niemcy, nie są bezczynne wobec zagrożenia z Białorusi.

Chodzi o to, że w ramach NATO Nuclear Sharing prowadzona jest polityka odstraszania Rosji. Niemcy przechowują z tego względu u siebie amerykańskie głowice atomowe. W bazie lotniczej Büchel w Nadrenii-Palatynacie ma znajdować się co najmniej 20 amerykańskich bomb. Niemcy nie mają własnej broni jądrowej.

Pakt ten nie został naruszony, kiedy kanclerzem został Olaf Scholz. "Tak długo, jak broń jądrowa odgrywa rolę w strategicznej koncepcji NATO, Niemcy są zainteresowane uczestnictwem w strategicznych dyskusjach i procesach planowania" - zapisano w umowie koalicyjnej ws. zobowiązań Niemiec wobec NATO, kiedy w 2021 roku zmienił się w tym kraju rząd.