Trzaskowski przegrał w sądzie. Prawicowi radykałowie mogą ruszyć na ulice Warszawy

Alan Wysocki
13 października 2022, 19:28 • 1 minuta czytania
Rafał Trzaskowski skorzystał z dostępnej ścieżki administracyjnej, by zablokować homofobiczną akcję Fundacji Pro Prawo do Życia. Antykobieca organizacja skierowała jednak sprawę do sądu. Wymiar sprawiedliwości nie przychylił się do argumentacji polityka Platformy Obywatelskiej.
Trzaskowski przegrał w sądzie. Furgonetki Pro Prawo do Życia ruszą na ulice Warszawy Fot. Jacek Domiński / Reporter / East News

Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej naTemat.pl


Rafał Trzaskowski przegrał w sądzie z Pro Prawo do Życia

Tęskniliście za antyaborcyjnymi i homofobicznymi furgonetkami na ulicach Warszawy? Po kilku tygodniach ciszy Fundacja Pro Prawo do Życia znów trafiła na medialny świecznik. Wszystko za sprawą zaplanowanej akcji "informacyjnej".

Organizacja Mariusza Dzierżawskiego będzie ostrzegać przed edukacją seksualną oraz aktywistami LGBT. Zaplanowano także przedsięwzięcia wymierzone w propozycje liberalizacji prawa aborcyjnego.

Pierwsze zgromadzenia zaplanowano na trzeci tydzień października. Inicjatywę Fundacji zablokował jednak Rafał Trzaskowski. "Zdaniem Trzaskowskiego, obecność furgonetki Fundacji w pobliżu budynku Urzędu Miasta może spowodować 'zagrożenie dla życia i zdrowia wszystkich osób pracujących w budynku'" – czytamy w komunikacie FPPdŻ.

Wolontariusze odwołali się od decyzji Trzaskowskiego, a w czwartek (13 października) sąd rozpatrzył wniosek. "W opinii sądu, argumentacja prezydenta Warszawy była pozbawiona logiki" – przytaczają skrajnie prawicowi działacze.

Według Dzierżawskiego Trzaskowski usiłuje "cenzurować niezależne akcje informacyjne". Prezes Fundacji wspomniał także o "regularnych prześladowaniach" jego wolontariuszy. Według niego miejscy urzędnicy promują "homoseksualny styl życia".

Strajk Kobiet odpowiedział Fundacji Pro. "Klerobus" na ulicach Warszawy

Od 2016 roku organizacje antyaborcyjne nie były w stanie utworzyć ruchu, który przerósłby lub przynajmniej dorównał akcjom prowadzonym przez "Dziewuchy Dziewuchom", "Czarny Protest" czy "Strajk Kobiet".

Z tego powodu postawiono na małe, ale niezwykle głośne przedsięwzięcia. Jeden kierowca, furgonetka i drastyczne banery wystarczyły, by skrajnie prawicowy przekaz błyskawicznie trafił do mediów.

Działaczki feministyczne przygotowały jednak własną odpowiedź. Jak pisaliśmy w naTemat, jeszcze w sierpniu ulicami Warszawy ruszył "klerobus". Nie tylko Strajk Kobiet, czy władze Warszawy mają problem ze skrajną prawicą.

Jeszcze w 2020 roku prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak sprawił, że kierowcom furgonetek zabroniono nadawanie jakichkolwiek komunikatów głosowych. – W cywilizowanym kraju takie formy prezentowania swoich poglądów powinny być eliminowane. Mnie osobiście te ciężarówki kojarzą się z hitlerowskimi szczekaczkami – stwierdził.