Racewicz kąśliwie reaguje na przytyki ws. jej urody. "Starzeję się bez klasy i godności"
- Joanna Racewicz od lat mierzy się z oceniającymi i hejterskimi komentarzami
- Internauci oraz media plotkarskie uderzają w jej urodę
- Dziennikarka w ostry i wymowny sposób podsumowała takie zagrywki w jej stronę
Joanna Racewicz komentuje przytyki ws. jej urody. "Starzeję się bez klasy"
Wiele gwiazd, w tym również tych dziennikarskich, które pracują na co dzień przed kamerą, decyduje się na skorzystanie z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Joanna Racewicz nigdy nie wypierała się ani nie ukrywała, że z takowych korzystała i korzysta.
Jej metamorfoza na przestrzeni lat jest widoczna, o czym na siłę i w złośliwy sposób próbują przypominać prezenterce internauci oraz prasa brukowa. Racewicz nie jest z tego powodu do śmiechu, gdyż ma dość tłumaczenia się z ingerowania w urodę.
Jest zwyczajnie zmęczona tym, że co jakiś czas media i ludzie pozwalają sobie na niewybredne komentarze i ocenianie jej wizerunku. We wpisie prezenterka Polsatu dla przykładu przytoczyła pewien artykuł.
"Znów pewien portal ogłasza śledztwo: 'Jak przez lata zmieniła się Joanna Racewicz'. I dochodzi do wniosku: 'Nie wiemy, czy to efekt osiągnięty przez dietę, czy zabiegi medycyny estetycznej (botoks bądź lipoliza). Faktem jednak jest, że twarz prezenterki wygląda znacznie smuklej niż dawniej'" – czytamy na wstępie.
"Serio? Jeszcze się wam nie znudziło? 'Co ona sobie zrobiła z twarzą?', 'Kiedyś była piękna', 'Racewicz to podróba', itd itp. Zdarta płyta. Do znudzenia. Ileż można? Do zwycięstwa? No to ognia!" – oznajmiła. Potem Racewicz poleciała ironiczną wyliczanką.
Mam sztuczny nos, oczy, zęby, policzki. Do tego paznokcie, biust, tyłek i kolana. A, przepraszam. Kolana są podrobione, ale to z powodu nart, a nie peselu. Starzeję się bez klasy i godności.
"Wieczorem odkręcam sobie ręce, wyjmuję policzki i odpinam kępy włosów i zaraz potem wrotki" – dodała.
"Mam w sobie więcej plastiku niż martwy wieloryb u wybrzeży Dominikany. Mną też się można zadławić. Ktoś jeszcze chce spróbować? Z ironicznym pozdrowieniem. Serdeczności" – podsumowała.
W komentarzach wielu obserwatorów Racewicz wsparło ją ciepłym słowem, pisząc, żeby nie przejmowała się takim zachowaniem. "Jestem z Tobą, życzę wszystkim Twojej odwagi do bycia sobą, życzę wszystkim tez takiej autentyczności, jaka nosisz w sobie i życzę wszystkim tak dobrego serca, jakie masz Ty" – napisała jedna z internautek.
Racewicz wydaje nową książkę
Warto nadmienić, że była żona Pawła Janeczka, oficera BOR-u, który zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie smoleńskiej, obecnie nie tylko spełnia się zawodowo w Polsacie, ale także pisze książki.
Na jej koncie są pozycje: "12 rozmów o miłości. Rok po katastrofie" (2011), "12 rozmów o pamięci. Oswajanie nieobecności" (2012) i "Poczekalnia. 13 rozmów o pandemii" (2021). Teraz wydaje zaś książkę pt. "To nie kraj, to ludzie".
"Usłyszałam historie, które nie dają spokoju. Opisuję obrazy gorsze od koszmaru. Każda wydarzyła się naprawdę. Wszystkie z powodu bestii chorej na władzę" – czytamy w zapowiedzi.
"To także książka o ludziach, którzy zadziwili świat. Wyręczyli władzę. Zastąpili kraj i system. Dzięki Nim o pomagającej Polsce mówiło się tylko z wielkiej litery. Z wielkim szacunkiem. Piersi do orderów wypną inni. Życie. A to Oni zrobili i robią kawał roboty. Wolontariusze, a nie panie i panowie, którzy wpadli na granicę raz, albo dwa w towarzystwie kamer i tłumu asystentów" – podkreślono w opisie.